Pierwsze koty za płoty – PŚ XCO

Firma Quest postanowiła najzagorzalszym fanom Mai Włoszczowskiej zorganizować wyjazd do Czech „wesołym autobusem”. Jak się później okazało, chętnych było tak wielu, że potrzebne były aż dwa autokary. Ewa i Michał Włoszczowscy stanęli na wysokości zadania, przygotowując specjalnie na tę okazję wyjątkowe koszulki, dzięki którym kibice naszej reprezentantki niewątpliwie wyróżniali się w tłumie. Zbiórkę przed siedzibą Questa ustalono na 5:30 rano. Tak wczesna pora nie była w stanie odstraszyć najwierniejszych fanów Mai, nawet tych najmłodszych. W grupie znalazło się też sporo osób spoza Jeleniej Góry, a wielu fanów wyposażyło się na tę okazję w dodatkowe atrybuty. Nie zabrakło polskich flag, trąbek, megafonów, niektórzy postanowili nawet chwilowo zmienić kolor włosów, zakładając biało-czerwone peruki.

Droga do Novego Mesta upłynęła szybko, w wesołej atmosferze, a po dotarciu na miejsce dało się już odczuć coraz większe podekscytowanie. Przed startem Elity kobiet wokół trasy szybko zrobiło się biało-czerwono za sprawą licznie zgromadzonych polskich kibiców, którzy byli zwarci i gotowi do głośnego dopingowania. Choć pogoda nie rozpieszczała, fani Mai skutecznie podgrzewali atmosferę. Praktycznie nie było chyba miejsca, gdzie nie mogłabym dostrzec biało-czerwonych barw. Dużą zaletą trasy wyścigu w Novym Mescie jest jej widowiskowość i możliwość szybkiego przemieszczania się do najciekawszych fragmentów, dzięki czemu Maja mogła liczyć na wsparcie właściwie na całej długości trasy. A już na pewno na najcięższych jej odcinkach. Głośny doping dodawał Mai energii i pomagał w pokonywaniu trudów wyścigu, zwłaszcza gdy musiała nadrabiać straty do czołówki po defekcie roweru. Zaangażowanie polskich kibiców było naprawdę ogromne!

A trzeba przyznać, że konkurowanie z kibicami reprezentantów innych krajów nie należało do łatwych zadań. Nasi nie mieli z tym jednak najmniejszego problemu i dzielnie przemieszczali się w tłumie, biegając z jednego miejsca w drugie. Krótko mówiąc, tam, gdzie na trasie pojawiała się Włoszczowska, momentalnie pojawiali się też jej fani. Okazało się, że w trakcie wyścigu nie tylko zawodnicy, ale i kibice muszą wykazać się niemałą kondycją fizyczną.

Cieszę się, że udało się zebrać tak liczne grono kibiców. Nie tylko jadących z nami, ale i sporo tych, którzy przyjechali na własną rękę. Na trasie było biało-czerwone szaleństwo, które dodało naszym zawodnikom energii. Dreszcze na plecach, wrzawa kibiców, kilometry w nogach… Ciężkie życie kibica 🙂 A za rok Mistrzostwa Świata w Novym Mescie, na które planujemy akcję powtórzyć z jeszcze większą pompą! – powiedział nam Michał Włoszczowski. 

Atmosfera wyjazdu i ogromne emocje podczas trwania zawodów z pewnością są warte przeżycia!

Wyścig

O godzinie 11:15 wystartowała Elita kobiet. Od początku mocne tempo narzuciła Szwajcarka Jolanda Neff, za którą podążała kilkuosobowa grupa z Gunn-Ritą Dahle na czele. Maja Włoszczowska, jadąc równym rytmem, utrzymywała się w okolicach piątego miejsca. Niestety, Polkę dopadł pech. Już na pierwszym okrążeniu przebiła oponę, co kosztowało ją spadek na 20. miejsce i stratę ok. 1,5 minuty. Na czele wyścigu zawzięta rywalizacja rozgrywała się już tylko między Szwajcarką i Norweżką. Obie doskonale radziły sobie na technicznych sekcjach. Na prowadzenie wysuwała się raz jedna, raz druga i żadna z nich nie miała najmniejszej ochoty odpuszczać. Na przedostatnim okrążeniu na atak zdecydowała się Neff, dzięki czemu oderwała się na kilkanaście sekund od Gunn-Rity. Jednak drobny błąd na podbiegu zniwelował jej przewagę i Norweżka ponownie dogoniła Szwajcarkę. Ostateczna walka o zwycięstwo rozegrała się na finiszu, który tylko o 1 sekundę wygrała Jolanda Neff. Podium dopełniła Francuzka Pauline FerrandPrevot. Włoszczowska dawała z siebie wszystko, żeby nadrobić spowodowaną przez defekt stratę do czołóki. Ostatecznie wyścig ukończyła na 10. miejscu, co, jak sama zaznacza, nie jest dla niej satysfakcjonującym wynikiem.
Pierwszy Puchar Świata za nami. Dla mnie skończony zdecydowanie z niedosytem. Defekt na pierwszym okrążeniu kosztował mnie 15 pozycji i ok. 1-1,5 min straty. Z piątej spadłam na dwudziestą lokatę. Mozolnie odrabiałam straty do samej mety. Wystarczyło na miejsce 10. Dobrze, ale oczywiste, że liczyłam na więcej – podsumowała Maja. 

Kilka minut po godzinie 14:00 na trasę wyruszyła Elita mężczyzn, gdzie mieliśmy dwóch reprezentatów – Marka Konwę i Kornela Osickiego. Po starcie na czoło wyścigu wysunęli się Czech Jaroslav Kulhavy i Szwajcar Nino Schurtetr, którzy jadąc razem, z okrążenia na okrążenie, zwiększali swoją przewagę nad goniącym ich Julienem Absalonem, za którym z kolei podążał Florian Vogel. Walka o pierwsze miejsce była niezwykle emocjonująca i wyrównana. Przez cały wyścig czołowa dwójka praktycznie trzymała się razem. W międzyczasie nieoczekiwany rozwój zdarzeń nastąpił również w rywalizacji o 3. miejsce. Na trzecim okrążeniu Absalon został wyprzedzony przez Vogela. Jednak na przedostatniej rundzie Francuz zdołał dojść swojego rywala i pozostawiając go w tyle, odzyskał miejsce na podium. Bój o zwycięstwo został rozstrzygnięty dopiero na ostatnim okrążeniu. Kulhavemu udało się przeprowadzić skuteczny atak i wjechać na metę z 24-sekundową przewagą nad Schurterem.

 

Wyniki

Elita kobiet:

1. Jolanda Neff (Stoeckli Pro Team) 1:34:29

2. Gunn-Rita Dahle Flesjaa (Multivan Merida Biking Team) 1:34:30

3. Pauline Ferrand Prevot (Raboliv) 1:36:08

 

Elita mężczyzn:

1. Jaroslav Kulhavy (Specialized Racing) 1:33:27

2. Nino Schurter (Scott-Odlo MTB Racing Team) 1:33:51

3. Julien Absalon (BMC Mountainbike Racing Team) 1:34:43

Informacje o autorze

Autor tekstu: Ewa Duszyńska, e.duszynska@magazynbike.pl

Zdjęcia: Michał Włoszczowski

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »