Jeszcze gravel czy już MTB?

…albo historia najlepszego Bittera na świecie. Gdzie tkwi obecnie granica pomiędzy rowerowymi gatunkami i co właściwie decyduje, jak je nazywamy? Wbrew pozorom odpowiedź na to pytanie nie jest taka oczywista. Złożony przez nas rower jest na to najlepszym przykładem.

Bitter Bikes to młoda polska marka, pochodząca z Warszawy. W kolekcji ma tylko jeden model, nazwany Zero, który testowałem dla ETNH. Test możecie przeczytać poniżej, na końcu tego artykułu znajdziecie też tekst przygotowany na premierę marki, która odbyła się zaledwie w ubiegłym sezonie. Jednocześnie tak się składa, że od razu założyłem, że sami złożymy na potrzeby testowe inny egzemplarz, by sprawdzić, jak będzie jeździć „najlepszy Bitter na świecie”. Jazda na testówce była na tyle interesująca, że wypadało sprawdzić założenia.

Dlaczego tak a nie inaczej?

Powód był jeden, za to podstawowy – Bitter ma geometrię inspirowaną MTB. To oczywiście nie jedyny obecnie na rynku graveli sprzęt tego typu, gdzie istnieje tendencja co wydłużenia ram i wypłaszczenia kąta widelca, inspirowana góralami, ale jest to jeden z przykładów bardziej ekstremalnych. Bez problemu nadal znajdziemy wśród MTB także obecnie rowery, które mają praktycznie identyczne kąty. Przykład pierwszy z brzegu, także polskiej marki to np. Kross Earth, rower do XC o skoku 100/100 mm, gdzie kąt widelca także wynosi 68, a podsiodłowy 74 stopnie. Postanowiliśmy więc wycisnąć z Bittera Zero (chciałoby się powiedzieć, że to dopiero wprawka, sądząc po nazwie!), maksimum możliwości. Eliminując wszystkie wady roweru seryjnego, a przy okazji zachowując cenę w granicach rozsądku.

Najważniejsze zmiany

Podstawowe ograniczenia roweru seryjnego sprowadzały się do specyfikacji związanej z ceną detaliczną wynoszącą 6500 zł. Generalnie całe wyposażenie nazwać można jako funkcjonalne i trudno znaleźć w nim naprawdę słabe punkty, ale nie da się ukryć, że potrzebne były kompromisy. Z jednej strony był to napęd 1×10 Microshift, a drugiej zaś hamulce tarczowe uruchamiane linkami, gdzie tylko zaciski były hydrauliczne. Za to od razu dostajemy w rowerze lekką ramę i lekkie oraz solidne koła przystosowane do tubelessów oraz szeroki zakres przełożeń, praktycznie napęd typu mullet o rozpiętości niemal napędu MTB. Sprawdziliśmy więc, jaki stanie się rower pozbawiony tych wad.

Tym samym w miejsce napędu Microshift pojawił się Sram Rival 1 1×11, włącznie z hamulcami hydraulicznymi. A do roweru założyliśmy sztycę regulowaną, skoro rama została do tego przystosowana, oraz opony o szerokości 50 mm, bo na tyle zrobiono miejsce. Całość zaś odchudziliśmy lekkimi komponentami, takimi jak koła czy siodło. Dlatego też nasz egzemplarz, pomimo dołożenia sztycy i grubszych opon, był lżejszy niż rower seryjny, ważąc 9715 grama, czyli o 300 gramów mniej.

Pytanie o rozmiar

No właśnie – o kątach ramy zostało już wspomniane, ale kolejna bardzo istotna cecha Bittera to „progresywne” wydłużenie ramy, przy jednoczesnym skróceniu mostka. Nie ma chyba – o ile mi wiadomo – innej marki, która konsekwentnie stosuje we wszystkich rozmiarach mostki o długości tylko 50 mm! W efekcie w testowanym pierwotnie rowerze w rozmiarze M, przy mostku 50 mm, miałem taką samą odległość od kierownicy do sztycy jak w ulubionym Treku Crockett w rozmiarze 52. Co w tym ciekawego? Trek ma samą ramę o 4 centymetry krótszą! Jednocześnie jednak Bitter jest nie tylko długi, ale też wysoki, przez co wyciągnięcie sztycy było ograniczone. Dlatego też przy składaniu customa pojawił się pomysł, by sprawdzić rozmiar S, ułatwiający zamontowanie pełnowymiarowej sztycy teleskopowej.

Efekt

Efekt finalny to rower, który ma kąty roweru MTB, mostek jak rower MTB, a także podobne wyposażenie, bo napęd 1×11, hamulce hydrauliczne i sztycę teleskopową. W dodatku ma też koła 29 cali – jak nazwałoby się wśród „górali” i szerokie opony, bo przecież 50 mm to niemal 2 cale. Od sztywnego górala odróżnia go… kierownica typu baranek. Czy nasz Bitter custom ma szansę, by stać się takim jednym rowerem „do wszystkiego”, zastępującym pozostałe? Testujemy go intensywnie od października, nie tylko w terenie, ale też np. na… trenażerze, więc eksperymenty nadal trwają! Póki co możecie wrócić do testu seryjnego, a podsumowanie wrażeń z testu długodystansowego wrzucimy na wiosnę!

Zobacz także

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski, Katarzyna Szlezak

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »