Dwa stulecia czyli „Rowery” w Centrum Nauki Kopernik

Od Centrum Nauki Kopernik dzieli mnie 15 kilometrów. Na dworze dość chłodno, więc zakładam lekko ocieplane spodnie z wkładką z logo Grupetto Warszawa, mojej kolarskiej ekipy, a na koszulkę termiczną zarzucam kolarska bluzę. Jadę gravelem, grube opony gładko suną po warszawskich, w większości asfaltowych, DDR-kach. Mijam sporo osób na rowerach, w tym zaskakująco wiele kobiet, i jedyne, co mnie irytuje, to czekanie na zielone światło i kierowca samochodu wymuszający w którymś momencie pierwszeństwo. Jednym słowem dojazdowy dzień jak co dzień. Nie wiem jeszcze, że CNK zafunduje mi zaraz wycieczkę do przeszłości, w której moja szara kolarska codzienność w najlepszym wypadku mogłaby być snem szalonego wynalazcy.

 

 

Rower Pedersena (na górze) czy dziecięcy (poniżej zbliżenia), podobnie jak ten braci Wright (na dole) łączy jedno – nieustający postęp techniczny.

 

 

 

 

Wystawa

 

Na wystawę czasową „Rowery” trafiamy właściwie w ostatniej chwili. Nazajutrz CNK wstrzymuje zwiedzanie ze względu na pandemiczne obostrzenia. Pociesza nas tylko to, że eksponaty będzie można zobaczyć aż do 31 sierpnia przyszłego roku. Dodatkowo od początku kwietnia strefa wystawy zostanie rozszerzona o patio, gdzie będzie można spróbować jazdy na bicyklu, trzyosobowym tandemie lub rowerze z odwróconym sterowaniem.
Wystawę zorganizowano z okazji dwusetnej rocznicy opatentowania pierwszego bicykla w 1817 roku. Urządzenie to, wymyślone przez Karla von Draisa i nazwane od nazwiska swojego wynalazcy drezyną, nie miało łańcucha, hamulców czy pedałów i wyglądem przypominało raczej rower biegowy. Von Drais, prezentując swój wynalazek i przejeżdżając 14 kilometrów w niecałą godzinę (co było czasem dwa razy lepszym niż czas poczty konnej), nie podejrzewał pewnie nawet, że ten „mechaniczny majak”, jak jego wynalazek zwykli nazywać krytykanci, zrewolucjonizuje nie tylko transport, ale też będzie miał znaczący wpływ na przemiany społeczne.

 

 

Praktyczne akcesorium czy już sztuka? Rzut oka na historię oświetlenia rowerowego.

 

Kolejne sto lat to szukanie nowych rozwiązań, eksperymentowanie z wyglądem roweru, rodzajem napędu i sposobami hamowania. Na wystawie można więc zobaczyć klasyczny welocyped (ten z wielkim przednim kołem), rowery przypominające drezyny czy prototyp segwaya. Można też zobaczyć, jak w poszukiwaniu komfortu jazdy zmieniało się koło rowerowe i jak, przed zastosowaniem gumowych opon, próbowano amortyzować wstrząsy, stosując różne rozwiązania. Nie ukrywam jednak, że bardziej niż różne sposoby zaplecenia szprych interesowały mnie historyczne akcesoria rowerowe. Piękne lampki (karbidowe, acetylenowe czy naftowe), bogato zdobione dzwonki, grawerowane pompki i pedały. Pięknie zaplecione osłony na tylne koło (chroniące suknię przed wkręceniem), na dzisiejsze czasy raczej mało efektywne i funkcjonalne, ale wciąż po prostu cieszące oczy. Całą ekipą, zgodnie, wiele uwagi poświęciliśmy siodłom, szczególnie temu, które specjalnie wyprofilowane służyło do przemytu masła (!).

 

Wystawa „Rowery” to jednak nie tylko eksponaty, ale i interesująca lekcja historii. Wiedzieliście, że bracia Wright, konstruktorzy pierwszego udanego samolotu, uskuteczniali lekcje aerodynamiki właśnie na rowerze? I że na rowerze testowali na przykład skrzydła? Albo że rowery mtb wymyślili hipisi? A Maria Skłodowska-Curie była pasjonatką bicykli i w podróż poślubną wybrała się z mężem właśnie na rowerach?

 

 

Jedna z pierwszych wersji pedał.w z noskami nieprzypadkowo przypomina końskie strzemiona.

 

Kobiety na rowery

 

No, dobrze, o Skłodowskiej-Curie wiedziałam. Ale i tak niesamowicie ucieszyło mnie, że nie pominięto tego, jaką rolę odegrał i odgrywa rower w emancypacji kobiet. Rower odradzano na przykład dobrze prowadzącym się kobietom, ponieważ „źle wpływa na charakter i zdrowie”. Na wystawie można zobaczyć też, jak zmienił się damski strój na rower, od ciężkich sukien zakrywających kostki i zapiętych wysoko pod szyją po obcisłe stroje wykonane z lycry. Szczególnie mocno poruszył mnie fragment filmu „Afgan Cycles” opowiadający o sytuacji dziewcząt próbujących trenować kolarstwo w Afganistanie i spotykających się w związku z tym z agresją otoczenia czy ostracyzmem w rodzinie.

 

Jeśli jesteście z tych, co muszą wszystkiego dotknąć i samemu sprawdzić, jak działa, CNK zadbało o was. Możecie sprawdzić, jak w praktyce zachowuje się mleko uszczelniające, w specjalnej instalacji podejrzeć, jak rozkładają się naprężenia w różnego rodzaju ramach, pokręcić 24-biegowym napędem czy odtworzyć na modelu ruch nogi podczas pedałowania, co wydaje się proste, gdy się kręci, ale okazuje się całkiem skomplikowane, gdy sekwencję ruchów trzeba odtworzyć za pomocą przycisków.
Po całej tej angażującej zabawie pustka w części poświęconej polskiemu kolarstwu jest jeszcze bardziej dotkliwa. Do wiosny na wystawę mają trafić niezwykłe polskie rowery. Jest już maszyna z  bambusa, zostaliśmy też zapewnieni, że organizatorzy czekają na kolejne egzemplarze wyjątkowych rowerów, które jeżdżą po polskich drogach.

 

 

Na wystawie można prześledzić nie tylko historię roweru, ale i wynalazków z nim związanych

 

 

Jest i Breezer, jeden z pierwszych MTB!

 

 

Do zobaczenia wiosną!

 

Tymczasem zachwycamy się wariacjami na temat roweru z innych części świata i mnogością mniej lub bardziej funkcjonalnych pomysłów na tworzywo, z którego można wykonać ramę.  Zaskakuje nas, że rower z kartonu potrafi być cięższy niż ten z drewna, a zaraz potem zachwycamy się piękną różową ramą Spacelandera. Na zakończenie, po obejrzeniu eksponatów, przyglądamy się galerii rysunków rowerów sporządzonych z pamięci. Zabawne, że ten popularny przedmiot jest jednocześnie tak trudny do narysowania. Na kilkudziesięciu przykładach podpisanych przez ludzi w różnym wieku widać braki napędu, dziwne ramy, brak szprych, dziwnie przymocowane pedały. Bawi nas to, ale jednocześnie zastanawiam się, czy sama umiałabym dobrze odwzorować rower na kartce papieru.

 

 

Wszystko już było? Drewiana piasta zadziwiająco przypomina nowoczesne rozwiązania, pomysły na amortyzację także.

 

 

Jeszcze raz, kontrolnie, obchodzimy całą wystawę, zastanawiając się, jakim cudem minęło już półtorej godziny, choć to przecież normalne przy tak dużej liczbie interesujących eksponatów. Na powtórną wizytę umawiamy się wiosną, gdy będzie otwarte patio, żeby sprawdzić się na rowerze z odwrotnym sterowaniem.

 

Robimy sobie ostatnie zdjęcie na welocypedzie. Do domu wracam, uśmiechając się do siebie i zastanawiając, jak przez ostatnie 200 lat zmieniła się rowerowa rzeczywistość. Jak 14 kilometrów na godzinę wydaje się niewielką prędkością i jak to było drewnianymi kołami jeździć po bruku. Jak powszechnym widokiem jest kobieta na rowerze, a sam rower naturalnym elementem przestrzeni.

 

 

Dziś mamy wygodniej! Na dole drezyna, powyżej rower z dwiema kierownicami, przesiadka pozwalała zmienić… bieg.

 

 

Uwaga! Wystawa „Rowery” potrwa w CNK do 31 sierpnia 2021!

Informacje o autorze

Autor tekstu: Kamila Pociech

Zdjęcia: G. Radziwonowski, CNK

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »