WYPAD NA WEEKEND: WARSZAWA GRAVELEM

MIEJSKO-WIEJSKA PRZYGODA

 

Dlaczego gravel? Jestem przekonany, że dokładnie ten sam problem ma obecnie prawie każdy, kto liznął gravelowania i jednocześnie mieszka w (umownie nazwijmy to) ośrodku miejskim. Nagle zorientował się, że gravel to nie tylko przyjemna, ale i bezpieczniejsza wersja, bo pozwala uciec od ruchu ulicznego. Gravelem da się poruszać po mieście, nawet gdy brak infrastruktury, można i poza nim. Poza niewieloma wyjątkami polskie miasta są płaskie jak naleśnik albo pizza, maksymalnie Calzone z muldą, którą da się przepchać kilkoma machnięciami pedałów. Przy odrobinie dobrej woli trasy na gravela można znaleźć niemal wszędzie. Także w stolicy? Pierwsze skojarzenie z Warszawą to niekoniecznie szutry. Szybki rekonesans pozwolił jednak wyłonić trzy propozycje, których możecie spróbować sami.

 

Warszawa gravelPraktycznie w centrum miasta. Podjazd jest zamknięty dla ruchu, asfaltowy i malowniczy.

 

PRZEZ DWA MOSTY

 

Wyruszyliśmy z Pól Mokotowskich, ponieważ obok mieszka Kris Kurowski, mój przewodnik. W okolicy odbywały się kiedyś słynne ustawki przełajowe Syrenki CX (tutaj mieści się stadion Syrenki). Nie sądzę, by zbieżność nazw była przypadkowa. To już historia, dziś ustawki odbywają się w kilku innych miejscach, ponieważ teren jest wojskowy (relację z jednej z nich znajdziecie w tym numerze). Pola Mokotowskie pozwalają ścieżkami rowerowymi przemieścić się do Alei Armii Ludowej, a następnie na Agrykolę, już w okolice Łazienek. Tak jakoś wyszło, że na trasie znalazło się kolejne kultowe miejsce warszawskich kolarzy „Agro”. W Warszawie są w sumie trzy popularne kolarskie podjazdy. Jest Lipkowska pod Górę Kalwarię, jest zapora Dębe (jeździ tam Rondo Babka) i Agrykola, praktycznie w centrum miasta. Podjazd jest zamknięty dla ruchu, asfaltowy i malowniczy, więc idealnie nadaje się do tłuczenia. Moja towarzyszka Kamila Pociech w kilka dni po naszym gravelowaniu podjechała Agro 100 razy pod rząd. Da się!

 

Warszawa gravel„Na prawo most, na lewo most, a dołem Wisła płynie…” śpiewała Alina Janowska. Czyżby znała szutry i kładki nad rzeką?

 

Na dole jest widok na Łazienki Królewskie i mobilna kawiarnia, którą odwiedziliśmy w drodze powrotnej. Z Agrykoli, lekko klucząc (nasza trasa została poprowadzona z uwzględnieniem najprostszych przejazdów przez ulice), dojechaliśmy aż do Mostu Siekierkowskiego. Po przekroczeniu mostu nagły zwrot i powrót pod spodem, hulaj dusza, piekła nie ma! Znika miasto, jest rzeka i ścieżka wzdłuż brzegu. Ta wije się, czasami zmienia w drogę, czasami znów ścieżkę. Nudy nie ma. Zwykle to żwir, czasami piach, niekiedy asfalt. Cały czas w tle zieleń, przebłyskuje Wisła albo Wał Miedzeszyński. To Warszawa?

 

Warszawa gravel

 

WARSZAWA NIE DO WIARY

 

Nie chce się wierzyć. Jeszcze bardziej dziko robi się po minięciu Mostu Poniatowskiego, nawet jeśli horyzont na moment zasłania Stadion Narodowy. Koło Mostu Śląsko‑Dąbrowskiego wjeżdżamy już zupełnie na wieś. Tylko co tu robią te kominy w tle? Obrazek jest surrealistyczny, na drugą stronę Wisły wracamy mostem Grota‑Roweckiego. Ale to jeszcze nie koniec szutrów! Zanim dojeżdżamy do Bulwarów Wiślanych, zwiedzamy dróżki i ścieżki wzdłuż Wybrzeża Gdyńskiego. Bulwary są puste, ale zdarzają się miejsca, gdzie można wypić kawę. Gęściej jest dopiero koło Centrum Nauki Kopernik. Pozdrawiamy Syrenkę, w połowie gołą tak jak Kris, który jedzie w krótkich spodenkach. Pada mżawka, ale nam to nie przeszkadza, w końcu mamy jesień i październik. Za Mostem Łazienkowskim zamykamy powoli pętlę i kierujemy się w stronę Łazienek. Jest kawa i znów zadziwiający spokój jak na centrum miasta.

 

Warszawa gravel

 

To miejsce da się lubić, podobnie jak całą rundę, prawdziwy odskok od codzienności wielkiego miasta. Aż nie chce się wierzyć, że to dosłownie kilka kilometrów obok. Po fakcie okazało się zresztą, że trasa w części między mostami jest popularna. Widząc ją na Stravie, potwierdził to Paweł Kuflikowski, organizator cyklicznych wypadów Gravel.LOVE. To od niego pochodziła propozycja drugiej trasy w Kampinosie. Na marginesie, jeśli będziecie chcieli dołączyć, poszukajcie Gravel.LOVE na FB. Mają też propozycje innych tras, nie tylko z tej strony Warszawy.

 

Warszawa gravel

Warszawska Syrenka nie takie rzeczy widziała i niczemu się nie dziwi, także jeżdżącym w krótkich spodenkach w październiku.

 

Naszą sprawdzoną pętlę można jeszcze wydłużyć o kilka kilometrów, zawrócić dopiero na kolejnym moście, wówczas długość przekroczy 40 kilometrów. Ciąg dalszy to przyjemna ścieżka, ale już nie szutry. Ostrzegaliśmy, jakby co!

 

Warszawa gravelMost Poniatowskiego. Trasa prowadzi od mostu do mostu. Który najpiękniejszy? Każdy może zdecydować sam!

 

DO KAMPINOSU TO JA MAM DALEKO

 

Z Kamilą do Kampinosu kolejnego dnia wybraliśmy się samochodem. Jako mieszkanka Kabat na drugi koniec miasta gravelem raczej się nie zapuszcza, za daleko. Do Łomianek, gdzie teoretycznie miała się zacząć nasza trasa, to 30 km, niekoniecznie atrakcyjnych.

 

Warszawa gravelNiektóre fragmenty trasy nr 2 potrafią zaskoczyć, na szczęście całość da się przejechać gravelem.

 

Potem trzeba jeszcze wrócić. A że planowany dystans wynosił ponad 80 kilometrów (pokonała go ekipa Gravel.LOVE podczas imprezy „Wstęp do przygody”), całość byłaby mało realistyczna, a tym bardziej mało gravelowa. Trasę więc najpierw obejrzeliśmy na mapie, a następnie twórczo zmodyfikowaliśmy, ucinając dojazdówki do miejscowości Truskaw (wiecie, że w Kampinosie jest też Truskawka?). Na jej obrzeżach jest wygodny parking, który ma jeszcze jedną zaletę – pozwala w przewidywalnym czasie dojechać do najciekawszego fragmentu ósemki, czyli rezerwatu przyrody Żurawiowe, gdzie w odpowiednim momencie w sezonie można spotkać licznie gniazdujące żurawie. Paweł Kuflikowski ten fragment polecił nam szczególnie. Potwierdzamy, miał rację!

 

Warszawa gravel

 

KRÓLESTWO PIASKÓW

 

O ile wcześniej, nawet jesienią, w Kampinosie można spotkać ludzi, fragmenty za Roztoką są niemal bezludne. Podłoże robi się bardziej przyjazne, mniej jest piachu, więcej leśnych dróg i ścieżek. Co nie zmienia faktu, że poza sezonem letnim Mazowsze to królestwo piasków. Wiele szerszych dróg ma objazdówki tuż obok, wśród drzew, wymownie sugerujące, że nie należy jechać środkiem! Zanim jednak zmierzycie się z piaskami, za Truskawem na trasie czekają kładki. Niektóre naprawdę długie, wrażenie jest niesamowite, bo pod nimi las jest zupełnie zalany. Najbardziej znana i najdłuższa to „Droga do Gaci”, od Leśnego Zaborowa, godna zobaczenia. Za nią jednak jazda rowerem jest zabroniona, trzeba przejść pieszo ze względów bezpieczeństwa, ponieważ mijanie się jest utrudnione. Po opadach najlepiej zresztą nastawić się na to, że błoto spotkacie na 100, a nawet 200%. A może nawet więcej?

 

Warszawa gravelKraina kładek… Gdyby nie one, niektóre fragmenty Kampinosu trzeba byłoby pokonywać kajakiem.

 

Na ostatnich trzystu metrach przed samochodem, gdy już witaliśmy się z gąską i w światłach lamp wypatrywaliśmy odbłysków, droga się rozstąpiła, by ustąpić tafli wody. Kamila spytała: „To droga czy rzeka?”. Objazdu nie było, ktoś musiał być pierwszy. Woda zmieniła drogę w strumień, sięgała po osie, dno marszczyły falki jak w prawdziwej rzece. Na szczęście w samochodzie działało ogrzewanie, mokre stopy nie były tak bolesne. Tydzień później kolejna ekipa też wrzucała zdjęcia z przeprawy, więc być może to nowy, lewobrzeżny dopływ Wisły. Poza tym detalem trasa w całości jest przejezdna. Przedzieranie się przez krzaki gratis! Dla chętnych opcja ubarwienia trasy – segment szlakiem turystycznym między Starą Dąbrową a Górkami, tuż obok naszej trasy, dosłownie kilkadziesiąt metrów obok. To chyba najbardziej znany singiel MTB w Kampinosie (i jeden z niewielu oznaczonych na trailforks.com). Na gravelu na pewno też się da, skoro najwyższe wzniesienie sięga „aż” 98 metrów.

 

Warszawa gravel

 

„KIEPSKIE REGE”

 

Ostatnia z naszych tras została sprawdzona przez Kamilę osobiście. Stąd i tytuł akapitu odnoszący się do zmęczenia. Trasę wyrysował Marcin Rola z Kiepskich Kadrów Kolarskich. Hasło przewodnie jest proste, trasa prowadzi do Góry Kalwarii przez wszystko, co najlepsze na południu Warszawy. To taka alternatywa dla nieśmiertelnej szosowej trasy na Gassy, z taką samą nagrodą na koniec, wizytą w Górze Kawiarni! Ale uwaga, mimo tego, że ekipa była mocna, czas przejazdu niecałych 70 km wyniósł 4,5 godziny. Zresztą Komoot przy imporcie trasy rozpoznał ją jako… wspinaczkę (ang. hiking, drugie znaczenie to wędrówka!).

 

Warszawa gravel

 

Trasa prowadzi od Lasu Kabackiego przez park zdrojowy w Konstancinie (urocze miejsce, gdzie nakarmisz kaczki, a spasione wiewiórki same pchają się do worków z orzechami), następnie szerokie leśne trakty Chojnowskiego Parku Krajobrazowego (część tzw. zielonego pierścienia Warszawy). Z niespodzianką w postaci dość technicznego, biegnącego tuż nad rzeką Zieloną singla przy Uroczysku Stephana, po betonowy podjazd z płyt przy Górze Kalwarii. Mnogość wrażeń zapewnia pełne spektrum nawierzchni, od starego asfaltu, przez piękne szutry, głębokie błoto czy utwardzone leśne ścieżynki.

 

Warszawa gravelNie wszystkie kładki można przejechać rowerem, ostrożność jest wskazana zawsze.

 

Przejedź nasze trasy:

 

Trasa 1 (Planowana): www.komoot.com/tour/277865155
Trasa 2 (Rzeczywista): www.komoot.com/tour/277864321
Trasa nr. 3: komoot.com/tour/277860000

 

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

 

Zrób to sam: Walizka narzędziowa

Elite Suito: Jak dobry jest tani trenażer do Zwifta

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »