Test: Trek Fuel EX 9 wiecznie młody trail

W środku kategorii Trail

 

Fuel EX 9, w hierarchii Treka, znajduje się pośrodku długiej listy fulli kategorii Trail. Oparty o napęd 1×11 Srama i wyposażony w tłumik z unikalnym zaworem kompresji, jest de facto najwyższym aluminiowym Fuelem na kołach 27.5 cala w rodzinie. Kiedy go zamawialiśmy, karbonowe wersje po prostu nie był jeszcze dostępne, mogliśmy za to przygarnąć do swoich serc to metalowe cudo. To doskonała okazja zapoznać się bliżej z wieloletnim doświadczeniem, które Trek posiada w budowie ram z durali, w tym ze stopu, który od dawna oznacza bardzo marketingową nazwą Alpha.

 

W tym przypadku mamy do czynienia z kolejną iteracją Alphy, określoną dodatkowo zwrotem Platinum. O tym, czym w rzeczywistości jest Alpha Platinum, Trek nie chce napisać. Rama do raczej klasyczny w wyglądzie prawie – że – czterozawias, z subtelnymi przejawami technologii hydroformowania. Gorącym olejem gięto jedynie główną rurę ramy, podsiodłową i niewielki łuk nadano rurze górnej. W tym ostatnim przypadku nie jest to zabieg czysto kosmetyczny. Jej wysklepienie ma obniżyć przekrok ramy w miejscu, w którym rowerzysta ląduje po zejściu z roweru, dodatkowo też wspomaga sztywność w osi podłużnej, najbardziej obrazowo opisując to jako nie rozjeżdżanie się kół w trakcie jazdy w trudnym terenie. Pod względem wszelakich interfejsów, Fuel EX jest absolutnie na czasie: suport kompatybilny z wciskanymi miskami łożysk, bezpośrednie mocowanie tylnego hamulca w systemie Post Mount i główka ramy przystosowana do szerokiej dolnej miski sterowej. Na tym atrakcje się nie kończą. W środku ramy poprowadzono jedynie pancerze linki tylnej przerzutki, cała hydraulika pozostaje w głównej mierze na zewnątrz – przewód tylnego hamulca w całości, a przewód sztycy Reverb Stealth aż do ostatniego łuku, potem wpada w rurę podsiodłową, co wymusza sama konstrukcja sztycy. Jest to rozwiązanie bardzo praktyczne i sprawdza się w stu procentach.

 

 

 


Specjalne zawieszenie Trek Fuel EX 9

 

Ciekawe rzeczy dzieją się w tylnym zawieszeniu, dotyczy to nie tylko jego koncepcji, będącej obejściem patentów na system czterozawiasowy, które w USA obowiązują z całą swoją mocą i są obiektem pilnie strzeżonym przez Specializeda na równi z bazą wojskową w Strefie 51. Oryginalny jest również sam tłumik, o którym już wspominaliśmy na naszej stronie internetowej (http://magazynbike.pl/index.php?section=12&aid=349), mający w rzeczywistości działać tak, jak inne do tej pory obiecywały jedynie na papierze. Należy jednak najpierw wspomnieć o samym tylnym trójkącie, ochrzczony nazwą ABP Convert. Liczba osi obrotu pozostaje typowa dla większości dzisiejszych konstrukcji z pełną amortyzacją – jest ich cztery, a w każdym razie od tylu punktów obrotu zależy kinematyka tylnego koła. Najbliżej mu do klasycznego wielozawiasu (jednozawiasu), jeśli chodzi o krzywą, po której porusza się oś tylnego koła, będącą po prostu fragmentem okręgu. Pod względem właściwości jezdnych – szybkości reakcji (aktywności), niewrażliwości na hamowanie czy kręcenie pedałami, ABP ma bliżej do chronionych patentami czterozawiasów. Sporna oś obrotu nie znajduje się przed i poniżej osi tylnego koła, tylko dokładnie w niej. Nie jest to nowy patent dla Treka, ale najwyraźniej sprawdza się, bo pojawia się w niezmienionej formie od lat. Dodatkowo cały system wykorzystuje koncepcję Full Floater, co odnosi się do samego tłumika zawieszonego między elementami tylnego trójkąta, bez żadnego kontaktu z przodem ramy. Rocker, czyli element pośredniczący pomiędzy górnymi widełkami a tłumikiem wykonano ze stopu magnezu i Amerykanie nie byliby sobą, gdyby go jakoś nie nazwali. To EVO link, monolityczny odlew, którego niska masa – i zarazem niewielka bezwładność – ma wspomóc szybkość reakcji zawieszenia na niewielkie, gęsto usiane przeszkody.

 

Tłumik to mocno niestandardowy powietrzny Fox Float, opatrzony skrótem DRCV, czyli Dual Rate Control Valve. Sam skrót odnosi się do zaworu igłowego, zamykającego dostęp do dodatkowej komory powietrznej, którą można łatwo dostrzec z zewnątrz tłumika. To ten dodatkowy „zbiornik” nad górnym mocowaniem do popychacza EVO. Sam system pozwala na uzyskanie bardziej liniowej charakterystyki ugięcia i czułą pracę zawieszenia w dalszej fazie skoku. Na tym modyfikacje się nie kończą. Najistotniejsze jest to, co Trek wymyślił sobie w obrębie tłumienia kompresji. Typowa platforma CTD przeszła niewielki lifting w firmie tuningowej Penske Racing. Specjaliści z Penske uważali, że klasyczna platforma, jeszcze do niedawna stanowiąca podstawę większości tłumików, w tym osławionego 5th Element, miała pewne wady, chociaż sama zasada działania była słuszna. W każdym razie po magicznej ingerencji Penske, uruchomienie kompresji nie oznacza już twardej, mało komfortowej jazdy po wybojach, kosztem zwiększonej stabilności zawieszenia i nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Fuel EX, jak mało który rower, szczególnie na tym skorzystał.

 

 

 

 

 

 


 

Rower w proszku

 

Trek przybył do naszej redakcji jako jeden z najbardziej rozmontowanych rowerów, jakie możemy znaleźć w pudełkach. Mało to obchodzi klienta końcowego, który zwykle dostaje rower złożony, ale przygotowanie Fuela do akcji zajęło nam… trzy godziny, wliczając w to układanie niesfornych opon na obręczach i kompletny montaż sztycy Reverb. Osobno są też stery i widelec, rozkręcona jest linka przerzutki, co jest praktycznie niespotykane. Dla sklepów oznacza to niestety dłuższą pracę mechanika przy doprowadzeniu roweru do stanu gotowości, taki zresztą obowiązek nakłada na sprzedawcę nasze polskie prawo konsumenckie – rower ma być wydany sprawny i gotowy do jazdy. Plus tej okoliczności jest taki, że mogliśmy się z nowym Trekiem zapoznać od podszewki, a główny tester bardzo się z nim zżył.

 

Pisałem na początku o popełnianiu błędów i próbach bycia mądrzejszym od producenta: widząc dużą ilość podkładek pod mostkiem zdecydowałem się na odwrócenie go „na minus” w celu położenia nieco sylwetki nad kierownicą. O ile takie ustawienie było dobre do nieskomplikowanych, wielokilometrowych wypadów po okolicach Dolnego Śląska, o tyle w górach, a konkretnie na stromych zjazdach praktycznie zamykało możliwość swobodnego stoczenia się, bez latania nad kierownicą. Zdajecie sobie sprawę, jak mała to byłą różnica w wysokości kierownicy, a jak duży miała wpływ na samą jazdę? Odwrócenie wspornika z powrotem „na plus” zmieniło sytuację diametralnie, chociaż sama kierownica znalazła się wyżej nie więcej, niż 30-40mm. To jednak sporo i podsumowując cały ten wywód trzeba przyznać, że geometria nowego Fuel EX jest dopracowana w najmniejszym detalu. Dla testera o wzroście 185cm przypadł w udziale rozmiar 19,5 cala, chociaż Trek oznacza go jako „virtual”, podając rozmiar faktyczny 18,5 cala. Daje to górną rurę ramy o efektywnej długości 627mm, czyli całkiem sporo, jak na rower, który ma się wykazać nienaganną zwrotnością. Pamiętajmy, że kategoria Trail to w USA coś, co znajduje się zaraz za Cross Country. W Europie wydzielamy jeszcze All Mountain, często wrzucając do worka Trail rowery z krótszym, niż 140mm skokiem. Kąt główki w Treku ma neutralne 68 stopni. To nie jest ani stromo, ani płasko, chociaż Fuel EX lepiej i pewniej czuje się na długich, słabo lub średnio nachylonych zjazdach, niż na stromych odcinkach pod górę. Tylne widełki o długości 433mm umożliwiają pokonywanie ciasnych zakrętów nawet na trudnych stokach, nie upośledzając w najmniejszym stopniu dynamiki jazdy. Przydaje się regulowana sztyca Reverb Stealth – dzisiaj to nadal jeden z niewielu niezawodnych produktów tego typu. Prosta i bezstopniowa regulacja położenia pozwala bez zatrzymania pokonywać zróżnicowane odcinki szlaków górskich i jeśli ktoś bardzo chce zapolować na KOMy na Stravie, to tego typu wynalazek musi mieć.

 

Lisia sprawa

 

Obydwa koła amortyzowane są produktami Foxa, uginając się na całe 120 mm każde. Widelec to standardowy 32 Float CTD z regulowaną platformą kompresji, podobne ustawienia ma tylny damper, jednak jego unikalne zaworowanie działa subtelniej i sprawniej, niż w typowym tłumiku Float. Na długich prostych i płaskich odcinkach, po wyłączeniu tłumienia (pozycja Descend) da się odczuć wyraźne bujanie. Zawieszenie pompuje pod wpływem pedałowania dokładnie tak samo, jak robią to układy typu FSR (klasyczne czterozawiasy). Przestawienie dźwigni do pozycji Trail, czyli pośredniej, aktywuje właściwą platformę, zmodyfikowaną przez Penske. Fuel EX 9 jest w zasadzie pierwszym rowerem, który zyskuje na, jakby nie patrzeć, upośledzeniu pracy jego tłumika. Kontrola bujania jest nad wyraz skuteczna, nie odcinając zarazem tych najdrobniejszych nierówności. Tylne koło nieustannie wyłapuje każde nierówności, wyszukując tych drobnych pomiędzy średnimi, nie udając w żaden sposób, że ich tam nie ma. To działa mniej więcej tak, jak by sobie życzył tego rowerzysta, a co w poprzednich tłumikach było realizowane jedynie częściowo. Dzięki tym unikalnym cechom Trek prowadzi się bardzo przewidywalnie i wyraźnie zaznacza granicę, co jeszcze jest możliwe do przejechania, a gdzie należy sobie odpuścić. Rzucaliśmy go na niebieski szlak z Raduni, zjazd z samego szczytu i przez większość wykrotów i kamieni przejeżdżał pewnie, bez zachwiania i straszenia utratą równowagi. Wygląda na to, że Fox odrobił lekcję historii i poprawił wszystkie swoje widelce pod względem odporności na zapadanie się w skok. Teraz zawieszenie cierpliwie pokonuje każdego rodzaju przeszkody i nie dąży chaotycznego do zamknięcia się w sobie.

 

 

 

 


 

Wyposażenie Trek Fuel EX 9

 

Lista komponentów nie powinna budzić żadnych zastrzeżeń. Trek systematycznie korzysta z podzespołów własnej marki Bontrager i z nazwiskiem Keitha znajdziemy tutaj cały kokpit, koła, opony i siodło. Mostek o długości 75mm i kierownica z niewielkim wzniosem, szeroka na 73cm, pasują do testowanego rozmiaru ramy i proporcji roweru, jak również do jego uniwersalnego charakteru. Zbyt krótki mostek mocniej ograniczyłby zdolności podjeżdżania Treka, zbyt długi wyciągnąłby sylwetkę, przesunął środek ciężkości nad przednie koło i skutecznie utrudniał techniczne zjazdy. Koła Rythm Comp, wyposażone w szerokie obręcze i proste szprychy są wystarczająco sztywne i stabilne, aby Trekiem precyzyjnie kierować i składać się w głębokich zakrętach. Opony Bontrager kładą się szerokim śladem na podłożu i czuć, że pomimo niewysokiego bieżnika doskonale radzą sobie w większości sytuacji. Wyjątek: mokre, gliniaste podłoża, które mają tendencję do zapychania opon gęstym, kleistym błotem. Tutaj niskie klocki szybko przestają wystarczać i opony gubią przyczepność, jednak trzeba od razu przyznać, że niewiele modeli radzi sobie w takich ekstremalnych warunkach. Napęd 1×11 to podzespoły grupy Sram X1. Przednia zębatka w rozmiarze 32z powinna wystarczyć każdemu obdarzonemu przynajmniej przeciętna kondycją i siłą w nogach. Z ostatnich testów Foxy XR wiemy, że dwa zęby mniej pozwala wygodnie pokonywać nawet mocno nachylone podjazdy. Tutaj niczego nie brakuje. Na prostych zapas dolnego przełożenia jest spory, biegi wskakują błyskawicznie i precyzyjnie, a łańcuch nie ma zamiaru opuszczać przedniej tarczy. Napęd w Treku działa w pominięciem przedniej przerzutki i napinacza i wykorzystuje technologię X-Sync. U hamulcach Deore XT, jedynym produkcie Shimano w tym rowerze, pisaliśmy już nie raz. Dość wspomnieć, że są niezawodne, bezpieczne i gwarantują dowolną potrzebną moc hamowania w każdych warunkach.

 

 

 

PODSUMOWANIE

 

Fuel EX 9 na kołach 27.5 cala jest rowerem bardzo wszechstronnym, ale co najważniejsze, nie jest nijaki, jak większość przedmiotów o uniwersalnym charakterze. W każdej sytuacji stara się błyszczeć. Na zjazdach przydaje się super czułe, aktywne zawieszenie, na długich dystansach docenimy innowacyjny tłumik, uspokajający zawieszenie, ale gwarantujący niezrównany na tym poziomie komfort podróży. Na podjazdach jest stabilny, odporny na mocne deptanie w pedały i przenosi każdy newton energii z naszych nóg. Poza tym bardzo dobrze wygląda i w codziennej, intensywnej nierzadko eksploatacji, nie sprawia najmniejszych kłopotów. Na początku wypada poświęcić mu nieco więcej uwagi, zwłaszcza sprawdzić ułożenie opon, które lubią „zgubić” się gdzieś na obręczy i zrobić z koła jajo. Dokładnie ustawiony i wyregulowany Trek nie jest w stanie negatywnie nas zaskoczyć. Miłośnicy technicznych szlaków będą woleli jego większych braci – Remedy albo Slasha, ale ci, którym zależy na niskiej wadze i jednym rowerze do wszystkiego, z Fuela będą zadowoleni.

 

 


 

Informacje o autorze

Autor tekstu: Łukasz Kopaczyński, l.kopaczynski@magazynbike.pl

Zdjęcia: Łukasz Kopaczyński, Michał Kuczyński

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »