Home Miejscówki Polskie Prawie płaski Białystok

Prawie płaski Białystok

0
341

Po tym, jak popularna blogerka rowerowa Zuzanna Siemanko (sprawdzcie sobie Zu Cycling na FB i Instagramie, a zrozumiecie fenomen) okazała się również pochodzić, podobnie jak ja, z tego magicznego z wielu względów miejsca, znów bardziej zyskało na aktualności. Listę ludzi „stad” zaś można ciągnąć długo – Maciej Grabek (Bikemaratony), Grzegorz Golonko (MTB Marathony i etapówki ), Wojtek „Diabeł” Koniuszewski (MTB.pl i szkoła jazdy), czy Tomek Pietrzycki Mrówa (obecnie chyba podstawowy animator obecniej kultury rowerowej miasta nad Białą Kolarską Golonką na czele) albo Maciek Kucbora (VeloProjekt ale i Bike Town Przemyśl) to wszyscy ludzie stąd, nawet jeśli rozjechali się po świecie. Nie zmienia to faktu, że stale błyszczą na firmamencie rowerowej branży i miło jest ich spotkać przy wielu okazjach i w wielu konstelacjach. To, o czym przyjezdni nie wiedzą, to fakt, że Białystok – a raczej jego okolice – jest naprawdę fajnym miejscem do jeżdżenia. Więc z jednej strony są to ludzie, a z drugiej strony słynne okoliczności przyrody.

Wybór jest spory. Jeśli ktoś ma mniej czasu może wypaść do Lasu Pietrasze – sprawdziłem ostatnio, ciągle coś się kopie, nawet jeśli brak superświeżych śladów – albo do Podupraśla i Studzianek. To naprawdę okolica nie jest tak płaska jak się wydaje patrząc na mapę, także na szosę (tu znów obok drogi na Supraś kłania się Zu, która lepiej zna Fasty i przyległości). Dla mnie jednak miejscówką najbardziej kultową z kultowych pozostaje Kołodno i Góra Św. Anny obok, należąca do Wzgórz Świętojańskich. Jeśli więc będziecie chcieli kiedyś górsko pojeździć gdzieś obok miasta na B., polecam wypad w tym kierunku. Nawet jeśli sam mieszkam obecnie zdecydowanie bliżej prawdziwych gór, to lubię to miejsce, bo można poczuć się jak wśród szczytów, albo pojeździć po grani. I naprawdę fajnie pozjeżdżać i popodjeżdżać. 
 

Dojazd

Do samego Kołodna jest z Grabówki, która leży na wschodnich pograniczach Białegostoku, niecałe 20 kilometrów. Z jakiegoś dziwnego powodu wyremontowana droga na Bobrowniki ma ścieżkę tylko na fragmencie przebiegu, a później nawet nie ma pobocza – tę omijamy więc szerokim łukiem. Zamiast tego wybieramy drogę gruntową, tzw. Szlak Napoleoński, stanowiący przedłużenie  szosy Północno Obwodowej, prowadzącą prosto jak strzelił do Kołodna. Tam zaś przecinamy tylko drogę główną i dalej jedziemy prosto i pod górę. Jeszcze tylko kilometr i po lewej stronie mamy tablicę informacyjną, dotyczącą Szlaku Powstania Styczniowego i kierunkowskaz w stronę wieży widokowej na Górze Św. Anny. To może być miejsce startu, ale w tę stronę szlak na początku jest nie do podjechania, więc lepiej zostawić go sobie na deser.

 

Proponowany przebieg

Pętla, którą proponuję, ma 10 kilometrów długości i 200 metrów przewyższeń. Jeśli pokonacie ją następnie w odwrotnym kierunku, będziecie mieli zaliczone wszystkie najfajniejsze zjazdy i podjazdy. Proste jak drut. Całość zajmuje ok. 1,5 h. Zaczynamy od… tyłu, omijając wspomniany początek szlaku, jadąc drogą przez przełęcz prosto i w lewo (znak jednokierunkowy), aż do kierunkowskazu w lewo, do Szlaku Powstania Styczniowego. Jest biało-zielony szlaban, na pewno go nie przegapicie. Po pierwszym podjeździe przedłużeniem zjeżdżamy w dół, w stronę Kołodna, to pierwszy z naszych zjazdów. Wygląda tak. Uwaga – na końcu kolejny szlaban… (swoją drogą mała podpowiedź do lasów państwowych – to naprawdę można zrobić tak, by dał radę przejechać rower).

 

(więcej…)

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Translate »