ENDURO PRZEZ PRYZMAT MP

Nie jestem człowiekiem enduro i nigdy nie będę. Do enduro należy mieć w sobie trochę szaleństwa, nie można sztywnieć na widok stromizn, nie można pokrywać się gęsią skórką w obliczu otwartej ekspozycji. Trzeba też umieć jeździć. Głównie w dół. Bardzo w dół! Kto wie, na czym polega enduro? Ręka w górę! Dobrze, przewróćcie dwie kartki i poczytajcie o czymś innym.

 

ENDURO

 

Dlaczego standardowy rower enduro ma 160 mm skoku (z przodu i z tyłu)? Dlatego, że tyle się przydaje. Dlaczego zawodnicy jeżdżą w fulfejsach i ochraniaczach? Dlatego, że się przydają. Dlaczego wożą plecaki? Bo mają za mało kieszonek na termos, kanapki, narzędzia, ciuchy, dętki i telefon, a sam bidon nie mieści się w rowerze. Zawodnicy enduro pozostają na trasie kilka godzin, czas zwycięzcy na mecie w Srebrnej Górze wyniósł 00:27:36.48 godziny.

Zawody enduro to jedyne znane mi zawody na rowerach, podczas których każdy (tak, chyba każdy) zawodnik zaraz po starcie zatrzymuje się. Zwykle, aby z kimś pogadać albo popatrzeć, kto startuje za nim, lub by wyciągnąć coś z plecaka albo sprawdzić, czy GoPro dobrze siedzi na kasku. W zawodach enduro czas liczony jest na odcinkach specjalnych, a pierwszy odcinek specjalny zaczyna się gdzieś daleko w górze nad linią oficjalnego startu i tak naprawdę ma się bardzo dużo czasu, by do niego dotrzeć. Na Mistrzostwach Polski rejestrowanie kamerą swojego przejazdu jest zabronione.

 

ENDURO TO NIE DH

 

Dzień przed Mistrzostwami Polski wpadają wyniki kolejnej edycji Pucharu Swiata w DH w La Bresse. Wygrywa je Martin Maes, Belg, zawodnik enduro. Jest prawie dwie sekundy przed Gee Athertonem. Dlaczego on? Istnieją teorie, że tylko on wytrzymał kondycyjnie do końca. W La Bresse bowiem długie, jak na zjazd, fragmenty wymagały pedałowania.

 

Mimo że enduro polega głównie na pokonywaniu przeszkód terenowych podczas jazdy w dół na odcinkach specjalnych, dojazdy na odcinki specjalne realizowane są za pomocą siły mięśni. To znaczy, że nie ma zmiłuj się, trzeba podjechać. Trzeba przepedałować kilkanaście kilometrów pod górę, wypchać rower na stromiznach, czasami pokonać parę podjazdów na odcinkach specjalnych. Na Mistrzostwach Polski w Srebrnej Górze należało podjechać 1250 metrów w pionie. Jeśli nic wam to nie mówi, ujmę to inaczej – należało wykonać podjazd o sumarycznej długości dwudziestu kilometrów. Po górach!

 

Enduro - Mistrzostwa Polski

 

JAK TO WYGLĄDA?

 

Należy się zapisać i zapłacić wpisowe. Im szybciej od otwarcia list startowych to zrobisz, do tym niższej grupy startowej się załapiesz. Przyjmuje się, że jeżdżący szybko startują w niższych grupach. Grupy liczą zwykle od dziesięciu do dwudziestu osób i wiedza, do której grupy się należy, jest istotna. W planie zawodów do każdego z OS-ów (odcinków specjalnych) podane są godziny startów poszczególnych grup. Oznacza to, że dojazd na start OS-u będziesz pokonywał w obecności swoich kolegów z grupy, niedobitków z grup poprzednich i tych najszybszych z grup za tobą. Po pierwszym przejechanym OS-ie dowiesz się, jak szybcy są twoi towarzysze i czy nie warto trochę się „przetasować” podczas startów kolejnych OS-ów tak, by nawzajem sobie nie przeszkadzać. Starty zawodników odbywają się co pół minuty i mierzone są za pomocą fotokomórki. Przyjemność z jazdy ostatniego człowieka ostatniej grupy jest bezcenna. Nikt, absolutnie nikt, nie siedzi ci na ogonie i możesz do woli hamować przed każdą przeszkodą, przed jaką tylko przyjdzie ci ochota sobie przyhamować. Po każdej glebie możesz też dowolnie długo się zbierać oraz dowolnie długie fragmenty iść z buta środkiem trasy. Facet na czerwonym rowerze oraz kilku facetów za nim raczej nie hamowali.

 

NA ŚLEPO CZY PO ZNANEJ TRASIE?

 

Przebieg odcinków specjalnych Mistrzostw Polski Enduro 2018 znany był cztery tygodnie przed zawodami. Każdy, kto dysponował czasem i sprzętem oraz mógł w Srebrnej Górze bywać, miał możliwość zapoznania się z trasami. „Wolałbym chyba jechać na ślepo” – mówili niektórzy.

 

Enduro - Mistrzostwa Polski

 

„Znajomość trasy niewiele pomaga” – mówili inni. „Trochę się zdziwisz” – prorokował jeszcze ktoś. „Ja nie startuję” – oznajmiła Dorota Juranek i akurat jej wypowiedz najbardziej dała mi do myślenia. „Najwyżej będę zbiegać” – pomyślałam. Najdłuższy, drugi OS miał cztery kilometry długości. Jak szybko potrafisz przebiec cztery kilometry, zważywszy, że niektórych ścianek nie da się zejść?

 

JAK WYGLĄDAJĄ OS-Y?

 

Trasy Enduro Srebrna Górna należą do moich ulubionych w Polsce. Są w dużej mierze naturalne, leśne, dużo na nich typowo górskich elementów. To nie ścieżki na naukę jazdy na góralu czy weekendową przejażdżkę z dziećmi. To trasy dla średnio zaawansowanych rajderów, mających już nieco pojęcia o ostrzejszej jeździe. Nie są karkołomne, ale przy odpowiedniej prędkości potrafią podnieść poziom adrenaliny nawet asom rowerowych przestworzy. Jest gdzie skoczyć, jest parę band, gdzie można się wkleić, parę ścianek, gdzie można się przestraszyć, są i miejsca o sporej ekspozycji.

Trasy Mistrzostw Polski prowadziły po Trasach Enduro Srebrna Góra. W części. W pozostałej części prowadziły po trasach kul armatnich wystrzeliwanych niegdyś z Twierdzy Srebrna Góra. Bardzo byłam czasami zdziwiona. Tak bardzo, że wielokrotnie musiałam się zatrzymać, by wyjść z podziwu!

 

CZY ZAWSZE MOŻNA ZAPOZNAĆ SIĘ Z TRASĄ?

 

Najpopularniejszy obecnie w Polsce cykl Trek Enduro MTB Series organizowany jest w formule „on-sight”, czyli na ślepo. To system, w którym nikt do samego startu nie zna przebiegu tras. Zawodnicy przed wyruszeniem na dojazdówkę do startu pierwszego odcinka specjalnego otrzymują mapę z zaznaczonymi punktami startu poszczególnych OS-ów oraz z sugerowanymi drogami dojazdu. Dojazdówki oznakowane są tabliczkami i często, choć nie zawsze, prowadzą łatwymi szerokimi drogami. Nie raz jednak zdarzało się, że rower trzeba było targać na plecach i trzymając się jagodowych krzewinek, podciągać go mozolnie w górę. Na Mistrzostwach w Srebrnej oszczędzono zawodnikom takich atrakcji. Dojazdówki były do podjechania.

 

Enduro - Mistrzostwa Polski

 

OZNAKOWANIE TRAS

 

Począwszy od linii startu do mety każdego z odcinków, trasy oznaczone są jaskrawymi taśmami. Nie można się pomylić. Trudne elementy, niebezpieczne odcinki czy ścianki zawsze poprzedzają umieszone na drzewach tabliczki z wykrzyknikami i trupimi czaszkami. Jeśli masz czas się rozglądać, na pewno ci nie umkną. W Srebrnej ścianki dodatkowo miały sygnalizację dzwiękową. Były dzwonki, okrzyki i gwizdy. Czasem słyszało się swoje imię. Żadnej ze ścianek nie dało się przeoczyć i na pewno zauważył je nawet facet na czerwonym rowerze.

 

PODŁOŻE

 

Upały, które nękały Europejczyków tego lata, poczuliśmy w Srebrnej. Wysuszona na pieprz ziemia na wzgórzach, gdzie między murami i fosami starej Twierdzy rozgrywały się Mistrzostwa, rozjeżdżona setkami kół trenujących, była sypka i nie zapewniała przyczepności. Była jak lekki pył wulkaniczny zalegający na trasach. Czasem zdradliwa koleina udająca bandę kusiła, by wkleić się w nią na zakręcie. Nie była to zwykle ani koleina, ani twarda banda, to ślad kół poprzedniego zawodnika, jak ślad narysowany palcem w wysypanej na stolnicy mące. „Uważaj na poboczach, są miękkie. Wyglądają dobrze, ale nie trzymają. Można polecieć albo się zakopać” – ostrzegał ktoś przed startem.

 

Enduro - Mistrzostwa Polski

 

Mika jest ostra. Mika to te błyszczące kryształki w granicie. Dużo jest miki w zlepieńcach w Srebrnej. Dużo jest w Srebrnej łupków. Nowe zjazdy prowadzą często w poprzek poziomic, tnąc góry prostymi krechami, przez pionowe ścianki, przez wyrwy w sypiących się murach obronnych, na których gromadzą się głośne grupy kibiców. Przez ostatnie tygodnie na ziemnych ściankach utworzyły się żleby z korzennymi progami, najeżone ostrymi łupkami. Dla mnie wyglądają jak płetwy kamiennych rekinów czających się pod powierzchnią gliniastego pyłu, gotowych by zaatakować, najpierw oponę, potem goleń, na końcu pożreć w całości. Żadna ze ścianek nie ma chicken line’a – albo zjedziesz, rzucając się w kotłujące się w pyle i korzeniach kamienne rekiny, albo utkniesz, nie wiedząc co zrobić z rowerem, gdzie postawić stopę i czego się złapać. Podobno zjechać jest łatwiej niż zejść. Tak mówili ci, którzy zjeżdżali.

„Dojechałem do krawędzi, zatrzymałem się, wróciłem, zamknąłem oczy i zjechałem. Nie zszedłbym tego”. Ja schodziłam.

 

Enduro - Mistrzostwa PolskiFacet na czerwonym rowerze nazywa się Robert Piekara, a jego sprzęt to Kross Moon 3.0. Za chwilę będziecie mogli kibicować mu w Enduro World Series we włoskim Finale Ligure.

 

META

 

Kiedy zbliżasz się do mety, czujnik zamontowany na twoim rowerze wzbudza fotokomórkę, która zaczyna piszczeć. Wtedy wiesz, że za sekundę koniec. Ktoś zawsze stoi na końcu i patrzy na twoje zmagania na ostatnich metrach. Pięć met. Na Mistrzostwach Polski trzeba było to przeżyć pięć razy. Na żadną z met nie wjeżdżam triumfalnie. Mam spuszczoną głowę i z każdą kolejną metą prezentuję nowe szlify. Na ostatniej mecie obcinam sztywnymi dłońmi taśmy zaciskowe przy czipie i oddaję go obsłudze. Czuję, jak moja lewa kostka okrutnie wykręcona na zbiegu z przedostatniej ścianki zaczyna puchnąć. Zmęczona kończącym się tygodniem, niegotowa na podobne trudności, nieświadoma trasy, rozkojarzona ze zmęczenia, wiem jednak, że ta trasa to miód. Mam świadomość, że ktokolwiek dziś potrafił dać z siebie wszystko, każdy, kto ukończył te zawody, przejechał ścianki, pokonał trasę, czuje satysfakcję. Nawet facet na czerwonym rowerze.

 

Przeczytaj również:

 

Enduro High-End: zabójcy związków

Enduro ściganie – dzień na wyścigu

Trasy do wieczności – legendarne trasy Enduro

 

Informacje o autorze

Autor tekstu: Anna Tkocz

Zdjęcia: Anna Tkocz, Przemek Kita

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »