Z DALA OD DK8. POLANICA-ZDRÓJ I OKOLICE

Pierwszy raz spotkaliśmy się w sierpniu. Zrobiliśmy kilka krótkich, mozolnych kółek, którym ciągle towarzyszył mój głos: „Jak tu ładnie, muszę przyjechać, jak tylko skończę leczenie”. W opowieściach kolegi nieustająco przewijały się długie podjazdy (i to z niemalże jeszcze świeżym asfaltem). Do tego dochodził klimat miejscowości uzdrowiskowej i bardzo mały ruch samochodowy poza główną drogą. Musiałam się tam zjawić drugi raz! W listopadzie.

 

RACJONALNA ROZGRZEWKA

W prognozie pogody na pierwsze przedzimowe dni było słońce i temperatura powyżej zera, więc warunki niemalże idealne dla osób wygłodniałych mknięcia po szosie w górę i w dół. Szybkie pakowanie, ładowanie aparatu, piesek pod pachę, czyszczenie roweru i po wielu godzinach różnych pociągowych historii w końcu siedzimy i planujemy pierwszą trasę. Możliwości jest mnóstwo i naprawdę długo dyskutujemy, jak je pokazać w jak największej ilości naraz, ominąć dziurawe drogi i nie narażać się na niebezpieczeństwo zbyt długiego przejazdu drogą nr 8, która co roku zbiera swoje śmiertelne żniwo.

 

Tym razem postanowiliśmy wyruszać prosto spod domu, gdyż właściwie każde nachylenie i długość podjazdu były dla mnie już do zniesienia, a chęć podreperowania formy przed nadchodzącymi miesiącami w Hiszpanii oddalała myśl o zimnie, wietrze, gęsiej skórce i marznących stopach. Za początek naszej flagowej trasy obraliśmy polanicki Park Szachowy, w którym kryje się ciekawa atrakcja związana z nazwą. Pamiętajcie, gdyby ktoś na ustawkę przybył z opóźnieniem, oczekiwanie umili wam pobliska budka z goframi.

 

 

 

Polanica Zdrój

 

DROGA DO RADKOWA

Uwaga: na zdjęciu jadę w przeciwnym kierunku niż omawiana trasa.

 

 

 

Początek

Pierwsze 20 km trasy to teren wymarzony na racjonalną rozgrzewkę. Szybko wyjeżdżamy z miasta, przecinamy nieszczęsną główną drogę, której i później będziemy unikać jak ognia (oczywiście nie tego z blatu, będą miejsca, że się przyda!). Po pokonaniu kilku niewielkich, ale oznaczonych znakiem stromizny, hopek mniej lub bardziej zalesioną drogą docieramy do Wambierzyc. Tu nie sposób przegapić ogromnego sanktuarium, którego architektury nie powstydziłby się nawet Watykan. Przez bramę jedziemy brukiem do góry, skręt w lewo i już jesteśmy na przeuroczej, wąskiej, polnej drodze, która niewielkimi procentami i z widokiem na Park Narodowy Gór Stołowych (m.in. szczyt Szczeliniec) zaprowadzi nas nad zalew do Radkowa. Latem spotkaliśmy tu niewielkie grupki wczasowiczów, kilka kajaków i rozbrykane dzieci na całkiem przyzwoitym placu zabaw, a obok kempingowe domki przypominające czasy kolonii sprzed lat.

 

 

 

Polanica Zdrój

 

WAMBIERZYCE

Dość nietypowa i imponująca jak na małą miejscowość architektura sakralna.

 

 

 

W listopadzie miejsce uderza ciszą, spokojem, słońcem mieniącym się w wodzie i szarymi górami w oddali. Pytam więc kolegę, czy w kieszonkach na plecach nie przechowuje przypadkiem koca piknikowego, który przywołałby nam wspomnienie zimowego przesiadywania na plaży w Calpe (temperatura, słońce i krótkie spodenki tego dnia są podobne do naszych wspólnych hiszpańskich wspomnień). Ale przed nami wiele kilometrów i rozsiadanie się mogłoby nas zbytnio rozleniwić. Gdyby jednak dziwnym trafem szytka lub szprycha strzeliły wam właśnie tu, po sielskich chwilach na drewnianych mostkach możecie ruszyć nad pobliskie stawy, gdzie w restauracji serwowane są bardzo świeże pstrągi. Przez chwilę myślałam nawet, że obiad będę zmuszona złowić sobie sama, ze strachu więc zamówiłam pierogi.

 

 

PORA NA PODJAZD

Gdy nacieszymy oczy słońcem tańczącym po wodzie, pora wyruszyć na pierwszy dłuższy podjazd, na drodze o bardzo wdzięcznej nazwie „Stu Zakrętów”, która prowadzi do Karłowa. Ukryty w lesie asfalt na wykresie trasy wygląda poważnie, równa nawierzchnia i niezbyt drakońskie nachylenie pozwalają jednak pokonać go płynnie i przyjemnie. Przy drodze spotkamy wysokie skalne baszty, mnóstwo porozrzucanych kamieni i parkingi leśne przygotowane dla miłośników pieszych wędrówek (nie brakuje tu szlaków dla osób bez roweru). W końcu czuć, że naprawdę jesteśmy w górach! Dojazd do szczytu poznamy po krótkim odcinku niezbyt porządnego asfaltu. Dodatkowo po prawej stronie drogi pojawia się wąska, wyglądająca bardzo zachęcająco droga prowadząca do Pasterki, gdzie jest niewielkie schronisko.

 

 

 

Polanica Zdrój

 

PODJAZD DO KARŁOWA

Nie bez przyczyny droga ta zwana jest Drogą Stu Zakrętów.

 

 

 

Pokusa

Oczywiście ciekawość zwabiła nas w tę ślepą (dla roweru szosowego) drogę, którą mogę polecić tylko bardzo głodnym i zdeterminowanym, gdyż na dole czeka na nas nawierzchnia kładziona chyba jeszcze przed zimą stulecia (mrozy kompletnie skruszyły asfalt). Trzeba mocno i pewnie trzymać kierownicę. Niewielki i skromny punkt gastronomiczny będzie we wsi Karłów, gdzie puste żołądki napełnimy również w jedynym sklepie (uwaga, czynnym tylko do 13.00, ale z ławką wśród kwiatów, na której aż chciałoby się otworzyć choć małą puszkę bursztynowego płynu) a w sezonie przy licznych budkach przy drodze na Szczeliniec. Kolejny raz załapujemy się na świeżo wyremontowany odcinek i mknąc w dół do Łężyc, przez Łężno, poćwiczylibyśmy zapewne szybkość składania się na zakrętach w dół, ale mokre liście prosiły o zachowanie rozsądku.

 

Dalej trzeba podjąć decyzję. Zjazd na Duszniki‑Zdrój i kilka kilometrów owianą złą sławą wypadkową drogą numer 8 lub odbicie na średniej jakości asfalt przez Złotno. Może większe bezpieczeństwo przejazdu bez podmuchów pędzących TIR‑ów i bardziej wiejskie, łąkowe widoki z niewielkim stawem wynagrodzą lekkie trzęsienie? W tym wariancie drogą „Wolności” przetniemy miejscowość Szczytna i bonusowo wskoczymy na zamek, który obecnie pełni funkcję szpitala, więc nie on, a wspaniały punkt widokowy będzie tu największą atrakcją (polecam szczególnie w letnie popołudnia, podczas tzw. złotej godziny).

 

 

 

 

Polanica Zdrój

 

SIELSKI MOMENT NAD ZALEWEM

Przypominający o lecie i słońcu.

 

 

 

Jeśli jednak poczujecie, że to nie jest wasz najlepszy dzień, żołądek przylega do kręgosłupa, a pragnienie dokucza, lepiej zostańcie pod sklepem, bo przed nami dość stromy podjazd do wsi Nowe Bobrowniki. Wąska ulica Bobrownicka prowadzi początkowo przez zabudowania, potem przez pola i las. Bardzo przypomina mi lata jazdy na MTB, gdyż właśnie czymś takim dojeżdżało się do szlaków nieutwardzonych, a okolica wygląda jak miejsce zapomniane przez wszystkich lub jeszcze nieodkryte. Świadczy o tym choćby niewielka liczba osób na segmencie Stravy.

 

Pięć, osiem procent, a potem dwadzieścia cztery. Porządna górka, za którą jest wąski, klimatyczny zjazd do głównej drogi. Z tego miejsca często wywożone jest drewno, więc uwaga na błoto i żwirek przy krawędziach. Myślę, że wszyscy docenią urok tego miejsca i nie będą żałować jazdy głównym szlakiem. Szerokim asfaltem, z samochodami, jeszcze dziś pojeździmy.

 

 

ZIELENIEC NIE TYLKO NA NARTY

Opuszczając zjazd, od Nowych Bobrownik mkniemy (niestety tego dnia pod bardzo silny wiatr) wzdłuż Rezerwatu Torfowiska pod Zieleńcem (szczególnie polecam spacer po licznych mostkach i wieżę widokową, ale już oczywiście bez roweru szosowego). Atrakcja na zimę? Rozległe trasy narciarskie. Po przejechaniu kawałka Autostrady Sudeckiej odbijamy w lewo za Mostowicami i po niedługim podjeździe widzimy zieloną chatę, czyli Schronisko Jagodna. Aż żal się tu nie zatrzymać.

 

 

 

Polanica Zdrój

 

Taras widokowy przy zamku na Szczytniku.

 

 

 

Fantastycznie urządzone wnętrze o bardzo ciepłym klimacie (choć moje gołe nogi zamarzają, bo węgiel dopiero rozładowują), dużo stolików, kącik do gry, pufy, kanapy. Bardzo przytulnie. Z głośników wydobywa się nastrojowa muzyka. Kiedy para z herbaty w końcu nieco mnie rozgrzewa, przypominam sobie, dlaczego tak uwielbiam górskie schroniska. Nie usłyszycie tu nowoczesnego disco polo, nie zjecie kebaba, a ludzie mają w zwyczaju rozmawiać ze sobą. Dookoła szumią drzewa, a nie warczą samochody.

 

Tego dnia jesteśmy jedynymi gośćmi, więc przypada nam w udziale rozmowa z właścicielem, który z chęcią darowuje mi gazety pod koszulkę, a nawet chce pożyczyć własną bluzę. Zamówione jedzenie również nie zawodzi. Porcja podsmażanych ruskich pierogów okazuje się lepsza od, uważanych przeze mnie do tej pory za najlepsze, przekąsek jedzonych lata temu w Bieszczadach, a rozmiar racuchów z jagodami przerasta wszelkie oczekiwania. Proponuję jedną porcję dzielić na dwie osoby. Słońce jednak bardzo szybko chyli się ku zachodowi, temperatura spada drastycznie, trzeba więc odrzucić koc, którym okryłam się sekundę po wejściu do środka, i myśleć, jak przetrwać zjazd…

 

 

 

Polanica Zdrój

 

PRZYTULNE I KLIMATYCZNE

Wnętrze schroniska PTTK Jagodna. W oczekiwaniu na obiad…

 

 

 

IDEALNE SCHŁODZENIE

Czy ktoś uwierzy, jeśli napiszę, że znowu trafiamy na nowy asfalt? Czy poruszę waszą wyobraźnię, mówiąc, że jest już prawie ciemno, oboje mamy krótkie spodnie, koszulki i rękawki zamiast bluz, a przed nami 8 kilometrów w dół? Jeśli nie czujecie, przynajmniej potraktujcie ten opis jako usprawiedliwienie braku dobrych zdjęć z pełnego zakrętów zjazdu. Zwyczajnie zamarzamy. Mam jednak nadzieję, że inni zapamiętają tę drogę jako niekończący się, bezwysiłkowy rajd w dół, gdy jedyną fatygą jest naprzemienne przekładanie nogi do zakrętu.

 

Tak zwyczajnie i bezrefleksyjnie pędzi się tu po równej, gładkiej i dobrze wyprofilowanej nawierzchni. Właśnie w tym miejscu kryje się też odpowiedź, dlaczego naszą trasę pokonujemy w takim, a nie innym kierunku. Ostatnie 15 kilometrów to niewielkie pagórki. Jedziemy przez miejscowości Szklarka i Starkówek. Na licznikach 100 kilometrów, 1800 metrów przewyższenia, urozmaicone tereny i krajobrazy w oddali, a przed nami urocze zakątki polanickiego Parku Zdrojowego i wszystkie inne atrakcje, które oferuje kurort.

 

 

 

Polanica Zdrój

 

 

 

 

CHCECIE PRZEJECHAĆ NASZĄ TRASĘ?

Znajdziecie ją TUTAJ!

 

 

Artykuł ukazała się w TOUR 4/2018

 

Papierowe wydanie wciąż do nabycia w naszym SKLEPIE

 

Elektroniczną wersję możecie nabyć w eKiosku

 

Informacje o autorze

Autor tekstu: Kamila Panasiuk

Zdjęcia: Kamila Panasiuk

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »