Czernica na Raduni, czyli ostatni jesienny zjazd!

 

Czernica na Raduni 

Na Radunię wybraliśmy się ostatniego ciepłego dnia jesieni, w piątek 29 listopada. Plus 8 na termometrze, nic tylko szaleć, dopóki działa amortyzacja 😉 Chmury straszyły, zimny front widać było na horyzoncie i czuć w kościach (stąd to niebieskie niebo), ale Czernica po face liftingu kusiła. Ścieżkowe ostatnie „must see” na Raduni, szczególnie dla tych, którzy wszystkie ścieżki już znają.

 

Czernica na Raduni widok na Świdnicę

 

Z rozjazdu, gdzie zaczynają się niemal wszystkie tutejsze szlaki, w piękny dzień (taki jak ten) widać Tąpadła (na pierwszym planie), Świdnicę (na drugim) i… Śnieżkę (zarys w tle)!

 

 

Dziwny jest ten świat i dziwna pogoda. Ze skrzyżowania zwialiśmy na dojazdówkę do Czernicy. Albo nas zwiało?

 

 

Pogoda była do… odcięcia. Odcięcie widać na fotce. Po lewej brak pogody, po prawej przybywa malowniczy zimny front wraz ze słońcem. 

 

Czernica na Raduni - widok na Czernicę

 

Gdy zaczynaliśmy, cała „grań” Czernicy była jeszcze pokryta chmurami. Podjazd, który widać, był nie do wyjechania. Mokry jak upiorne bagna z Władcy Pierścieni. 

 

 

Po pokonaniu kolejnego fragmentu (na dojazdówce są dwa małe podjazdy) zwiedziliśmy nowy, niedawno wykopany fragment, omijający zjazd drogą. Potem zjechaliśmy samym segmentem aż do dołu. Cały przebieg trasy znajdziecie na trailforks.com.

 

Czernica na Raduni – zagubiona płynność? 

 

Czernica, na razie, nie należy do moich ulubionych tras. Ma fajne fragmenty, ale dużo trawersów, które je łączą i jednocześnie gdzieś tam gubią płynność. Inna sprawa, że w naszych warunkach tego dnia wszystkie korzenie były mokre, więc jazda przypominała taniec na lodzie. Część trasy jest zupełnie świeża, wymaga więc uleżenia, bo bywa miękka, aż osiągnie idealny stan między dobrą przejezdnością a stratowaniem (gdy wyjdą wszystkie korzenie). Chwała budowniczym, że działają! Na razie wypada poczekać na efekt finalny.

 

Wracać można albo sugerowaną trasą Czernica access albo w stronę Przełączy Tąpadła i klasykiem do skrzyżowania, ale każdy wariant ma swoje wady. Pierwszy pozwala zjechać ponownie tylko końcówkę i wylądować… no, właśnie, daleko w lesie. Drugi wariant to powrót na parking, dlatego Czernica jako taka pozostaje dla nas na razie opcją na koniec większej rundy, tuż przed powrotem do bazy. Tym razem sprawdziliśmy jeszcze inny wariant, czyli powrót pod prąd, który jest stromy. Po co? Po to, by jeszcze coś zjechać. Tym razem była to Świerkowa

 

 

W nagrodę w drodze powrotnej mieliśmy TAKIE widoki! Fragmentami dało się też jechać. 

 

 

 

Pchanie potrafi być malownicze!

 

Czernica na Raduni

 

Koniec wieńczy dzieło. Ostatni kawałek, kultowe drzewo i powrót do początku…

 

Nasz poprzedni raport z Raduni i Ślęży znajdziecie tu – w Polskie trasy na legalu

 

 

 

 

 

 

 

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »