Test Trek Fuel EXe elektryk typu sleeper

Trek przedstawił nowy elektryczny rower górski Fuel EXe, wkraczając w całkiem nową dla siebie kategorii w świecie MTB. Podczas gdy inne rowery elektryczne polegają na wyższej mocy i większych bateriach, Fuel EXe „charakteryzuje się asystą na średnim poziomie i ma kompaktowy, lekki i cichy system, który jest niemal niezauważalny”, jak podaje firma w swoich materiałach prasowych. Rower mamy od kilku tygodni w teście, zobaczcie prezentację i nasze pierwsze wrażenia z jazdy.

Trek Fuel EXe według samego Treka

Sprawdza się na szlaku, zapewniając asystę naturalną jak nigdy wcześniej. Fuel EXe to wymarzona maszyna dla miłośników elektrycznych rowerów górskich, którym zależy na cichej pracy systemu, oraz dla tych, którzy wstrzymali się od elektrycznych wersji, czekając na lepsze rozwiązania.

Nawiązaliśmy współpracę z niemieckim producentem systemów robotyki, TQ, aby Fuel EX-e idealnie współpracował z ich nowym silnikiem HPR50. HPR50, którego nazwa pochodzi od harmonicznej transmisji pina zębatki, nie obejmuje hałaśliwych pasów i przekładni, które mogą się zużyć. Dzięki temu jest mniejszy, lżejszy, cichszy i bardziej trwały niż silniki w tradycyjnych rowerach elektrycznych.

Cały system waży zaledwie 3900 gramów, co daje lżejszy pojazd, który zachowuje się jak tradycyjny rower górski. W porównaniu z tradycyjnymi silnikami w rowerach górskich, HPR50 pracuje gładko, naturalnie i ledwo go słychać. Zamiast słuchać brzęczenia silnika, użytkownicy mogą cieszyć się odgłosami wiatru w drzewach, opon na szutrze oraz nawoływań przyjaciół.

Fuel EXe jest wyposażony w baterię o mocy 360 W, która zapewnia zasilanie na jazdę trwającą od dwóch do pięciu godzin. Bateria jest sprytnie ukryta w rurze dolnej i można ją z łatwością wyjąć do transportu.

Dla tych, którzy chcą jechać dalej i dłużej, dostępny jest moduł zwiększający zasięg o mocy 160 W, mocowany w koszyku na bidon, który może zwiększyć zasięg o 40%. Dwucalowy ekran OLED, mocowany płasko na rurze górnej, pozwala zobaczyć każdy szczegół pracy silnika, a jednocześnie wygląda dyskretnie z boku. Jeden przycisk służy do włączania i wyłączania systemu oraz przełączania się między ekranami jazdy. Elegancki wyświetlacz idzie w parze z małym i dyskretnym pilotem na kierownicy, który jest wyposażony w dwa przyciski umożliwiające przełączanie się między trybami wsparcia i dający dostęp do wspomagania marszu.

Aby zapewnić maksymalne dopasowanie, firma Treko pracowała nową aplikację Trek Central, która bez problemu łączy się z Fuel EXe. Trek Central umożliwia dostosowanie silnika, śledze nieaktywności, jazdy po mapie, sugeruje lub monitoruje ciśnienie opon i zawieszenia i obejmuje kalkulator zasięgu w czasie rzeczywistym. Fuel EXe toczy się na kołach 29-calowych i zapewnia 140 mm skoku z tyłu oraz 150 mm z przodu. Geometria została precyzyjnie dobrana pod kątem stabilności na ostrych, szybkich zjazdach oraz wydajnej pozycji pedałowania na podjazdach. Jest także dostępne w ramach Project One dla użytkowników, którzy chcą dostosować farbę i części.  Fuel EXe jest dostępny na większości rynków na całym świecie.

Zobaczcie wersję video naszego testu i prezentacji

Testowy Trek Fuel EXe 9.9 XX1 AXS w detalach

Zanim napiszemy o tym, jak nowość jeździ zobaczcie rozwiązania techniczne, które zastosowano w nowej dla Treka kategorii roweru. Pamiętając jednocześnie o tym, że jest to podobna koncepcja jak znajdziemy w produktach takich marek jak Lapierre, Orbea czy Specialized. Na szacunek zasługuje fakt, że Trek zamiast zastosować znane rozwiązania typu Fazua – najbardziej znane z lekkich systemów silnik+bateria – współpracuje z firmą TQ. Mniej znaną akurat w rowerówce, ale z bogatym doświadczeniem. Marka z Niemiec produkuje także u naszych zachodnich sąsiadów, także z użyciem robotów, co samo w sobie ma świadczyć o zaawansowaniu technologicznym. Faktem jest, że napęd harmoniczny – tak go nazwijmy w uproszczeniu – ma, przynajmniej teoretycznie, wiele zalet. Najłatwiej zobaczyć jak działa na naszym firmie. W uproszczeniu są to dwa koła zębate, wewnętrzne eliptyczne i o liczbie zębów mniejszej o dwie sztuki, te obracając się przekazuje napęd. Nie ma żadnych dodatkowych pasków czy zębatek.

Zdecydowanie cecha charakterystyczna nowego modelu eMTB to smukła sylwetka – dolna rura kryje jednak nadal baterię
Jeśli tylko ktoś nie wie, że to nie elektryk, na pierwszy rzut oka naprawdę łatwo się pomylić!
Odrobinę zdradza sprzęt wtyczka do ładowania (albo dodatkowej baterii) na dolnej rurze, przykryta zaślepką
Oczywiście po lewej stronie jednak widać silnik – choć jest on bardzo mały!
Fakt dosiadania elektryka zdradza też napis na goleni e-MTB
Na rurze górnej znalazł się też zgrabny, czarno-biały wyświetlacz
Został zgrabnie zintegrowany z rurą, przy okazji jest lepiej chroniony przed uderzeniami niż na kierownicy. Na dole wyświetlacza jest 1 przycisk
Zmiana trybów wspomagania – są trzy – odbywa się właściwą manetką, po lewej stronie. Przyciski są dwa. Obok manetka AXS Reverba.
Po prawej także AXS, tyle, że tym razem to manetka do przerzutki tylnej SRAMa
Rower w najwyższej wersji błyszczy karbonem – to oczywiście kierownica Bontrager RSL
W rurze sterowej znalazło się też miejsce na przybornik. Super!
Tu kolejna bajer – czujnik TyreWiz do kontroli ciśnienia w oponach
Do Bontragera należą też opony – rower cały jest patriotyczny, wyposażony w produkty własne Treka
W rowerze oprócz TyreWiz znajdziemy i odpowiednik do kontroli ciśnienia w amortyzatorach czyli AirWiz
Oczywiście czujnikowi w amortyzatorze przednim odpowiada odpowiedni z tyłu
A propos AXS – jest ibezprzewodowa sztyca, czyli Reverb AXS!
Oraz uwaga – przerzutka Sram XX1 AXS…. na kablu!
Zaskoczeni? My byliśĶy także. Idea jest taka, by ładować tylko jedną, główną baterię
A propos karbonu – w rowerze są też i karbonowe korby E13
Za to hamulce z karbonem za dużo wspólnego nie mają, za to mają duże tarcze – to model CODE RSC Srama
Tarcze są całe stalowe, godne 4 tłoczków zacisku. Z przodu mamy 200 mm średnicy

Pierwsze wrażenia z jazdy

W ciągu dwóch tygodniu trudno jest przetestować wyczerpująco rower, potraktujcie więc tę recenzję jako pierwsze wrażenia. Za kolejnych kilka tygodni pojawi się poszerzona wersja testu, po kilku kolejnych wypadach w góry. Nie zmienia to faktu, że udało mi się już pojeździć na rowerze zarówno po płaskim, jak i sprawdzić go na mniejszych i większych górkach. Oraz na naszym tajnym poligonie testowym pod Wrocławiem, gdzie nakręciliśmy też wersję video naszego testu. Dodatkowo zrobiliśmy…. próbę w sklepie rowerowym, bynajmniej nie Treka, gdzie sprawdziliśmy, jak ludzie reagują na rower. A przede wszystkim czy zauważają, że to elektryk. Okazuje się, że… nie! Podobnie wygląda sytuacja odnośnie do wrażeń z jazdy. Już pierwsze metry – test schodowy, tak trudny w przypadku wielu elektryków, bo trzeba przecież najpierw je wyciągnąć z jakiegoś miejsca, by dostać się na zewnątrz – ujawniły że jest dobrze. Trek podaje wagę poniżej 19 kg, nasza sztuka w rozmiarze M (17,5) cala i z pedałami ważyła 19,4 kg, czyli rzeczywiście tyle, ile obiecywano. Super! Włączenie systemu następuje przyciskiem pod wyświetlaczem i można jechać. Tryby są trzy, wybór obsługuje niewielka, wygodna manetka. Tryb Walk (podchodzenie) wrzuca przytrzymanie dłuższe, potem aktywuje nacisk (też działa). Wszystkie trzy tryby wspomagania są zauważalne, włącznie z najsłabszym. Wyświetlacz podaje zarówno moc użytkownika, jak i wspomagania, w każdej chwili można to sprawdzić. O ile najsłabszy tryb jest łagodny, nadaje się głownie do „żeglowania” po płaskim, gdzie bez problemu pozwala utrzymać przelotową 25 km/h, to dwójka i trójka są bardziej zdecydowane. Tryb najmocniejszy to teoretycznie „tylko’ 50 Nm, ale nadal wystarczające, by pokonać nachylenie bardzo trudne do pokonania na analogu. I tak naprawdę dopiero strome podjazdy sprawiają, że rower w ogóle słychać. Tak, tu Trek nie kłamie – podczas normalnej jazdy, po płaskim, czy tym bardziej w dół, silnika nie słychać! Nawet przy maksymalnej mocy wspomagania słyszy się tylko szum wiatru czy toczenie opon. Super!

Własności jezdna samego roweru są przy tym nudne, bo przypomina dobry rower analogowy, podobny do poprzedniej generacji Fuela EX. 150 mm skoku z przodu i 140 mm z tyłu sprawia, że jazda w terenie, podobnie jak duże przeszkody są bezproblemowe. Sztyca także przy krótszych nogach chowa się wystarczająco, przekrok jest duży, a kąty płaskie. Latanie? Proszę bardzo, to także możecie zobaczyć na filmie. Ten elektryk naprawdę jest bliski pod względem własności jednych klasycznym rowerom bez wspomagania.

Podsumowanie

Klienci, nie tylko Treka, mają do wyboru dwa podstawowe rodzaje elektryków. W jednych stawia się na full power, co zwykle wiąże się z wysoką masą. Jest i druga droga, mniejszy silnik, ale i mniejsza bateria. Trek z nowym Fuelem EXe pokazuje, że może być bardzo pociągająca, szczególnie dla tych, którzy po prostu lubią rowery klasyczne. Najpiękniejsza w nowym modelu jest chyba.. cisza, bo silnika zupełnie nie słychać.

Nowy model EXe jest dostępny w cenie od 31499 zł za wersję 9.5 do 72999 zł za testowany 9.9 XX1 AXS.

Info: trekbikes.com

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »