Home Testy Rowery Test Giant Stance 29 1 2024

Test Giant Stance 29 1 2024

2
31

Rower jaki jest, każdy widzi. Dwa koła, pedały, kierownica, reszta to niuanse. A jednak przy bliższym przyjrzeniu okazuje się, że różnice istnieją, szczególnie zaś istotne stają się wtedy, gdy rower należy do niższej kategorii cenowej. Tym niemiej, choć MTB to generalnie drogi sport, nadal zdarzają się perełki takie, jak nowy Giant Stance, który nie kosztuje majątku, a jeździ bardzo dobrze.

No dobrze, muszę się do czegoś przyznać. W tym sezonie wymyśliłem, jako cel, że będziemy testować „fajne rowery z podstawowej półki cenowej”. Bo wiadomo, że drogie modele na najwyższych grupach osprzętu zwykle też jeżdżą dobrze, skoro zbudowane są z zaawansowanych składników – tak jak smaczne danie łatwiej jest wyczarować z półproduktów wysokiej jakości. Stance Gianta nie było na mojej krótkiej liście, bo poprzednia generacja od razu wydawała mi się przestarzała. Ale potem do redakcji dotarła testówka Stance 29 1 2024 i sytuacja odrobinę się zmieniła.

Co się zmieniło w Stance?

Wszystko i nic – chciałoby się powiedzieć, bo Stance to nadal podstawowy model w kolekcji Gianta. Różni się tym od wyższych modeli z podobnym lub większym skokiem, że w miejsce zawieszenia Maestro mamy prostszą konstrukcję Flexpoint. To z punktu widzenia działania jednozawiasowiec, bo nie ma dodatkowych przegubów koło haków tylnego koła, a wahacz, od głównego punktu obrotu aż po oś, stanowi całość.

Jednocześnie rolę zawiasów przyjmują elastyczne fragmenty tylnego widelca, tłumik jest ściskany od góry za pośrednictwem dodatkowej krzywki. Ta konstrukcja z wykorzystaniem elastycznych elementów pozwala uprościć i obniżyć wagę całości.

Przy okazji rower, w zgodzie z obecnymi trendami, lekko urósł i się wypłaszczył – jak to można ująć kolokwialnie. Ma teraz 125 mm skoku z tyłu i 140 mm z przodu (przedtem 130 mm), a kąt widelca uzyskał nowoczesne 65,5 stopnia. Także kąt podsiodłowy jest bardziej stromy – choć nie widać tego na pierwszy rzut oka, by sztyca podsiodłowa jest wygięta – i wynosi 76,6 stopnia.

Rower jest dostępny w czterech rozmiarach, od S do XL, rozmiar M, który testowaliśmy, ma typowy dla tej wielkości i typu roweru zasięg, wynoszący 445 mm. Dodatkowo, co pomaga optymalnie ustawić optymalnie od strony ergonomii rower, sztyca ma regulowaną wielkość skoku – w rozmiarze M jest to zakres 140-170 mm. To istotne, bo sztyca nie chowa się w całości w ramie, co mogłoby ograniczać ruchy nad rowerem, więc opcja maksymalnego opuszczenia jest wskazana.

Warianty i wyposażenia Giant Stance 29 2024

Nowy rower dostępny jest w dwóch wariantach wyposażenia, testowanej przez nas wyższej, oznaczonej numerkiem 1 (11499 zł) i 2 (9999 zł). Ramy są identyczne, podobnie jak wielkości kół – jak się łatwo domyślić z nazwy modelu 29 cali – różnią się komponentami. W wersji 1 jest to Sram SX Eagle 1×12, w 2 Shimano Cues 1×10. Także amortyzatry przednie to odpowiednio Giant Crest 34 SL RSL i prostszy STL SL RSL. Koła są takie same – Giant AM 29, o wewnętrznej szerokości obręczy 30 mm.

W naszym testowym Stance 29 1 na obręcze założono klasyczne i bardzo dobre opony Maxxis DHF 29×2,5 przód i Dissector 29×2,4 tył, obydwie w wariancie WT, ale tył to wersja wzmocniona Dual (super). Ta para koła + opony to bardzo mocna stron tego roweru, zaskakująca wysokim poziomem, szczególnie biorąc pod uwagę cenę roweru.

Pozostałe komponenty to przede wszystkim części własne Gianta, takie jak kierownica, sztyca czy siodło. Wszystkie są także dobrze dobrane pod kątem ergonomii i są porządnie wykonane. Siodło Romero Gianta jest duże i miękkie – tu jak zwykle o wygodzie decyduje dopasowanie do własnej anatomii.

Podstawowy poziom cenowy jest najbardziej widoczny w osprzęcie w postaci hamulców – zaciski są czterotłoczkowe, ale już klamki proste, z długimi dźwigniami, należą do serii 400. Także tarcze to podstawowy model Shimano, oznaczony jako RT-26.

Sztyca regulowana Giant Contact Switch AT także jest prosta, ale działa lekko i szkutecznie – manetka pod kierownicą jest wygodna.

W rowerze znalazła się także korba Sram SX montowana na starszym środku suportu Powerspline, nie ma to jednak wpływu na jej użytkowanie, bo konstrukcja jest sztywna. Za to środek suportu jest wkręcany, więc łatwy w serwisowaniu. Zapisujemy na plus.

Warunki testowe

Rower był u nas miesiąc, w tym czasie zdążył zaliczyć solidną porcję kilometrów w poziomie, jak i w pionie, przejeżdżając kilkaset kilometrów. Zaliczył nie tylko kilkakrotnie szkolenia techniki jazdy ze Skill School MTB na naszym wrocławskim Kilimandżaro (skąd pochodzą zdjęcia akcji), ale też dwukrotnie wypad do Srebrnej Góry, jak i na Rychlebskie Ścieżki. Był wożony shuttlem, ale i jeździł pod górę, po płaskim i przede wszystkim w dół. Zaliczył większość możliwych nawierzchni, zaliczając też trasy OS’ów enduro w Srebrnej, jak i klasyki na Rychlebach, typu Wieloryb czy Superflow. Justyna, jego główna użytkowniczka, przetestowała go tym samym bardzo wszechstronnie.

Ustawienia wstępne

Rower został od razu ustawiony pod użytkowniczkę, ze szczególnym uwzględnieniem amortyzacji. Ugięcie wstępne na poziomie 20% uzykaliśmy dzięki użyciu tabelki z zalecanym ciśnieniem umieszczonej na lewej goleni widelca, tłumik został stosownie napompowany metodą prób i błędów, mierząc SAG na stojąco. Tu także wybraliśmy 20%. Obydwa elementy amortyzujące mają w sobie powietrze, więc obsługa jest elementarnie prosta. Regulacja tłumienia ogranicza się tylko do kontroli wielkości tłumienia powrotu, tu wystarczyło lekko je przykręcić – służą do tego czerwone pokrętła, by uzyskać pożądany efekt lekkiego zwolnienia przy odbiciu – sam zakres regulacji, szczególnie z przodu, jest zdecydowanie większy.

Rower od razu przystosowany jest do systemu bezdętkowego, więc wystarczyło tylko dolać mleka, by koła były gotowe do jazdy. Hamulce dotarliśmy już w Srebrnej, intensywnie je stosując, OSy takie jak Chochoł Mały czy Lisianka idealnie się do tego nadają. Klamki celowo zostały odsunięte na kierrownicy w kierunku mostka – z naszego doświadczenia wynika, że proste hamulce Shimano, ze względu na większą dźwignię, działają wtedy lepiej.

Rower gotowy do jazdy, z pedałami, ważył niecałe 15 kilogramów, bez nich i bez uniwersalnego koszyka z dodatkami waży lekko powyżej 14 kilogramów. Nie ma modnego schowka w ramie, ale ma szereg otworów montażowych, w tym pod rurą górną ramy.

Wrażenia z jazdy

W czasach, gdy firmy często prześcigają się w tworzeniu rowerów „fancy”, napakowanych fiuczerami, cieszy decyzja Gianta, że w rowerze skoncentrowano się na tym, co najważniejsze. Nawet dobór kolorów zminimalizowano, bo ogranicza się do jednego, w zależności od wersji i w naszym jest to po prostu czarny – napis Giant zgrabnie ukryty pod rurą dolną widoczny jest dopiero od dołu i pod kątem. A tak dostajemy sprzęt, w którym wszystko jest na swoim miejscu i podporządkowane funkcji użytkowej, dobrane w sposób pasujący do roweru. Zgrabna z niego sztuka!

Nie da się ukryć, że te średnie zakresy skoku, typu 120-130 z tyłu, 140-150 z przodu, to to, co ostatnio szczególnie cenimy w rowerach. Przy skoku takim jak w Stance, gdzie wynosi on 125 mm, podjeżdżanie jest nadal łatwe, nie ma szans na to, by bez względu na ustawienie było pochłaniane zbyt dużo energii. W dodatku tutaj sprytny zabieg z eliminacją zawiasów ma dodatkowy efekt, bynajmniej nie uboczny – tylne widełki swoją elastycznością wspierają progresywną charakterystykę tyłu, zapobiegając możliwości „dobicia”, pomimo niewielkiego skoku. Pod górę oznacza to tyle, że rower jest sprężysty, nawet jeśli zawieszenia nadal działa, po wstępnym ugięciu utwardzając się. To pasuje do całego charakteru roweru, który łatwo skręca i zachęca do zabawy.

Za stabilizację prowadzenia odpowiada przede wszystkim kąt widelca, ale też dłuższy tył (440 mm) oraz duży rozstaw kół. Zasięg jest normalny, nie przesadzony, przez co na rowerze siedzi się centralnie, nie ma problemu z sięgnięciem kierownicy, także w ostrych zakrętach. Przy wzroście 173 mm głównej testerki wszystkie wymiary komponentów były akurat, sprawiły, że praktycznie od pierwszego dnia wzajemny poziom zaufania był wysoki, a relacja harmonijna – przede wszystkim ze względu na łatwość prowadzenia, bez przykrych niespodzianek. Dobre opony na solidnych kołach to także gwarancja kontroli nad kierunkiem jazdy – a tu ten zestaw działa, tak jak należy.

Z jednym zastrzeżeniem – hamulce nigdy nie uzyskały mocy, która potrzebna jest w naprawdę trudnym terenie, gdy jeździ się długie i bardziej strome trasy. Po dotarciu wprawdzie kontrola nad prędkością jest możliwa, także zatrzymanie, ale siła konieczna do tego nacisku na klamki pozostaje wysoka, co w dłuższej perspektywie czasowej, typu kilka godzin w siodle, powoduje niepotrzebne zmęczenie. Dlatego też pierwszą rzecz, którą wymienilibyśmy w tym rowerze, to tarcze na wyższy model Shimano (np. RT76), może od razu 203 mm z przodu, jeśli ktoś jeździ w górach. To powinno poprawić sytuację bez wielkich wydaków.

W rowerze seryjnie brakowało też zabezpieczenia pod łańcuchem, warto o to zadbać. Poza tym osprzęt, choć była to podstawowa grupa Srama, nie sprawił nam w trakcie całego trwania testu żadnego problemu. Co tym bardziej cieszy, że SX Eagle, gdy się pojawił w sprzedaży, nie słynął z trwałości – a tu bez problemu zniósł solidne testy. Sram najwyraźniej podniósł jakość, co cieszy!

Prosta amortyzacja, dobrze ustawiona, to także jedno z zaskoczeń z tego roweru. Dopiero bardzo szybka jazda – typu seryjne progi lub korzenie (trasa A w Srebrnej) – powodowały zauważalne problemy z utwardzaniem się amortyzatora. Będzie to jednak odczuwalne tylko dla tych, którzy zechcą potraktować Stance jak małe enduro.

Drobnym ograniczeniem, szczególnie dla mniejszych użytkowników, może być fakt, że sztyca nie do końca chowa się w ramie. Rama jest jednak tak niska, że podobne niuanse są mało prawdopodobne.

Podsumowanie

Stance wraz z nowym modelem trafił w przysłowiową dziesiątkę, proponując rower o dużej dzielności bojowej w terenie. Tu przygotowano go po prostu dobrze do jego zadań, modernizując geometrię i dodając do niej proste, ale funkcjonalne wyposażenie. Jeżeli szukacie roweru, który daje dużo radości z jazdy w terenie, a jednocześnie będzie atrakcyjny cenowo, Stance 29 2024 jest godny sprawdzenia. Ze względu na to, że rama jest ta sama, a zawieszenie bardzo podobne, także w tańszej wersji 2, bo wrażenia z jazdy powinny być bardzo zbliżone.

Info: giant-bicycles.com/pl/bikes-stance-29-2024

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Piotr
Piotr
14 dni temu

Bardzo dobrze, że zdecydowaliście się na testowanie rowerów osiągalnych dla „normalnych zjadaczy chleba” 🙂

Translate »