Test: GT Sensor ST Carbon Pro waży mniej lata wyżej

Gdyby spytać mnie o największe odkrycie w rowerach górskich ostatnich lata, zdecydowanie odpowiedziałbym krótko, że to zmiana w ich geometrii. Wypłaszczenie kąta widelca sprawia, że jeździ się łatwiej, a nowy GT Sensor ST Carbon Pro to dosłownie idealny przykład na to, jak rowery stały się bardziej ucywilizowane. Ten ścieżkowiec ze skokiem zaledwie 120 mm z tyłu udowadnia, że dokonała się prawdziwa konstrukcyjna rewolucja, z której korzystamy wszyscy.

GT Sensor, ale który?

No właśnie, zanim napiszę, jak jeździło się na nowym GT Sensor ST Carbon Pro konieczne jest małe wprowadzenia. Możecie też zajrzeć do prezentacji powyżej, ale mogę ją też podsumować jednym (przydługim) zdaniem – Sensor to nadal ścieżkowiec, tyle, że dostępny obecnie w trzech wariantach. Powiedzenie, że kolekcja Sensora jest prosta, będzie lekką przesadą, bo do wyboru są zarówno ramy karbonowe, jak i aluminiowe, ale najważniejsze jest to, że obejmuje ona sprzęt o skoku od 120 do 140 mm. I tak Sensor Carbon ma 140 mm skoku (i widelec 150 mm), Sensor Carbon ST to jego skrócona wersja (ST = short travel), z ugięciem 120 mm (widelec 140). Po prostu Sensor (bez dodatków) to model aluminiowy z ugięciem 130 mm, czyli pomiędzy tymi skrajnościami. Jego amortyzator przedni składa się odpowiednio o 140 mm.

W naszym teście znalazł się GT Sensor ST Carbon Pro w rozmiarze S, który bez pedałów waży 14,27 kg.

Detale konstrukcyjne ramy GT Sensor ST Carbon Pro

Sam rower nadal działa na platformie zawieszenia, które GT nazywa Linkage Tuned Suspension (LTS), a wtajemniczeni natychmiast zauważą, że to klasyczny czterozawiasowiec. W stosunku do poprzedniej wersji skok zwiększono, w Sensorze Carbon ma on 140 mm i obsługiwany jest przez tłumik typu Trunnion o wymiarach 185 mm x 55 mm. Co interesujące, Sensor ST ma taką samą ramę jak Sensor Carbon, tylko sparowaną z krótszym amortyzatorem 185 mm x 47,5 mm, który tłumi 120 mm skoku tylnego koła.

Wersja karbonowa jest zbudowana z karbonowego przedniego trójkąta i wsporników siodełka, jednocześnie GT zdecydowało się na aluminiowe widełki łańcucha i łącznik – ze względu na trwałość, jak twierdzi marka

Lżejszy przedni trójkąt i przejście na widełki podsiodłowe z włókna węglowego pozwoliły GT zmniejszyć masę ramy Sensora o 600 gramów w porównaniu do poprzedniego modelu o tej samej nazwie. Podczas gdy poprzednia wersja ukrywała pancerze pod osłoną na rurze dolnej, nowy Sensor ma wewnętrzne prowadzenie przewodów za pomocą dodatkowych kanałów. Zrezygnowano też z przepuszczania ich przez zestaw sterów. Wszystkie nowe Sensory mają mocowanie przerzutki UDH.

Sensor nie ma żadnego schowka w ramie, ani nawet dwóch śrub, które wiele rowerów ma pod górną rurą do mocowania narzędzi. Brakuje również flip chipów lub innych metod regulacji geometrii. Z drugiej strony są trzy wersje do wyboru, o trochę innym charakterze, więc jest to już opcja, która istnieje, tyle, że dla bardziej świadomego użytkownika, który przed zakupem wie, czego chce.

Konsekwentnie w rowerze można znaleźć elementy nawiązujące do klasycznych rozwiązań GT, takie jak Triple Triangle Design – dodatkowe wzmocnienie ramy przed rurą podsiodłową. W rozmiarze S rower ma ekstremalnie niski przekrok i krótką rurę podsiodłową – jej długość to tylko 380 mm.

Geometria GT Sensor ST Carbon Pro

Skok 120 mm z tyłu połączony z widelcem o ugięciu 140 mm, ustawionym pod kątem 65,4°. Taki płaski kąt główki ramy w rowerze o niewielkim skoku ujawnia, że niekoniecznie mamy do czynienia z przerośniętym cross country. De facto rozstaw kół w rozmiarze S jest praktycznie taki sam jak np. w Jeffsy YT Industries w… rozmiarze M, co lepiej pozwala sobie uzmysłowić, że rower może i jest niski, ale też długi.

Kąt rury podsiodłowej również jest dość stromy i wynosi 77,4°, a środek suportu nie jest przesadnie nisko, bo wznosi się na 340 mm. Mniejszy skok wersji ST nie oczywiście wpływu na długość tylnego trójkąta, skoro ramy są identyczne, ta nadal wynosi 440 mm. W tej kategorii cenowej nie dziwi fakt, że wszystkie rozmiary ramy – a jest ich cztery – mają identyczna długość tyłu. Proporcjonalne tylne widełki jak np. w Cannondale? Tak, ale za wyższą cenę. To zresztą też zapewne świadome różnicowanie, w końcu obydwie marki należą do tej samej firmy.

Warunki testowe

Po tym, jak rower został sprawdzony wcześniej przez dwie różne użytkowniczki – między innymi w imprezie na orientację – ja zabrałem do na weekend do Srebrnej Góry. Plan od razu zakładał wszechstronne przetestowanie roweru, od tras, które doskonale znam, czyli klasyków w stylu A, B, C czy F popularnej miejscówki, po zupełnie nowe doświadczenie, czyli przejechanie OS’ów z ostatnich zawodów enduro. Te ostatnie obejmują zarówno elementy zjazdowe, jak i podjazdowe. Nawierzchnia w okolicy Srebrnej Góry ma pełną rozpiętość, od luźnych kamieni, przez ściółkę po błoto. Zdarza się i jeździć po czystej skale, trudno więc o większą ilość opcji. Przed jazdą dokonałem tylko koniecznych zmian, ustawiając amortyzację do mojej wagi. Niemal cały rower miał wyposażenie seryjne, z wyjątkiem chwytów.

Wyposażenie GT Sensor ST Carbon Pro

Sensor ST dostępny jest w dwóch wersjach wyposażenia, wariant Pro to wyższy, obok niższego Elite. Sugerowana cena detaliczna to 25699 zł, ale w połowie sierpnia obowiązywała cena specjalna, wynosząca 20999 zł. Elite kosztuje odpowiednio 19999 zł (cena specjalna 17999 zł).

Rower wyposażony jest jednolicie, w napęd Sram Eagle 1×12, w wariancie mechanicznym, z zębatką 11-50 z tyłu i korbą Stylo 6K (32 z). Manetki i tryb pochodzą z grupy NX.

Także zawieszenie pochodzi od tej samej firmy i są to produkty RockShoxa – z tyłu RockShox Deluxe Select + RT, 185 x 47.5 mm, a z tyłu RockShox Pike Select + RC2, 140mm, Charger 3, Debonair +. Oczywiście są to elementy powietrzne, co ułatwia dostrojenie do własnych preferencji.

W rowerze znajdziemy też dopasowane do jego charakteru hamulce, to Sram Guide G2 w wersji RSC, z tarczami o średnicy 180 mm. Zarówno z przodu i z tyłu hamulce nie wymagały stosowania dodatkowych adapterów do mocowania, a oferują szeroki zakres regulacji.

Pozostałe komponenty to albo produkty sygnowane logo GT, albo podchodzące od sprawdzonych dostawców, typu obręcze WTB czy opony Maxxisa – Dissector, 29 x 2.4”, 3C Maxx Terra, EXO i Maxxis Rekon, 29 x 2.4”, 3C Maxx Terra, EXO. Seryjnie rower wyposażony jest w dętki i testowany był także na nich.

Wrażenia z jazdy

Trasy Enduro Srebrna Góra znam doskonale i regularnie wybieram je, by testować różny sprzęt. Fakt, że pokonałem każdy zakręt wielokrotnie sprawia, że mogę skoncentrować się na rowerze. Tak samo było tym razem, gdy rozkręcałem się stopniowo wybierając coraz trudniejsze odcinki.

Na co dzień najczęściej jeżdżę na rowerach MTB o trochę większym skoku (o ile akurat nie jest to gravel), w okolicach 150 mm, nic więc dziwnego, że ostrożnie podszedłem przede wszystkim do miejsc bardziej ekstremalnych. Łatwa trasa D, a potem lotna F szybko pozwoliły mi się przekonać, że rower, pomimo mniejszego skoku, pięknie trzyma prędkość i ładnie pozwala się kierować, bez problemu trzymając tor jazdy. Loty na trasie B spowodowały, że… podniosłem ciśnienie w tłumiku, podobnie jak podkręciłem tłumienie, bo dwukrotne dobicie tyłu przypomniało, że to jednak tylko 120 mm skoku! Sądząc z zachowania samego roweru nie jest tak łatwo się tego domyślić, bo plaski kąt widelca sprawia, że nerwowość to słowo obce.

65 stopniu w rowerze z zawieszeniem 140/120 mm? Jak nazwać taką geometrię? Proponuję rozsądnie progresywną, bo w żadnym stopniu nie odbierałem jej jako przesadzoną. Wprost przeciwnie, połączenie mniejszego skoku tyłu, widełek o długości 440 mm i dłuższego, dość płaskiego widelca sprawiało, że rower łatwo odrywał się od ziemi i sam zachęcał do tego, by się bawić. W czasach, gdy typowe enduro waży koło 17 kg, tu niewiele mniej niż 15 kg z pedałami to już wada lekka i to się czuje! Slajdy w zakrętach, dohamowania w ostatniej chwili, wszystko pod kontrolą – trudno tego nie lubić. Ten rower daje takie możliwości, wystarczy z nich skorzystać.

Muszę być jednak szczery, że były momenty, że jednak czułem, że rower jest trochę za mały na wybrane trasy. 140 mm z przodu w parze z krótką główką i tylko jedną podkładką pod mostkiem powodowały, że na ściankach czułem się stremowany – kierownica znajdowała się podejrzanie nisko! Przykład z OS1 widzicie powyżej na zdjęciach. Tu… gdybym mógł pewnie podniósłbym kierownicę z centymetr wyżej (albo użył innej, bardziej podniesionej). Mimo wszystko jednak nie przeszkadzał mi tu geometria, a sama wysokość – czy raczej odległość od ziemi – właśnie.

I… co chyba dla mnie nie mniej istotne niż zjeżdżanie, to fakt, jak ten rower podjeżdża. Nowoczesna geometria to także strome kąty podsiodłowe, które pozwalają na pokonywanie także setek metrów pod górę. Tu nie ma z tym problemów, tym bardziej, że zadbano o lekko toczące się opony. Wiadomo – zestaw Rekon/Dissector to propozycja na lepsze warunki pogodowe, jednocześnie na suchym trudno było im coś zarzucić. Przód trzyma, tył lekko się toczy i o to chodzi.

Podsumowanie

W sumie dlaczego właściwie to tak długo trwało, skoro przodkowie współczesnych MTB, czyli słynne clunkery, także miały plaski, wyciągnięty widelec? To niesamowite, że historia zatoczyła koło, a GT Sensor ST Carbon Pro to dobry na to przykład. Firmy długo uważały, że płaskie geometrie dobre są głównie w zjazdówkach, a to popularne rowery z mniejszym skokiem naprawdę na nich korzystają. GT Sensor ST Carbon Pro to bardzo uniwersalna propozycja, roweru „do tańca i do różańca”, albo po prostu nowoczesnego roweru górskiego. W sumie zmieniłbym w nim tylko koła na lżejsze i dostałbym rower w 100% spełniający moje oczekiwania. Sprawnie podjeżdżający i bardzo sprawny na zjazdach. Jeden sprzęt do wszystkiego.

Info: gtbicycles.pl

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski, Cory Benson

4 KOMENTARZE

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
john
john
8 miesięcy temu

Tabela podaje, że skok tyłu to 140 mm … 🙂

Łukasz
Łukasz
8 miesięcy temu

Chyba powstał konkurent dla (nielubianego) Spectrala 125. Jak dla mnie to bardzo uniwersalny rower stojący w rozkroku między ścieżkowcem, a lekkim enduro.

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »