Mikroprzygoda Podlasie: w krainie pustych dróg

Jestem Białostocczaninem z urodzenia, ale wyjechałem stamtąd już tyle lat temu, że za każdym razem, a bywam kilka razy w roku, odkrywam od nowa bliższe i dalsze okolice stolicy Podlasia. Pozwala mi to z jednej strony na układanie dobrze znanych elementów, a z drugiej na odkrywanie nawet tego, co wydawało mi się, że znałem wcześniej. Pewne zasady są jednak niezmienne.

 

Strzeżcie się tych dróg

 

Jeśli zaczniecie eksplorację od Białegostoku, a z wielu względów warto (choćby dlatego, że dojeżdżają tu pociągi z całej Polski), trzymajcie się jednej podstawowej zasady. Niemal wszystkie drogi rozchodzące się z miasta promieniście są drogami wojewódzkimi i jako takie są oczywiście bardzo mocno uczęszczane. Z tego względu na większych dystansach należy ich unikać! Dotyczy to w szczególności tras w kierunku Sokółki i Kuźnicy Białostockiej (65) oraz Augustowa (19), ale też np. Grajewa (65). Dziedzictwo zaborów rosyjskich spowodowało, że drogi te są proste jak drut, co dodatkowo zachęca kierowców do szybkiej jazdy. I standardowo pozbawione poboczy. Dlatego, planując trasę, od razu je pomińcie. Nie zawsze będzie to proste, ale tak brzmi zasada numer jeden.

 

 

Palestyna znajduje się niedaleko… Krynek! Gravel będzie lepszy by ją odwiedzić

 

Może lepiej gravel?

 

Dobre pytanie na początek. Krótkie sprawdzenie wielu wariantów tras pokaże wam, że niekiedy najwygodniej będzie przeskoczyć fragmentami szutrów, by połączyć asfalty. Dotyczy to każdego wypadu na wschód od Białegostoku. Wspomniane główne drogi niekiedy tylko (co kilkadziesiąt kilometrów) łączą się ze sobą poprzecznymi drogami wyasfaltowanymi w stu procentach. Może się więc okazać, że boczne odnogi płynnie przechodzą w szutry i piachy. Ale wiele podobnych dróg gruntowych jest niezłej jakości, opcją godną rozważenia będzie więc wzmocniona i szersza guma szosowa (typu 32-35 mm), która dobrze będzie się też toczyć po szosie. Wbrew przypuszczeniom i uprzedzeniom, asfalt na Podlasiu jeśli już jest, to jest naprawdę dobry. Oprócz Komoota polecamy tym razem Google’a i Street View. Z bardzo prostego powodu, ponieważ spuszczenie na mapę ludzika jest możliwe tylko tam, gdzie dojechał samochód robiący zdjęcia, a z jakiegoś powodu samochody Google’a nie jeździły (przynajmniej w tym rejonie) po szutrach. Jednym słowem tam, gdzie mapa ze Street View podświetla się na niebiesko, powinien być asfalt. I na odwrót, brak niebieskiego to żwir!

 

 

Trasa 1. Do Supraśla na lody, 50 km/310 m podjazdów

 

Poza miastem bywa różnie, ale w samym Białymstoku sieć ścieżek rowerowych rozwinięta jest fantastycznie, wiele innych miejscowości może mu pozazdrościć. Sporo bliskich lokalizacji jest też bardzo dobrze skomunikowanych, często do kilkunastu kilometrów można pokonać komfortowo, nie mając kontaktu z samochodami. Pozwala to na wygodne dotarcie do miejsca startu, na niektóre z planowanych rund, a innym razem wplecenie ścieżek w dłuższe trasy upraszcza pokonywanie dystansu. W przypadku pierwszej z opisywanych tras oznacza to tyle, że z dowolnego miejsca w Białymstoku trzeba dotrzeć do Grabówki. Stamtąd (niestety) drogą krajową szybkie kilka kilometrów do Majówki i już zakręt w lewo, na absolutnie fantastyczną drogę przecinającą Puszczę Knyszyńską, prowadzącą aż do Supraśla. W lesie droga faluje bez przerwy, nie pozwala się nudzić. Niemal dziesięć kilometrów to także brak samochodów (obowiązuje zakaz, tu człowiek oddycha)! A na końcu czeka już Supraśl, dawne miasto włókiennicze, dziś otwarte na turystów. W sezonie okolice ryneczku i Pałacu Buchholtzów (mieści się tam Liceum Plastyczne) tętnią życiem, obok jest też plaża i zalew. Na miejscu są stałe stoiska z produktami regionalnymi i kilka lodziarni. Z czystym sumieniem polecamy „U Lodziarzy” (ul. 3 Maja 1), mają również pyszną kawę. Na ryneczku jest też letnia Kawiarnia Rowerowa (!), kilka zadaszonych stolików, lepsza dla większych grup. 

 

 

Do Supraśla z Białegostoku można dotrzeć również jedną ze wspomnianych ścieżek rowerowych, proponowana trasa prowadzi nią częściowo z powrotem. Atrakcje to ponownie pagórki, ale i estakady nad zbiornikami rezerwatu Krasne oraz żwirownia w Ogrodniczkach. W niej ukryty jest kolejny zbiornik, a nawet ścieżki MTB (gravel da radę). Zanim wrócicie jednak do Białegostoku (opcja skrótu dla tych, którzy po trzydziestu kilometrach będą mieli dość), zapraszam do skrętu w Nowodworcach, w stronę Wasilkowa. W Nowodworcach jest kolejne kąpielisko, znów nad rzeką Supraśl. Za Wasilkowem zaczyna się najpiękniejszy fragment trasy, przez Woroszyły, aż po Mostek. Bardzo dobre asfalty tworzą tu serpentyny godne gór! Z Mostka najwygodniej jest wrócić do Wólki Przedmieście, a następnie przez Katrynkę i Jurowce do Białegostoku. W ten sposób uniknie się kolejnego fragmentu krajówką przez Rybniki.

 

 

Trasa 2. W zasięgu białoruskiej sieci, 110 km/500 m podjazdów

 

Do Sokółki nie prowadzi żadna wygodna droga dla roweru. Kropka. Najlepiej dojechać tam samochodem (mój wariant) albo pociągiem. Wystarczy jednak opuścić główną drogę, by znaleźć się w świecie marzeń szosowca. W 95% asfalty są nieskazitelne, a ruch bardzo mały. Także gęstość zaludnienia jest niewielka, więc cisza i spokój gwarantowane. Proponowana pętla pozwala zahaczyć o Bohoniki i zobaczyć tamtejszy meczet, ale też kilka pięknych cerkwi. Dotyka też granicy z Białorusią, stąd i oryginalne komunikaty w telefonie (5 zł za minutę rozmowy, uwaga na roaming!).

 

 

Meczet w Bohonikach


Punktem startu będzie Cerkiew św. Aleksandra Newskiego w Sokółce. Tuż obok jest duży, bezpłatny parking. Wbrew pozorom, choć Podlasia nikt nie kojarzy z górami, trasa nie jest płaska. Na niespełna 107 kilometrach można nazbierać 600 metrów przewyższeń. W niewielkich miejscowościach nie zrobicie zakupów, trzeba wziąć to pod uwagę. Ale wszędzie znajdziecie nadal używane, klasyczne studnie „na korbkę”. Miejscowi mówią, że woda z nich jest najlepsza. Potwierdzam! W prowiant zaopatrzycie się w Kuźnicy Białostockiej, Dąbrowie Białostockiej i Sokółce. Tam ponownie obowiązkowy punkt do zaliczenia. Polecam lodziarnię „Stara Szkoła” (ul. Piotra Ściegiennego 39). Po doładowaniu węglowodanowym można wracać.

 

Chętni na powtórzenie?

Trasa 1. – https://www.komoot.com/tour/211260248

Trasa 2. – https://www.komoot.com/tour/211261621

 

 

Jaczno z bliska i z daleka

 

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski

3 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »