Wersja AL 170 Jest to najbardziej agresywny rower w gamie Define NS Bikes. Z założenia to maszyna brutalna, przeznaczona do bike parku, ale też ścigania w enduro. Pozostaje pytanie, czy jako sprzęt do codziennego użytkowania przez zwykłego śmiertelnika ma sens? Postanowiliśmy to sprawdzić!
Define familia
NS Bikes wypuściło ten rower jako uzupełnienie całej rodziny Define. Nazywa się Define AL 170, jest tylko mulletem (29″ z przodu i 27,5″ z tyłu) i ma 170 mm skoku z tyłu i 180 mm z przodu. Rama jest dostępna wyłącznie w wersji aluminiowej. Jednocześnie NS zaktualizował również Define 160, obecny w kolekcji wcześniej, który nadal jest ich rowerem enduro – chciałoby się powiedzieć – uniwersalnym.
Define 170 jest przeznaczony dla tych, którzy chcą trochę większego zapasu skoku i tym samym możliwości w trudnym terenie. Bez zmian poniżej w kolekcji, jeśli spojrzymy na wielkość skoku, w hierarchii znajdują się modele 150 i 130, na ramach aluminiowych i karbonowych. Standardowo też większość ma po dwa warianty wyposażenia, oznaczone odpowiednio 1 i 2. Jedynka to wariant droższy, taki też testowaliśmy.
Geometria
Define 170 ma kąt główki ramy 64º i efektywny kąt rury podsiodłowej wynoszący 76º. Dostępne są trzy rozmiary (mały, średni i duży); średni, czyli nasz testowany rozmiar, ma zasięg 460 mm i rozstaw osi 1248 mm. Wszystkie rozmiary mają identyczną długość wahacza, która wynosi 438 mm, także offset widelca jest taki sam, to 44.
To jednak nie koniec, bo flip chip w mocowaniu tylnego amortyzatora zmienia wysokość suportu o 5 mm oraz kąty główki ramy i rury podsiodłowej o 0,5º. Nawet jeśli znakomita większość użytkowników nie będzie z tej opcji korzystać, to dobrze wiedzieć że istnieje – to rozwiązanie do wyciśnięcia ostatnich 5% potencjału dla jednostek, które będą wiedziały jak to zrobić.
Zawieszenie
Podobnie jak jego koledzy ze stajni o mniejszym ugięciu, Define AL 170 wykorzystuje układ zawieszenia z przegubem Horst Link, czyli to klasyczny, sprawdzony czterozawias. Jak podaje NS krzywa ugięcia jest progresywna aż do samego końca, gdzie staje się degresywna. Nie powinno to jednak stanowić problemu, niezależnie od tego, czy jest używany z naturalnie progresywnym amortyzatorem powietrznym, czy z amortyzatorem ze sprężyną stalową, w tym drugim przypadku degresywny fragment skoku przypada bowiem już na zderzak dobicia. Generalnie jednak NS podaje, że progresja układu dźwigni wynosi ok. 12%, czyli niewiele, powinno to sprzyjać wykorzystaniu skoku.
Z materiałów przedstawionych przez firmę, można też wyczytać, że wartość anti-squat wynosi 100% przy pedałowaniu na trybie o 21 zębach, tym samym rower powinien nie bujać podczas podjeżdżania. Także wartość anti-rise została dobrana tak, by wpływ zawieszenia na pedałowania była niewielka. Tyle teorii, a jak było w praktyce?
Dwa warianty do wyboru
Zanim jednak jeszcze przejdę do wrażeń z jazdy, konieczna jest drobna uwaga na marginesie – Define AL 170 dostępny jest w dwóch wariantach wyposażenia, obok testowanego 1 jest też tańszy wariant oznaczony 2. Ramy i komponenty, takie jak koła, kierownica, mostek i siodło ze sztycą są identyczne, ale pozostałe części się różnią.
W AL 2 z przodu znalazł się ZEB RockShoxa a nie FOX 38, z tyłu zaś tłumik ze sprężyną X-Fusion Vector R zamiast powietrznego Foxa X2. Napęd to także Deore w miejsce Srama GX 1×12, hamulce zaś to Shimano MT420 w miejsce Guide RE Srama.
Prostsze wyposażenie znajduje odbicie w cenie – zamiast 21990 zł (obecnie w promocji 18999 zł) jest to niewiele więcej niż 15990 zł (odpowiednio 13990 zł). Jednocześnie tańszy wariant wygląda na pierwszy rzut oka tak, jakby był gotowy do zabrania na wyciąg i w konkretne góry.
Tło testu
Model Define znam doskonale. Mam swoją własną sztukę na ramie z karbonu, o skoku 150 z tyłu, z widelcem 160 z przodu. Miałem też wariant aluminiowy AL 150, a przedtem poprzednika Define Snabba, od kół 27,5 cala począwszy na 29 skończywszy.
Na tych rowerach jeździłem w każdych możliwych warunkach, budowałem też na różnych ramach Define customowe wersje. Mówiąc wprost – ten rower lubię. Nie uważam go za najbardziej fancy na świecie, ale cenię przewidywalne własności jezdne i wytrzymałość. Lubię też pracę czterozawiasowego zawieszenia, a w ostatnich generacjach także to jak podjeżdżają. Z tym większą ciekawością wsiadłem na wariant AL 170, czyli jedyny, którego do tej pory nie znałem.
Podstawowe pytanie, jakie sobie postawiłem, brzmiało – czy wzrost skoku w rowerze, który wygląda niemal identycznie, spowoduje, że będzie zupełnie inny? Czy rzeczywiście stanie się sprzętem do bike parku to takim napompowaniu?
Nic więc dziwnego, że odpowiednio go przetestowałem. Nie tylko zabierając go w wycieczkę po czeskich bike parkach – był m.in. w Koprivnej – ale też traktując jak mój własny rower. Czyli np. podjeżdżając kilkakrotnie na Szyndzielnię, czy na Radunię albo eksplorując Izery. Tym samym lapsy z użyciem wyciągu zostały uzupełnione o uphille z łydy. Bo dlaczego nie?
Sensowny dobór komponentów
Duży rower musi ważyć, nic więc dziwnego, że i moja sztuka z dętakami (tak dotarła testówka), ważyła praktycznie 16 kilogramów. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w tylnej oponie zastosowano rozsądnie osnowę DH, to i tak przyzwoity wynik.
Istotniejszy jest jednak fakt, że w rowerze jest cały szereg praktycznych rozwiązań, które powodują, że obsługa jest prostsza. Pancerze i przewody biegną pod rurą dolną, w specjalnym kanale, nie widać ich, ale dostęp do nich jest mało skomplikowany.
Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że komponenty także dobierano podobnie rozważnie, nie dziwić będzie stwierdzenie, że w ciągu trzech miesięcy nic nie udało się zepsuć. Komponenty NS Bikes są solidne, często też ładne – miedziane wykończenie mostka czy piast zachwyca!
Napęd mechaniczny Sram GX z manetką NX i takim trybem może lekki nie jest, ale także solidny. Tym bardziej, że korba to pancerny Descendant 6K Truvativa. Zawieszenie Foxa na poziomie Performance, składające się z widelca 38 i tłumika X2 także oferuje pełen zakres regulacji, włącznie z tuningiem tokenami. Hamulce Guide RE pracują lekko topornie, ale w parze z tarczami 200 mm są naprawdę skuteczne.
Pod górę
Zanim rowerem zjedzie się z góry trzeba się dostać na szczyt. I tu.. zaskoczenie. Define AL 170 dobrze podjeżdża. W dużym stopniu wynika to z tego, że pod górę nie czuje się wzrostu skoku z tyłu w porównaniu do wersji 150. Generalnie też zawieszenie, także ustawione miękko pod wagę użytkownika, nie ma tendencji do bujania się, szczególnie wtedy, gdy podjeżdża się na siedząco. To oczywiste, że wagę kół, tylnej pancernej opony i całego roweru się czuje, ale pod górę wspina się zadziwiająco lekko, niewiele gorzej niż wersja mniejsza.
Oczywiste jest także to, że przód, ze względu na większy skok 180 mm, jest wyższy, bo widelec jest dłuższy, nie należy więc oczekiwać cudów na bardziej stromych fragmentach trasy. Nadal jednak podjeżdża jak wiele innych rowerów enduro, a nie potwór skazany tylko na zjeżdżanie.
To tu za to szczególnie zauważa się, że super, że tylna przerzutka to Sram GX, ale sama manetka z grupy NX jest zauważalnie bardziej miękka od droższego odpowiednika. Tym niemniej, nawet jeśli zauważalnie bardziej elastyczna, to spełniała swoją rolę do samego końca testu.
W dół
Ten rower aż błyszczy od pewności siebie i po paru zapoznawczych pląsach po prostu przestałem się nad tym zastanawiać, po czym jadę. Przy moim wzroście 169 cm rozmiar M jest akurat, mój własny Define to także M, ale przy dwóch kołach 29 cali zdarza mi się zaczepić o tylne koło wtedy, gdy jest bardzo stromo. Ale nie tutaj! 27,5 z tyłu zwyczajnie robi robotę. Jeżdżąc po trasach zjazdowych – np. w Koprivnej, skąd pochodzą zdjęcia powyżej – wystarczyło tylko mocno trzymać kierownicę, by pokonywać wredne przeszkody, włącznie ze ściankami czy głazami, tak typowymi dla tras DH.
Koprivna zresztą pokazała mi dobitnie, że rower potrafi więcej niż ja, ale zdecydowanie pozwolił komfortowo pokonywać co trudniejsze fragmenty. Jeśli znacie tamtejsze trasy wiecie na pewno, że te zjazdowe emocjonujące są tylko w górnej części, gdzie jest stromo. Define AL 170 sprawdził się na nich idealnie. Nawiasem mówiąc NS Bikes jest partnerem tego fantastycznego bike parku – to może być też dobra opcja, by go sprawdzić, np. wypożyczając jeden z rowerów NS Bikes na miejscu.
Fakt, że będzie dobrze w bike parku, był przewidywalny, ale trasy naturalne? Tu okazało się, że dodatkowy skok z przodu, oraz to, że 38 Foxa jest bardzo sztywne, wspólnie tworzą doborowy zestaw. Przeszkody wszelkiej maści, od telewizorów jak te na Sępiej Górze (powyżej), po śliskie kamienie, albo beskidzki gruz z Szyndzielni – za każdym razem rower było łatwo kontrolować, bo jechał dokładnie tam, gdzie chciałem. Pomimo moich obaw, co do wysokości środka suportu powiązanego z tylnym mniejszym kołem, problem nie występuje, przejeżdżanie przez urywacze zębatek także nie są problemem.
Przyznam też, że to pierwszy rower analogowy, a nie elektryk, gdzie doceniłem mniejsze tylne koło. Znów pomimo wyższej masy i większych skoków nie miałem problemów ze zwrotnością, także dzikusy, gdzie okręcanie się wokół drzew to konieczność na tym sprzęcie wychodzą naturalnie. W gruncie rzeczy po pewnym czasie zapomniałem, że mam mniejsze koło z tyłu, całość została skomponowana tak udanie, że po prostu jeździ, tworząc spójną całość.
Tak, wiem, że te Foxy to nie Kashima, ale poza złotym kolorem nic im nie brakuje. Przy moim preferowanym ustawieniu z mocno otwartym tłumieniem działały pluszowo, możliwe było też wykorzystanie pełni skoku.
Podsumowanie
Pomimo początkowej nieufności – że za duży skok, że za ciężki – Define AL 170 1 finalnie podbił moje serce. Bronił mnie dzielnie tam, gdzie najbardziej tego potrzebowałem, czyli np. na bardzo stromych sekcjach zjazdowych, gdzie potężny widelec skoku zdecydowanie się przydaje. Jednocześnie nadal można na nim podjeżdżać, obywając się bez wyciągu. Zmieniłbym… tylko siodełko, to seryjne jest twarde jak decha!
Chciałbym przeczytać w końcu, że jakiś rower nie jest wspaniały…właściwie wszystkie są wspaniałe, zwłaszcza, kiedy ma się je za darmo do testu. Przy okazji – gruz nie gróz. Pozdrawiam
On nie jest wspaniały – jest dobry. I fakt, rowery generalnie są coraz lepsze. Zresztą w przypadku modelu, który tak naprawdę stanowi ntą generację Define, dziwne byłoby, żeby było inaczej. A błąd się poprawia – dzięki za czujność! Dwója dla autora 😉