Recenzja słuchawki Soundcore Aerofit

To nowy poziom kwadratury koła – chciałoby się słuchać muzyki, a jednocześnie słyszeć dobrze to, co wokół nas. Producenci słuchawek obiecują, że mają rozwiązanie w postaci modeli z „otwartym uchem”, które mają być lepsze od tradycyjnych. Trafiła do nas para Soundcore Aerofit, czyli rozwiązanie tego typu. O tym, jakie były wrażenia z użytkowania, nie tylko na rowerze, dowiecie się z tego testu.

Zanim ktoś pierwszy rzuci kamieniem – tak, używam słuchawek podczas jazdy na rowerze. Ba, robię to często, słuchając muzyki, czy podcastów, ale stosuję je świadomie, co oznacza tyle, że przede wszystkim na gravelu. Mamy to szczęście, że w Wrocławiu mamy dziesiątki kilometrów wałów przeciwpowodziowych pokrytch szutrami, co stwarza idealne warunki dla melomanów. Oprócz tego jednak namiętnie używam słuchawek na trenażerze, jak i w samochodzie – w szczególności w starym kamperze na długich trasach, gdzie silnik skutecznie zagłusza inne źródła dźwięku poza tymi bardzo blisko ucha. Tyle słowem wstępu.

To zatopienie w swoim własnym świecie – czytaj odcięcie od otoczenia – może być jednocześnie przyczyną niebezpiecznych sytuacji. Głośna muzyka = nie słychać tego co wokół, choćby zbliżającego się samochodu. Ja wybieram ścieżki gdzie aut nie ma, a producenci starają się wyprodukować słuchawki, które nie będę wywoływały tej za przeproszeniem „odcinki”. Zamiast dopasowania do kanału dousznego, choćby za pomocą silikonowych końcówek o różnych rozmiarach, mamy coś, co go nie wypełnia, zostawiając miejsce na inne dźwięki. Tu firmy mają różne propozycje, nasze testowe Soundcore Aerofit należą do tej właśnie rodziny.

Ta chęć połączenia sprzeczności, czyli zachowania jakości dźwięku i słyszenia otoczenia wymusiła konstrukcję. Ta… przypomina w dużym stopniu niektóre aparaty słuchowe, które także mają część konstrukcji za płatkami usznymi. Dobra wiadomość jest taka, że to działa i to bardzo dobrze. Bez żadnych dodatkowych klipsów słuchawki po prostu leżą – dosłownie! – na uszach, pozostając w pożądanym miejscu. Dopasowanie – drobny aż praktyczny szczegół – ułatwia czytelne podpisanie prawa/lewa już w pudełku. W innych modelach mam stały problem z myleniem stron, tu nie!

I tu druga strona medalu – otwarta konstrukcja z głośniczkami przy uchu powoduje, że słuchawki nie są w stanie dorównać klasycznym dokanałowym pod względem jakości dźwięku. Ten typ tak ma i tyle. Jeśli chcecie słyszeć otoczenie, to skutek uboczny, trzeba z tym żyć.

Z punktu widzenia użytkowania w różnych sportach to nadal dobra wiadomość, ale nie przy szybszej jeździe na rowerze, jeśli chce się słuchać podcastów. Ulubiona muzyka płynąca w tle nadal szemrze przyjemnie, ale już zrozumienie słów bywa trudne – zbyt silne są zakłócenia wiatru. Lepiej jest na MTB, gdzie jeździ się wolniej, czy podczas biegania.

Ludzi takich jak ja za to ucieszy fakt, że słuchawki są mają standard wodoodporności IPX7, czyli ochronę przed skutkami zanurzenia w wodzie na głębokość do 1 metra przez 30 minut. Będziecie miel więc czas by wrócić do domu podczas deszczu, albo na ich znalezienie, gdy wpadną do kałuży. Opakowanie podróżne, które służy jako ładowarka, już takie nie jest, więc ostrożnie! A warto je mieć pod ręką, bo wydłuża czas działania do około 40 h. Same słuchawki naładowane działają do 11 h i jest to naprawdę długo, bo używając ich stale nigdy nie udało mi się ich rozładować na raz (zapewne wymagałoby to odpowiedniej trasy ultra, a akurat nie miałem jej pod ręką).

Słuchawkami steruje się za pomocą paneli dotykowych, które są w nie wbudowane. Warto je skonfigurować samemu, bo dodamy wówczas np. sterowanie głośnością, które seryjnie wbudowane nie jest. Za pomocą paneli możem też wybierać kolejną ścieżkę, odbierać/odrzucać połączenia itd. Bo słuchawki mają zdecydowanie inną praktyczną cechę – bardzo dobrze działają mikrofony, czyli całość funkcjonuje jako zestaw głośnomówiący, choćby w samochodzie. Przetestowałem to na rodzicach – skoro mnie słyszeli, jest świetnie! Na rowerze niekoniecznie, ale to… wynika znów z konstrukcji, która nie odcina otoczenia.

Podsumowanie

Dla kogo są te słuchawki? Jeśli jesteś entuzjastą sportu i lubisz czuć się bezpiecznie słysząc otoczenie, będziesz zadowolony. Długo działają, są wodoodporne i pewnie leżą (czy siedzą) na uszach. Audiofil będzie płakał jak słuchał.

Cena: 599 zł

Info: soundcore.com/products/aerofit

Informacje o autorze

Autor tekstu:

Zdjęcia:

2 KOMENTARZE

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Magda
Magda
1 miesiąc temu

Jakby była ta konstrukcja + dokanałowe bez ANC, to brałabym. Audiobooki i podcasty są dla mnie za ważne na rowerze 😛 A tymczasem kupiłam śmieszny dynks z Aliexpress do AirPodsów, wyłączam ANC i jest miód, bo mam słuchawki i sportowe i codzienne. Jedynym minusem tego rozwiązania jest zbyt duże ryzyko zgubienia.

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »