Bobnijmy to jeszcze raz!

Spieszmy się kochać bób, tak szybko odchodzi. Sezon na te zielone strączki chyli się ku końcowi i umówmy się, nie smakuje on już tak, jak na początku. Nie powala na kolana soczyście zielonym kolorem i jędrnością. Jest bardziej ziemisty po ugotowaniu i mączny. Ale to dobrze. Dobrze dla klusek. Kopytek dokładnie, bo takie wam zaproponuję na pożegnanie!

Na dwie solidne porcje potrzebujecie: 

– plus minus 300 g bobu (ugotowanego i obranego)

– około 100 g mąki pszennej albo orkiszowej jasnej (może okazać się, że trzeba więcej, zależy od bobu, mąki i wielkości jaja)

– 1 jajko

Bób naprawdę ma być dobrze ugotowany. Mięciutki, kremowy, nie stawiający oporu na ząbkach. I opcje macie dwie. Albo rozgniatacie go praską do ziemniaków, dodajecie jajo, a potem stopniowo mąkę albo blendujecie go w malakserze i dodajecie całą resztę składników. Finalnie macie mieć uformowane wałeczki z ciasta, które kroicie na kawałki. 

Kopytka wrzucacie partiami na wrzącą i dobrze osoloną wodę i gotujecie około pół minuty od wypłynięcia na powierzchnię. 

Idąc w moje ślady, podajecie z palonym masłem, pietruszką, pecorino, piniolami i ugotowanym bobem (tu już wersja „jędrny’). I dużo świeżo mielonego pieprzu.

Turboskrzat Czyli Anka Lewandowska. Osoba absolutnie zakochana w górach. Nie rzuciła korpo, ale przeprowadziła się w Beskidy. Średnio co dwa tygodnie zastanawia się czy woli szosę czy mtb, a co pół roku czy to kolarstwo czy jednak narciarstwo to miłość życia. Bieganie już porzuciła, wspinaczką wypełnia pustą przestrzeń. Dzień bez czekolady to dla niej dzień stracony.

Informacje o autorze

Autor tekstu: Anka Lewandowska, Turboskrzat

Zdjęcia: Anka Lewandowska

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »