Shockblaze Hulk 26

 

Zdarzało mi się widzieć na ulicach Wrocławia faty. Nie, żeby gdzieś leżał śnieg, nie jechały piaszczystymi duktami czy trzęsawiskami okolicznych lasów. Grube opony szumiały po bruku i asfalcie, korzystały ze ścieżek dla rowerów, realizowały zadania roweru miejskiego. Fatbike dzisiaj jest obecny w ofercie nawet hipermarketów, bo to żadna filozofia zrobić rower z oponami grubymi jak w quadzie. Firma Shockblaze stawia na łagodną introdukcję tematu w swojej ofercie i najdroższy z ich „grubasów” kosztuje raptem 3799 zł. Nasz testowy egzemplarz Hulka 26 to jeszcze tańsza propozycja w cenie 3099 zł i na wstępie należy powiedzieć, że to dolna granica cenowa, jaką fan kolarstwa górskiego powinien rozważać podczas zakupów. Ale po kolei.

 

Hulk 26 natychmiast rzuca się w oczy z powodu swojej aparycji i prowokuje spontaniczne komentarze tych, których mija. W czasie krótkiego przejazdu z redakcji na plener, trwającego niecałe pięć minut, skomentowano go dwukrotnie. Wielkie, czterocalowe opony wydają szum porównywalny z buczeniem roju szerszeni walczących o terytorium z rojem wściekłych pszczół, między które dla draki wlazł niedźwiedź z uczuleniem na jad obydwu. Do tego dochodzi jaskrawy kolor ramy i widelca, odcinający się na białym śniegu. Sztywna, aluminiowa rama nie jest specjalnie finezyjna. Każda rura jest solidnej średnicy, nawet rury tylnego trójkąta są większe w przekroju, co oczywiście ma sens – grube i ciężkie koła generują znacznie większy efekt żyroskopowy, odczuwalny zwłaszcza przy szybkiej jeździe. Aby tył miał odpowiednią sztywność poprzeczną, rama po prostu musi być masywna. Trójkąt ma długość 460 mm, z hakami tylnego koła o rozstawie 197 mm. Współczynnik Q, czyli parametr będący piętą achillesową wszystkich fat bików, ma wartość akceptowalną i wynosi 210 mm. Dlaczego jest tak istotny i czym właściwie jest? Jest to rozstaw gwintów w korbach i definiuje nam rozstaw stóp na pedałach. Im szerzej, tym gorzej. 210 mm to odczuwalnie szeroko, ale jeszcze w strefie komfortu. Co ciekawe, Hulk 26 korzysta z napędu w układzie 3×9, czyli czegoś, co coraz trudniej spotkać w zwykłych MTB, a co w fatbike’ach generalnie nie istnieje, ze względu na trudność upchnięcia trzech blatów obok szerokiej opony i ryzyko łapania przez nią łańcucha. Taki zabieg na pewno ułatwi „ogarnięcie się” na Hulku tym, którzy podstawowy rower górski mają na podobnym poziomie. Przydatność dużego blatu w tym wypadku pozostaje kwestią co najmniej mocno dyskusyjną, jak i sprawność tylnej przerzutki w czasie pracy pod dużym obciążeniem. Przynajmniej teoretycznie, bo praktyka, szczególnie na śniegu, pokazuje co innego.



 

JAZDA

 

Hulk 26 nie jest lekkim fatem, według producenta waży 16,5 kg i tę masę faktycznie czuć, zwłaszcza przy rozpędzaniu. Ciężkie koła i ciężkie opony Kendy są parą solidnych kół zamachowych. Można sobie trochę pomóc i na co dzień jeździć z ciśnieniem w obu powyżej 1 bara. W ogóle kwestia doboru właściwego ciśnienia jest w tym przypadku szalenie istotna. Zbyt mało powietrza sprawi, że rower mocno osiądzie na bieżniku, a opona zacznie się rolować nawet przy spokojnych zakrętach. Nawet na śniegu opory toczenia staną się nieznośnie wielkie i odbiorą przyjemność z jazdy. Zbyt duże ciśnienie nie pomoże w grząskim gruncie. Trzeba eksperymentować! Dość płaski kąt sztycy trzeba zniwelować mocnym odsunięciem siodła w jarzmie. Wspornik kierownicy jest nieco przydługi. W fatbike’u lepiej mieć krótki, który pozwoli na sprawniejsze manewrowanie w trudniejszym terenie. Jak każdy fat, tak i Hulk, raz wprawiony w ruch, ma tendencję do rozjeżdżania nierówności. Potrzeba czasu, aby opanować efekt podskakiwania na wybojach, włożony wysiłek opłaci się. Dobrym pomysłem są hamulce tarczowe z długimi dźwigniami. Łatwo na nie trafić nawet w grubych rękawicach. Bardzo duży zapas przyczepności kół można z powodzeniem wykorzystać na stromych, nie za długich, śliskich podjazdach. Dobry motyw do popisania się przed kolegami!

Podstawowe zalety Hulka ujawniają się jednak… na śniegu, gdzie poziom wyposażenia zaczyna odgrywać mniejsze znaczenie, a ważniejsze są grube opony i fakt, że rower generalnie jest zgrabnie złożony. Wystarczy maksymalnie spuścić powietrze (0,3 – 0,2 bara!), buy poczuć „o co cho”. W starcie w Fat Bike Race Góry Stołowe spisywał się dzielnie, problemy mieliśmy jedynie z przednią przerzutką, która zapychala się śniegiem.


 

Shockblaze Hulk 26 to sztandarowy przykład fatbike’a kategorii entry level. Na początek, serwując mu drobne modyfikacje – tu sugerowalibyśmy korbę z 2 blatami – wystarczy. Jeśli nie przekona do grubych opon, pozostanie oryginalnym rowerem w kolekcji, który na upartego można zabrać na lokalne trailsy i spróbować przejechać znane szlaki w nieco odmienny sposób. 

 

PLUSY:

– tani sposób na rozpoczęcie przygody z fat bikami
– atrakcyjna szata graficzna
– grube opony z mnóstwem amortyzacji
– wygodne i pewne w obsłudze hamulce
– rama przystosowana do upgrade – główka sterowa z łożyskami o różnej średnic

MINUSY:
– ciężki – przede wszystkim koła
– napęd 3×9 Acera, szczególnie przerzutka przednia

 

 

WYPOSAŻENIE

Rama: aluminium 6061, rozmiar testowany: 430 mm

Widelec: sztywny, aluminiowy

Napęd: 3×9, Shimano Acera / Alivio

Zakres przełożeń: 44/32/22; 11-34

Hamulce: Shimano M355, tarcze 160 mm

Koła: obręcze 80 mm, piasty b.d.

Opony: Kenda Juggernaut Spor 26×4.0

Kierownica: Shockblaze 720 mm

Mostek: Shockblaze 90 mm

Sztyca: Shockblaze alloy

Waga: 16,5 kg

Dystrybutor: Polbike, www.shockblaze.pl, Cena: 3099 zł

 

Informacje o autorze

Autor tekstu: Łukasz Kopaczyński, l.kopaczynski@magazynbike.pl

Zdjęcia: Mamba on Bike, Łukasz Kopaczyński

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »