Podsumowanie Wanoga Gravel Race okiem Mamby on Bike

Redaktor Bike i Toura Dorotę Juranek, znaną też jako Mamba on Bike, czołową polską specjalistkę od wyścigów ultra, przepytaliśmy na okoliczność jej ostatniego startu w Wanoga Gravel Race. Czy rzeczywiście było tak trudno jak wieść niesie?

Zajęłaś bardzo dobre miejsce, pomimo trudnych warunków atmosferycznych docierając do mety na drugiej pozycji? Co było w Wanodze najtrudniejsze?

Najtrudniejszy był chyba start. Gdy na starcie deszcz leje się na ciebie  tak, że wiesz, że już po pierwszych kilometrach będziesz przemoczona, to morale trochę siadają. Na szczęście mimo dużych wątpliwości wystartowałam i okazało się, że wcale nie jest tak źle. Ubrania w kosmicznych technologiach działają, temperatura nie zabija i można jechać w miarę komfortowo.
Drugim najtrudniejszym elementem były kilkukrotnie pojawiające się błota oraz fragment po bagnach w Klukach. Jednak na ten odcinek trasy byłam psychicznie przygotowana, znałam go już z wcześniejszy wyjazdów na pomorze, więc nie było zderzenia z rzeczywistością. Po prostu trzeba było go przejść, przejechać i jak najszybciej mieć za sobą.

Startowałaś w PM500, uznawanej do tej pory za najtrudniejszy wyścig ultra „gravelowy”, czy Wanoga była trudniejsza?

Bardzo ciężko jest mi porównać te dwa wyścigi. Większość opinii wśród zawodników skłania się do tego, że Wanoga była trudniejsza. Dla mnie obydwa wyścigi były porównywalne. Może mam jednak lepszą formę niż w zeszłym roku i stąd te odczucie. Pomorską jechałam na lekkim fullu a Wanogę na gravelu, to też może mieć znaczenie, bo gravel jest szybszym rowerem. Sporo osób wspomina, że na trasie było dużo elementów MTB, też jakoś nie zarejestrowałam tego faktu. Niewątpliwie dużym plusem była bardzo mała ilość asfaltów.

Sprzęt – jak sobie radziłaś z opadami? Nie miałaś problemów technicznych, czy zwyczajnych np. związanych z obtarciami?

Jeśli tylko mogę unikam jazdy w deszczu. Nie lubię i tyle. Niestety tym razem się nie udało. Ale dzięki temu miałam możliwość przetestować zestaw wodoodporny, który zawsze mam ze sobą, a którego nigdy nie używam. Wszystko sprawdziło się znakomicie. Jedynie jedna rzecz była do poprawy. Na piątym kilometrze musiałam zatrzymać się i szarą taśmą okleić sobie wodoodporne skarpetki w miejscu ściągacza, tak by woda nie wlewała się do środka. Stary maratonowy patent.
Jeśli zaś o tyłek chodzi, to zupełnie zero problemów. Mam dobrze dobrane siodełko, dobrą pozycję na rowerze i spodenki z wkładką, które idealnie mi leżą. Dodatkowo, zawsze zapobiegawczo używam specjalnego kremu na otarcia. Pupa po 600 km wyglądała jak przed 🙂
Na pewno wpływ na taką sytuację miała też pogoda. Gdy nie jest gorąco to nie pocimy się tak mocno i jest mniejsze prawdopodobieństwo powstawania otarć. Ważne jest też by nie doprowadzić do zamoczenia wkładki od deszczu. Spodenki wodoodporne w tym przypadku zdały egzamin.


Dlaczego Wanoga? Jednym zdaniem gdybyś miała zachęcić do startu.

Bo piękne tereny i dobra organizacja, co skutkuje fajnym klimatem. 

Kolejne plany Twoje ultra jako czołowej polskiej specjalistki w tej dyscyplinie?

Plany ambitne. Najbliższy start już na Ultra Sudety Gravel Race za trzy tygodnie. Jeszcze nie wiem czy pojadę ten wyścig wycieczkowo, czy na czas. Potem Gravel Attack, PGR, Grevmageddon oraz próba zrobienia Great Lakes Gravel za jednym razem bez spania. 

To również może cię zainteresować

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Mamba on Bike

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »