Cape Epic by Dariusz Mirosław i Marcin Piecuch

Pada rzęsisty deszcz, jest godzina 4:45 rano. Szkot w tradycyjnym kilcie wędruje środkiem obozowiska między setkami namiotów. Grając na dudach, budzi do życia wszystkich, których w tym miejscu połączył największy i najciekawszy event świata MTB. W ciemności zaczynają błyskać pojedyncze światła latarek czołowych uruchamianych w namiotach. 1200 zawodników wstaje ze swoich materacy wprost na zalaną wodą podłogę. Z różnych zakątków obozowiska dolatują przekleństwa i nerwowe krzyki. To nie będzie przyjemny dzień do ścigania. W jednym z małych namiotów wodę z pościeli wykręca polska ekipa w składzie: Dariusz Mirosław, Marcin Piecuch oraz zaprzyjaźniony z zawodnikami i służący pomocą przez całą dobę Filip Peliszko.

 
Absa Cape Epic – pod tą nazwą kryje się największy i chyba najtrudniejszy etapowy wyścig MTB na świecie, rozgrywany w pobliżu Kapsztadu w Republice Południowej Afryki. 7 etapów i otwierający prolog, ponad tydzień ścigania po bezdrożach i górach, w pyle i deszczu, bez pomocy z zewnątrz na trasie, spanie w małym namiocie, kąpiel po etapie pod natryskiem na naczepie samochodu ciężarowego. Sprawdzian formy i twardości charakteru.
Od kuchni to gigantyczne przedsięwzięcie dopracowane jest perfekcyjnie w każdym calu, poczynając od ludzi czyszczących przenośne toalety po każdej osobie, przez clowna w ogromnych zielonych okularach dbającego o dobry humor zawodników, po szalonych pilotów śmigłowców transportujących ludzi z obsługi i fotoreporterów przez niemal cały dzień. Wszystko tu funkcjonuje jak w szwajcarskim zegarku. Nie jest problemem przyjęcie i zakwaterowanie w ciągu pół godziny ponad 500 osób, które dotarły na miejsce w tym samym czasie. Każdy szybko zostaje oznaczony, ponumerowany i zarejestrowany. Nocleg w warunkach bojowych nie daje zawodnikom zbyt wiele wygody, jednak nikt nie narzeka. Tuż po pobudce trwa pierwsza walka, tym razem o toaletę. Od godziny 5 rano pierwsi zawodnicy pojawiają się przy szwedzkim stole naładować swoje generatory mocy solidnym posiłkiem. Wielu z nich je ponad miarę, gdyż dotarli na metę poprzedniego dnia z solidną stratą do pierwszych i zdani sami na siebie, bez pomocy mechaników i ludzi z ekipy, doprowadzając sprzęt do ponownego użytku, nie zdążyli na wieczorny posiłek. Codzienny start o godzinie 7 rano irytuje każdego zawodnika z racji temperatury o tej porze, która waha się w przedziale 4-7 stopni Celsjusza. Z upływem godzin sytuacja zmienia się jednak diametralnie i swoje zmagania z trasą zawodnicy kończą w 30-stopniowym słońcu.

Epic to nie tylko jazda i ściganie się, to również charakter. Na trasie i na mecie zdarzają się naprawdę najdziwniejsze sytuacje… Zawodnicy płaczą, klęczą, oświadczają się sobie, modlą, proszą, błagają na kolanach partnerów, by jechali dalej, wymiotują, krzyczą, ale też i uśmiechają szczęśliwi, że dotarli do mety. Wielu z nich nie wytrzymuje tej próby i skłóceni potrafią zrezygnować z dalszej jazdy i odlecieć samolotem do domu.

Vimar Martom Bike Team, z polskimi zawodnikami w składzie, w gronie 600 teamów z całego świata, zajął bardzo wysokie 53. miejsce OPEN i 42. w swojej kategorii, kilkukrotnie wbijając się do pierwszej trzydziestki i walcząc na równi z najlepszymi.

 
 

BIKE Jak czuliście się w gronie najmocniejszych zawodników na świecie w tej dyscyplinie?
 

Dariusz Atmosfera między zawodnikami była świetna, absolutnie żadnych barier, i nie miało zupełnie znaczenia, czy usiadłem z kawą przy stole z Marcinem, czy z Jose Hermidą, Christophem Sauserem lub Nino Shurterem. Każdy był otwarty i chętnie rozmawiał o wszystkim i o niczym. Mijając linię, potrafili podejść do zawodnika, z którym dzień wcześniej zamienili kilka zdań, by rozmawiać z nim jak ze starym znajomym. Wielokrotnie dochodziło do sytuacji, gdy podczas walki na trasie, widząc defekt czy problem przeciwników, oferowali swoją pomoc, interesując się tym, co się stało. To tacy sami ludzie i zawodnicy jak my, nie dają nikomu odczuć różnicy poziomu sportowego.
 

BIKE Czy docelowo przygotowywałeś się do tego startu, celując ze szczytem formy? Jak wyglądały przygotowania?
 

Dariusz Cape Epic jest dla mnie najważniejszym startem w sezonie, planowe treningi rozpocząłem w październiku, a zimą szlifowałem formę na dwóch zgrupowaniach treningowych na południu Europy. Również start w Andalucia Bike Race w Jaen i Cordobie, tuż przed wyjazdem, bardzo mi w tym pomógł.
 

BIKE Jest długa trasa, są też na pewno defekty sprzętu. Czy pech na trasie dopadał również Was?
 

Dariusz Oczywiście, to raczej nieuniknione. Już pierwszego dnia moja sztyca odmówiła współpracy i zmuszony byłem do wielokrotnego zatrzymywania się i ustawiania jej ponownie. Po etapie zastąpiła ją najzwyklejsza aluminiowa, na której dotarłem do końca wyścigu. W połowie imprezy zmęczone już nieco opony puściły gardę i nasze dętki uznały wyższość wszechobecnych na trasie drobnych kolców. Najlepszym patentem na to, jak się później okazało, było wykorzystanie jako podkładu w oponie poprzedniej przebitej dętki. Zastanawiały nas codzienne wymiany opon w rowerach mocniejszych teamów, po kilku dniach zrozumieliśmy w jakim celu… Najciekawszym zdarzeniem było jednak „zespawanie” złamanego tylnego widelca ramy kijem, taśmą i dętką przez jednego z zawodników. Dojechał na takim sprzęcie do mety etapu!
 

BIKE Jakie zabawne sytuacje spotkały Was w trakcie wyścigu?
 

Dariusz Było kilka, ale najzabawniejsze okazały się chyba ogromne chrząszcze odpędzane na stołówce od talerzy i szklanek przy posiłkach i wolontariusze w rzece odganiający węże wodne od zawodników podczas przejazdu, czy ogromne zdziwienie w kuchni, gdy uparcie prosiłem o zrobienie soku ze świeżych buraków czerwonych. Uprzedziłem jednak, by obrali ich więcej, bo kolejnego dnia znów wrócę po sok… Był również Jose Hermida wjeżdżający na metę jednego z etapów z kubkiem gorącej kawy w dłoni i pytaniem: „kto zamawiał cappuccino?”. Podając w ten sposób kawę jednej z kobiet w pobliżu, rozbawił cały zebrany tłum ludzi. Organizatorzy wpadli również na pomysł zrobienia wina z winogron ubijanych (przez folię) pod kołami rowerów przejeżdżających zawodników. Tuż po etapie można było złożyć zamówienie na butelkę, oczywiście z półrocznym wyprzedzeniem.

 
BIKE Medialność tego wyścigu na świecie jest ogromna…
 

Dariusz Tak, to prawda, medialnie ten wyścig dopracowany jest perfekcyjnie. Organizatorzy bardzo dbają o to, by zapewnić kibicom obecność zawodników z najwyższej światowej półki, jak również celebrytów i gwiazd sportu, które dodatkowo przyciągają rzesze fanów. W wielu miejscach na trasie witani byliśmy przez tłumy ludzi z transparentami, dopingujących okrzykami i oklaskami. Kolarstwo w RPA jest jednym z dwóch sportów narodowych, więc oprawa medialna zrobiła na nas duże wrażenie. Po każdym z etapów w ciągu kilku godzin sztab ludzi tworzył album ze zdjęciami z trasy i montował filmy z kamer umieszczonych obowiązkowo na rowerach pierwszych piętnastu teamów w klasyfikacji. Na żywo transmitowano wyścig do wielu krajów na świecie. Liczę na to, że medialnie dotrze on wkrótce również do Polski.
 

BIKE Długość etapów wymagała od Was zapewne nieco innego podejścia do tematu żywienia na trasie…
 

Dariusz Tak duży wysiłek na tak dużym dystansie faktycznie zmienia zawartość kieszonki i rzeczy, które jedliśmy na bufetach. Żołądek sam podpowiadał właściwe uzupełnianie. Pomijaliśmy batony i żele na rzecz np. bułek z masłem orzechowym czy spaghetti.
 

BIKE Planujesz kolejny start w przyszłym sezonie?
 

Dariusz Drugi raz startowałem w RPA i zawsze zaraz po wyścigu mówię sobie: nigdy więcej. Jednak po ostudzeniu emocji niemal każdy, kto tam startował, nie jest w stanie oprzeć się kolejnej pokusie. Nie jestem tu wyjątkiem.
 

BIKE Już sam start w tej imprezie budzi duży szacunek wobec Was w kolarskim światku. Potrafiliście nawiązać równorzędną walkę na kilku etapach ze ścisłą czołówką światową. Gratuluję bardzo dobrego wyniku! A jak układała się Wam współpraca, Twoja i Marcina, na trasie wyścigu?
 

Dariusz W zależności od samopoczucia w danym dniu któryś z nas więcej pracował na trasie, tzn. jechał z przodu, pozwalając odpocząć drugiemu. Na pierwszym etapie, gdy miałem problemy ze sztycą, doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu, żebyśmy się obaj zatrzymywali. Po prostu Marcin jechał spokojniej, w tym samym czasie ja ustawiałem ponownie sztycę i „dospawywałem” do grupy, w której aktualnie jechał Marcin. Wtedy on mi dawał „koło”, pozwalając odpocząć, a następnie ja wychodziłem na zmianę, i tak do mety… Często na bufetach ten, który w danym dniu czuł się mocniejszy, wychodził do przodu, łapał bidony i podawał koledze z teamu, który praktycznie nie musiał się zatrzymywać w tym czasie i nie tracił rytmu jazdy itd.

BIKE W kryzysowych momentach wsparcie i zrozumienie partnera z teamu jest bardzo ważne. Czy wzajemna pomoc na trasie i poza wyścigiem wymaga od zawodnika twardego charakteru i rozwagi?
 

Dariusz Dokładnie tak, team spirit jest tutaj kluczem do sukcesu! Bez tego nie przejedziesz Epica. Wsparcie kolegi z teamu było bardzo ważne, pokrzykiwanie do siebie: „dajesz radę!”, „super ci idzie!” itp. Hasła bardzo pomagały i często dodawały mocy. Myślę, że i nasz team kilka razy przeżywał chwile kryzysowe na trasie, ale wzajemne dodawanie sobie otuchy pomogło nam ukończyć ten trudny wyścig.

BIKE Na jakiej wartości zamknęła się liczba wypitych bidonów podczas całego wyścigu?

 
Dariusz 1 bidon na prologu, a tak 7 etapów razy 2 bidony na starcie w ramie, plus 2 przygotowane poprzedniego dnia i 2 podane na bufecie kolejnego dnia, plus ewentualnie 1 uzupełniany jeszcze na 3. bufecie… Czyli każdy zawodnik ok. 36 bidonów plus 8 razy recovery.

BIKE Dokładnie jakie defekty zaliczyliście na trasie, oprócz sztycy?

Dariusz Po kolei, 1. etap spadająca sztyca; 2. etap okładzina klocka hamulcowego odpadła od blaszki (praktycznie cały etap przejechałem bez tylnego hamulca, bazując tylko na przednim); 5. i 6. etap to 6 przebitych opon. Podczas całego Epica (u każdego) dwukrotna wymiana linek i pancerzy w przerzutkach; wymiana zatartego kółeczka w przerzutce. Marcin zmieniał pushlock (blokada widelca Lefty). Dwa razy wymiana opon na nowe – Schwalbe Racing Ralph Snake Skin.

BIKE Czy wrócicie do RPA w 2015?

Dariusz Jeżeli uda się nam zdobyć wejściówkę, na 100%! 
 


Tekst: Piotra Szafraniec

Informacje o autorze

Autor tekstu:

Zdjęcia:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »