Dlaczego brak śniegu powinien nas martwić?

Świat zwariował, podobnie jak przyroda. Węże i ropuchy wylazły na słońce, a my upalamy ścieżki jak szaleni miesiąc wcześniej niż zazwyczaj. I tylko śniegu żal, bo w krótkiej perspektywie z punktu widzenia nas, fanów MTB zwiastuje to kłopoty. Dla kurortów narciarskich jesteśmy bowiem tylko planktonem. Co musiałoby się wydarzyć, by mogłoby się to zmienić?

To taka trochę samospełniająca się przepowiednia, bo wystarczy, że porównacie długość sezonu zimowego i letniego. W „normalnych” latach na nartach dawał się do tej pory jeździć od grudnia do marca (4 miesiące), podczas gdy tzw. lato – czytaj wakacje dzieci – są dwa razy krótsze. Nic więc dziwnego, że i ewentualne zyski z wykorzystania wyciągów są odpowiednio mniejsze. Spróbujcie we wrześniu, a nie daj Boże październiku – a przypominam, że do 20go w ubiegłym roku było 20 stopni – wjechać czymś na górę, co nie jest rowerem. To samo było teraz na wiosnę, gdy parki wykończone brakiem śniegu cudem spięły się, by jednak coś otworzyć wcześniej.

Do tej pory zawsze było tak, że sezon zimowy był zdecydowanie dłuższy niż letni – a tym samym góra zarobionych pieniędzy. Pamięć firm obsługujących wyciągi jest jednak zdecydowanie dłuższa, bo pamiętają zimy sprzed 10, czy 20 lat, czyli ZŁOTE LATA NARCIARSTWA, które nigdy już nie wrócą, bo wszystkie dostępne statystyki mówią, że od dłuższego czasu bijemy wszelkie możliwe rekordy temperatur.

Te mityczne lata powodują, że firmy chciałyby COFNĄĆ CZAS, np. inwestując w armatki śnieżne czy magazyny śniegu. Tegoroczna wiosna pokazała nam, że to działania, które mogą być wystarczające tylko na krótką metę – zbyt wysokie temperatury powodują, że nie da się produkować sztucznego śniegu, bo jest zwyczajnie za ciepło.

To wszystko zaś razem oznacza problemy dla firm, które obsługują wyciągi. Nie zarabiają, więc mogą zwyczajnie zbankrutować – wieść niesie, że tak się stanie w co najmniej kilku niżej położonych ośrodkach w Alpach – ale też będą ograniczać inwestycje w sezon letni. Skoro do tej pory nie zarabiał, to jak je przekonać że ma być inaczej? Przecież ludzie i tak ominą wyciągi elektrykami…

Jeśli więc chcecie, by odwrotna strona zimowych stoków, czyli bike parki kwitły, pracujcie u podstaw, uświadamiając ludzi, że… śniegu w przyszłości może będzie jeszcze mniej, ale za to rowerem da się jeździć niemal przez cały sezon. Dotyczy to także właścicieli wyciągów, którzy nie powinni się bać i lata i elektryków. Jeśli trasy będą fajne, a infrastruktura na to gotowa, ludzie przyjadą – bo dlaczego nie?

Nieprzypadkowo na fotach jest Szczyrk i Skrzyczne, bo tutejszy bike park to akurat przykład miejsca, które wcześnie zaczęło dostrzegać, że zima to nie wszystko. W Polsce także np. Żar szybko ogarnął trasy po zimie. I tego wam życzę – niech tych miejsc do jazdy będzie jak najwięcej. Dla każdego i na czym chce. Zimą zaś na nartach lub desce, wiadomo!

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »