Raport ścieżkowy ze Ślęży czyli LGG i ACDC

Co za zmiana! Dwa tygodnie temu kąpaliśmy się jeszcze w ciepłych promieniach słońca, by w sprzyjających okolicznościach przyrody oddawać się przyjemności jazdy w dobrym towarzystwie podczas niezobowiązującego Ride & Grill z Izersky Collective. Upał jakby zelżał, radość z jazdy nie! Na bis sprawdziliśmy co nowego powstało ostatnio na Ślęży.

Ślęża i Radunia, jak przystało na popularne miejscówki, żyją. Nic więc dziwnego, że stare trasy przeżywają oblężenie – co ma wpływ na to, w jakim są stanie, który nazwać można eufemistycznie „wymagającym” – ale też powstają nowe. Obok Deadline na Raduni, czy Gangstera 2 (z nowym początkiem), albo Chruma – to chyba najfajniejsze, ale tu oczywiście preferencje mogą się różnić – na liście przebojów muszą się znaleźć LGG i ACDC. Słysząc wiele dobrych rzeczy na ich temat, ale i coś tam w stylu, że hardcore, nie zostało nić innego niż je sprawdzić. Jak przystało na reportaż uczestniczący osobiście!

LGG

Nowa trasa na Ślęży zaczyna się praktycznie koło schronu turystycznego (taka fachowa nazwa budki) na podejściu/podjeździe z Tąpadeł na szczyt. Czyli podjazd jest ten sam co na klasyki typu Dolce Vita czy Żmija. Nazwa pochodzi od pierwszych liter pseudonimów twórców (Leny, Gitara, Gajowy), na każdym metrze widać, że to nie pierwsza linia, którą wytyczali. Początkowo trasa zaczynała się szlakiem niebieskim, ale dorobiono nowy początek, by nie wchodzić w kolizję z pieszymi – super! Generalnie całość jest płynna, ma tylko kilka elementów mocno podnoszący poziom adrenaliny, typu kamienie czy (jedna) ścianka. To nadal na Ślęży jedna z łatwiejszych tras. Lubicie Żmiję? Polubicie i LGG!

Podjazd jest ten sam co w kierunku Żmiji i Dolce, nie ma zmiłuj, trzeba się spocić!

Za to początek następuje szybciej, bo przed schronem skręcamy w lewo i może po 100 metrach zaczyna się pierwsza sekcja!

Nachylenie przeważnie nie jest dramatyczne, utrudnienie stanowią tylko sekcje kamieni

Nawet w takich warunkach, jak w ten weekend, całość była przejezdna – nic dziwnego, wcześniej trasa została odliściona

Na całej trasie jest jedna trudniejsza ścianka. Marek jedzie oryginalną linią, ale już powstała nowa, na skróty – po śniegiem znikły zamiary twórców

Kolejny, i na razie ostatni fragment, to już królestwo ściółki, jest wyjątkowo przyjemnie. Finisz to jeszcze jedna ścianka, tym razem stroma, ale bez utrudnień. Miód malina! Podobno jest plan dropa w tym miejscu.

LGG ma też tę zaletę, że łatwy jest z niej powrót, na końcu w lewo drogą błyskawicznie dojeżdżamy do asfaltu. A tam kierunek Tąpadła i już można robić kolejną pętlę. Co nie zmienia faktu, że podobno trasa ma być jeszcze przedłużona w dół (przynajmniej o jedną półkę).

ACDC

Zanim sprawdzicie ACDC trzeba oczywiście podjechać. Tu warianty są dwa. Dla tych naprawdę mocnych zacząć można z samego niemal szczytu Ślęży szlakiem czerwonym – tak jak kiedyś prowadził OS z zawodów enduro EMTB (to był 2015 rok, serio!), a następnie wskoczyć na ACDC, gdy kończą się słynne schody. Podobno jest już założony segment na Stravie z ekstremalnie wykręconym KOMem, z takim właśnie początkiem, przez niejakiego Słowika (pozdrawiamy!). Dla większości przyjemniejszy może się okazać podjazd dookoła, głównie szlakiem czarny, dochodzący do tzw. Ścieżki pod skałami (ścieżką da się też dojechać z drugiej strony). Trasa prowadzi bezkolizyjnie w stosunku do szlaku czerwonego, odchodząc w lewo.

Skąd nazwa? To proste, w dużej części linia przebiega pod słupami i drutami…. napięcie jest odpowiednie (natężenie zresztą też)

Już pierwsze przeszkody uzmysławiają, że łatwo już było, jeśli ktoś nie lubi RTV i AGD (nie mylić z RTG) niekoniecznie będzie szczęśliwy

Ale jak to na Ślęży bywa, im niżej tym robi się płynniej, choć w każdej chwili można się spodziewać nispodzianek

Takich jak na przykład małych dropików czy ścianek…

Trasę wytyczono z niewielką ilością ingerencji w teren, głównie wybierając linię, dodając parę band czy układając kamienie tak, by dało się przejechać

Najważniejsze – jest tak nowa, że ciągle powstają nowe fiuczery!

Najnowszy fragment jest tak nowy, że…. kończy się dosłownie w lesie! Jeśli więc wybierzecie się na rekonesans, możliwe, że znajdziecie ciąg dalszy. Tym bardziej, że podobno idzie ocieplenie!

Pomysłodawcom i budowniczym gratulujemy w obydwu przypadkach – dobra robota (très bien fait powiedziałby Francuz odwiedzający okolicę!)

Zobacz także

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski

3.7 3 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »