Test Liv Intrigue LT Advanced Pro 1 – best of both worlds?

W moje łapki do testów wpadł rower wszystkomający. Karbonowa rama? Check. Karbonowe koła i kierownica? Check. Topowy osprzęt? Check. Flip chip, schowek, bajeczny lakier? Check, check, check! Do tego amortyzacja Fox Performance z 160 mm skoku widelca i 150 mm tylnego zawieszenia – na rynek wjechała dedykowana kobietom maszyna enduro – Liv Intrigue LT Advanced Pro 1.

Co się stanie gdy dodamy do Intrigue literki LT?

Co ma pływać nie utonie, a co ma zjeżdżać po trailach najpierw musi podjechać pod górkę. Intrigue LT 2023 ma zdecydowanie bardziej zjazdową duszę, niż poprzedniczka z 2022 i wersja bez „LT” na ten rok – kąt główki tegorocznego modelu w ustawieniu „high” jest bardziej agresywny (65.5°), niż zeszłoroczny model po przestawieniu na tryb zjazdowy „low” (65.8°). Liv dodał też do wersji LT więcej amortyzacji – zamiast 140 mm skoku widelca jest 160, a tylni zawias to już nie 125 mm, tylko 150. Widać jak na dłoni, że z trailówki Intrigue wyrasta na enduro, więc w pierwszym instynkcie spodziewałam się, że będzie podjeżdżać właśnie jak typowy big bike.

Ale nic bardziej mylnego – jak ona się wspaniale toczy! Dzięki karbonowej ramie i karbonowym kołom Giant TRX, uzupełnionym napędem Sram GX Eagle 1×12 z 52-zębowym blatem, rower idzie pod górę jak rakieta nawet w trybie flip chipa „low”. Ustawienie „high” robi odczuwalną różnicę na stromych podjazdach, a zawias Maestro nie buja i nie czuć potrzeby blokowania tylnego amortyzatora. W pokonywaniu podjazdów nie przeszkadza też, że rower w trybie gotowym do jazdy waży tylko 14 kg.

Schowek nie tylko na rękawiczki!

Na podjazd będą potrzebne przekąski, a w poręcznym schowku w ramie zmieści się ich naprawdę dużo. Można też pragmatycznie wykorzystać to miejsce na potrzebne narzędzia (w zestawie jest dedykowany pokrowiec w którym zmieszczą się zestaw naprawczy do kół, nabój CO2 i mały multitool, a dzięki piankowemu etui nic nie obija się o ramę). Mieści się tam nawet kurtka przeciwdeszczowa albo cienka bluza (która po myciu roweru była prawie sucha, więc schowek jest też dosyć szczelny).

Mullet czyli dwie różne wielkości kół mają sens

Jestem wielką fanką kół 29 – wypłaszczają dywany z korzeni i wyrównują rockgardeny. Przy moim szalonym wzroście 163 cm i kole 29 z tyłu ryzyko przetarcia spodni na dropie jest realne – w rzeczywistości zdarza mi się to tylko sporadycznie, ale gdzieś z tyłu głowy ta myśl cały czas zostaje. Do mulleta podchodziłam sceptycznie, ale to działa! Łatwość toczenia się i pokonywania przeszkód dużego przedniego koła łączą się tu ze zwinnością i komfortem psychicznym, które daje 27.5 cala z tyłu.

Co ciekawe, mulletami fabycznie są Intrigue LT w rozmiarach XS i S (bonusowe punkty dla Liv za dostępność rozmiaru XS dla wzrostu od 150 cm – to krok w słuszną stronę, bo wybór rowerów dla kobiet niskiego wzrostu jest mocno ograniczony), a w większe ramy M i L dostają startowo komplet kół 29, z geometrią dającą możliwość zamiany tyłu na mniejsze. Dodatkowy plus, że standardowo dla rowerów ze stajni Giant, rower przy odbiorze jest już gotowy do jazdy w trybie tubeless (trzeba tylko dodać mleka, jest w zestawie).

Regulowana geometria

Skoro Intrigue to rower z pogranicza trail i enduro, to przede wszystkim musi dawać fun z jazdy w dół – i wywiązuje się z tego z nawiązką! Niezależnie, czy jedzie po skocznej flow trasie, naturalnych trailach, czy upstrzonej korzeniami i kamieniami trasie DH, ten rower daje pewność w jeździe, stabilność i pełną kontrolę. Dzięki sztywności karbonu w zakrętach jedzie jak przyklejony, a karbonowa kierownica ogranicza drgania i ból rąk po całym dniu w bikeparku.

Nie ma problemu z odrywaniem się od ziemi na hopach, a zawieszenie Maestro pracuje gładko, cicho i płynnie. Łatwy w obsłudze flip chip daje możliwość ustawienia kątów główki w 3 pozycjach i dopasowanie geometrii do rodzaju trasy – w testowanej esce to odpowiednio 64,6°, 65,1° i 65,5°. Świetnym dodatkiem dla niższych riderek jest możliwość regulacji sztycy TranzX w zaresie 120-150 mm skoku.

Niuanse wyposażenia

Do czego by się tu w takim razie przyczepić? Na szczęście tylko do drobnostek i to dotyczących komponentów. Manetka od sztycy jest toporna i wymaga użycia dużej siły (co będzie szczególnie niekomfortowe dla drobnej kobiety). Kiedy potrzebowałam szybkich zmian pozycji siodełka na trasie zdarzały mi się chwile nerwówki, czy uda mi się ją wcisnąć skutecznie.

Sramowskie manetki hamulca i przerzutki są spięte razem na jednej obejmie, co utrudnia szybkie dostosowanie ergonomii klamek i manetki pod siebie. Maxxis Dissector na tyle też nie jest moim zdaniem idealnym rozwiązaniem – oponę przecięłam już podczas drugiej jazdy. 

Warto mieć na uwadze, że mimo że Liv w rozmiarze S jest dedykowany osobom niższym (158-169 cm), więc wybierać go będą często też lżejsze riderki, to ustawienie domyślne komponentów jest standardem branżowym, więc pierwszym krokiem na nowym rowerze dla dużej części pań będzie ścięcie 80 centymetrowej kierownicy i wyciągnięcie tokena z przedniego amortyzatora, żeby wykorzystać jego pełen zakres skoku. 

I na koniec – rzecz wiadomo, że ważna – czyli cena. Za tę wypasioną maszynę trzeba zapłacić katalogowo 34 399 zł.

Podsumowanie

To świetna maszyna dla kobiet (i nie-kobiet!) które szukają pełnokrwistej enduro wyścigówki, dającej pewność w zjeździe i komfort na podjazdach. I dla tych, którym element korbienia pod górkę w enduro zawsze kojarzył się z katorgą. I dla kogoś, kto zmęczył się n+1 i nie chce trzymać w salonie rowerów XC, trail, downduro, eduro, superenduro i tym podobne, i tak dalej, a chce mieć jedną, dobrze doposażoną maszynę, która sprawdzi się w każdych warunkach – na bikeparkach, wyrypach enduro i na wycieczkach po szutrach i singlach. Liv stworzył złotego Grala – enduro zjazdówkę zachowującą na podjeździe najlepsze cechy trailówki, a do tego malowanie Raw Carbon faktycznie w pełnym słońcu mieni się na złoto. 

Info i pełna specyfikacja: liv-cycling.com

Mony.rides, czyli Monika Parda – najchętniej nie wychodziłaby z lasu. To ten dziwny człowiek, który kocha podjazdy. Można ją spotkać na szosie albo trailach, na analogu albo elektryku (wszystkie rowery kochać, żadnego nie oszczędzać!). Poza tym: roślinożerca, matka dwóch terrierów, miłośniczka książek fantasy, w tygodniu między 9 a 17 – korpo.

Zobacz także

Informacje o autorze

Autor tekstu: Monika Parda

Zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »