Miejscówki: Szyndzielnia na dziko!

…nie zawsze udaje się je zrealizować. Zaopatrzony w ślad GPS Szyndzielnię zdobyłem z marszu, ambitnie, całość podjazdu pokonując na kołach. Ba, nawet mniej więcej znalazłem początek szlaku, tuż obok górnej stacji wyciągu. To nie mogło się udać. Po paruset metrach zielonym szlakiem wiedziałem, że błądzę. Szlak był zwyczajnie łatwy, Mamba nie zachwycałaby się po prostu kamieniami. No cóż, konieczny był „telefon do przyjaciela”. Na drugim końcu był Kuba Jonkisz. Krótka wymiana zdań i przewodnik załatwiony. W programie Kozia i kolejnego dnia o 6.00 rano… Szyndzielnia! Byłem uratowany.

 

Zanim…

 

Wjazd po raz drugi na Szyndzielnię zupełnie mnie nie zdziwił. Ania, Jacek i Artur byli akurat do tego fragmentu repertuaru przyzwyczajeni. Trail dog Heli też. Teoretycznie na górę można dostać się wspomnianą już kolejką, ale po pierwsze, nie o tej porze, po drugie, to kosztuje (kilka piw), po trzecie, liczba haków na rowery jest tak ograniczona, że zwyczajnie trwa to wieczność. Szkoda czasu. Wypadało więc te 600 metrów w pionie i 5 km w poziomie pokonać po raz kolejny. Z tęsknotą myśląc o elektryku (ale nie dając po sobie nic poznać). Na szczęście, jeśli ktoś nie chce, nie musi jechać aż do szczytu. Cel jest łatwy do odnalezienia – stacja górna wyciągu na Szyndzielnię

 

Dziabar

 

Dziabar to już inna historia. Możecie ściągnąć ślad z linku poniżej albo przejechać obok stacji wyciągu po lewej stronie i… ominąć szlak schodzący w lewo, by pojechać prosto, wzdłuż płotu, aż dotrzecie do łąki z superwidokiem. To tzw. Sahara. Szlak zaczyna się po jej lewej stronie, co już widać na filmie. Jest pokręcony, co również widać.
 

Kolejne fragmenty są nie mniej interesujące i jednocześnie trochę łatwiejsze. Jest kilka bardziej stromych ścianek, ale bez przesady, do zjechania za pierwszym razem. Nawiasem mówiąc, ścieżki na Koziej, właśnie ukończone, a oficjalnie otwierane za miesiąc, będą być może w przyszłości miały dalszy ciąg. W planach jest właśnie zagospodarowanie Szyndzielni.
 

Cuberniok (Cyberniok)

 

Sam w sobie Dziabar byłby i tak interesujący do przejechania, ale cała zabawa polega na tym, że płynnie przechodzi w kolejną część trasy. Szczerze mówiąc, tylko miejscowi wiedzą, gdzie zaczyna się i kończy pierwsza albo druga. Nazwa (kolejna część nazywa się Cuberniok albo Cyberniok) jest jednak mało istotna, ważne, że całość jest świetna. Co zresztą widać na dołączonych ruchomych obrazkach.
 

Dębowiec

 

Mało? Cuberniok, a właściwie trasa z niego, przechodzi w ścieżkę z Dębowca. Korzystając z naszego video przewodnika, powinniście trafić, ale nie zmienia to faktu, że warto po prostu umówić się na jazdę z miejscowymi. 
 

Przejechana trasa to zaledwie mały fragment tego, co okolica ma do zaoferowania. Enduro Trails Bielsko-Biała są najnowszą i pierwszą tego typu inwestycją w Polsce, na wzór słynnych Rychleb, z pracowicie przygotowanymi ścieżkami (więcej o niej napiszę wkrótce). Bez względu na to, czy ktoś lubi jeździć po trasach naturalnych czy sztucznych, okolicę odwiedzić warto. I wracać. 
 

Tu znajdziecie zapis całej trasy. Zarówno podjazd, jak i zjazd, mają w sumie po około 5 kilometrów. Efektywny czas jazdy wyniósł 1 godzinę i 22 minuty. 
 

A tu rower, na którym trasa została przejechana i nagrana – Dartmoor Wish Enduro. Więcej na jego temat znajdziecie w naszej prezentacji tutaj, a jego testu szukajcie w BIKE 8/15.


 

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »