Magura MT7, czyli hamuj jak Danny MacAskill

To był hamulec podobno zaprojektowany dla kolarstwa górskiego, w szczególności do downhillu. Posiadał tzw. pływający zacisk, który dzisiaj brzmi jak awaria układu hamulcowego, a nie przemyślany design. Otóż zacisk Gustava M nie był przykręcony na sztywno, jak to czynimy z każdym dzisiejszym zaciskiem hamulca, on niejako sam regulował swoje położenie względem również pływającej na boki tarczy. O ile w motocrossie taki design nie sprawia większych problemów, o tyle w rowerach każde ocieranie zacisku o tarczę jest irytujące i po prostu kradnie niepotrzebnie energię pedałowania.

Ślepa uliczka, projekt zarzucono, jednak Gustav M, jako układ, skutecznie udowodnił, że mocny, sprawny hamulec tarczowy to przyszłość w sportach rowerowych, zwłaszcza w grawitacyjnych odmianach MTB, jednak waga grubo powyżej pół kilograma za komplet to przegięcie. Droga do lekkich układów obrała się sama i dzisiaj niemiecki producent z Bad Urach jako swój topowy produkt kategorii Gravity wskazuje model MT7 sygnowany podpisem Danny’ego MacAskilla. Czy wspomniałem już, że jest żółty? Hamulec, nie Danny.

 

Ekskluzywny produkt wymaga ekskluzywnego opakowania. Z wytłoczonym podpisem Danny’ego nie można wątpić ani chwili w jakość tego produktu, a to tylko autosugestia. Prawdziwe skarby siedzą w środku.

 

Dźwignia wygląda na bardzo małą i faktycznie jest to jedna z najmniejszych klamek hamulcowych, jakie widzieliśmy. Korpus wykonano z tworzywa, które producent określa mianem Carbotexture SL. To swego rodzaju zaawansowany plastik, bez żadnych pejoratywnych skojarzeń. Bliżej mu do karbonu UD i jego struktury, niż do dziecięcych zabawek. Jest szalenie lekki i sztywny, o czym przekonaliśmy się przy okazji testowania wcześniejszych hamulców Magury. Tu jeszcze nie dzieją się żadne nadzwyczajne rzeczy, gdyż podstawa limitowanej wersji MT7 jest identyczna z produktem regularnym, no może za wyjątkiem tej żółtej naklejki i podpisu Danny’ego…

 

Najważniejszym elementem jest ramię HC3, które pozwala na zmianę przełożenia, jakim działamy na tłok w klamce. Realnie zmienia to moc hamulca, niezależnie od pozostałych regulatorów punktu uruchamiania (tzw. bite point) i odległości dźwigni od kierownicy. Przy okazji, ten ostatni parametr ustawia się dość nietypowo, w połowie długości samego ramienia. Jest tam niewielka śruba ze skalą i to ona odpowiada za położenie ramienia w martwym punkcie. Dodatkowo ramię posiada mocno pogrubione dolne krawędzie, które chronią przed nieprzyjemnym przyszczypnięciem palców do kierownicy. To podobno pomysł i sugestia samego pana MacAskilla. Ramię HC3 jest również dostępne jako część tuningowa hamulców i kosztuje 69,90 Euro za parę.  

 

Podobno żaden inny hamulec nie jest tak dobrze modulowany, jak ten z czterema tłoczkami w zacisku. Magura poszła o krok dalej i podzieliła jedna okładzinę na dwoje i tym sposobem mamy cztery, niezależnie pracujące okładziny w jednym zacisku. Ponieważ Danny wplata trial w każdy rodzaj kolarstwa górskiego, można przypuszczać, że MT7 działa lepiej, niż ktokolwiek z nas mógłby tego oczekiwać. Cena pudełka z kompletem hamulców i kartką z pozdrowieniami od Mistrza: 699,90 Euro. Waga jednego kompletu to ledwo 375 gramów. 


 

 

Na koniec coś dla fanów personalizacji – Magura umożliwia wymianę kolorowych podkładek w zaciskach na takie, które nam najbardziej pasują kolorystycznie. 

Informacje o autorze

Autor tekstu: Łukasz Kopaczyński

Zdjęcia: Łukasz Kopaczyński

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »