Home Nowości Trek E-Caliber 9.9 XTR prawdziwe dwa w jednym?

Trek E-Caliber 9.9 XTR prawdziwe dwa w jednym?

0
1303

„E-Caliber przeznaczony jest dla tych fanów MTB, dla których elektryki z dużą mocą, wyprostowaną pozycją i dużymi skokami nie są prawdziwą alternatywą górala, czyli fanów cross country czy maratonów, dobrze czujących się w terenie”. Tak brzmi opis Treka, sprawdziliśmy, czy tak jest w istocie.

Rower testowaliśmy zarówno na naszych przydomowych ścieżkach, jak i w górach, zdobywając Ślężę. Wypróbowaliśmy go zarówno ze wspomaganiem, jak i bez, w opakowaniu podróżnym wożąc kabanosy. E-Caliber ma nie tylko zbliżoną nazwę, ale też wiele genów wyczynowego i przeznaczonego do ścigania Supercalibra. Oba rowery mają identyczne zawieszenie tylne z tłumikiem Iso-Strut z ugięciem zaledwie 60 mm. Oba, nie tylko od strony wizualnej, to wyścigówki. Świadczy o tym także geometria. Kierujący jest „napięty” nad kierownicą, z dużym naciskiem na nadgarstki. W topowym modelu E-Calibra, jaki testowaliśmy, nie znajdziecie nawet sztycy teleskopowej. Wzięto pod uwagę jej wyższą wagę! W zestawie jest jednak specjalna manetka pasująca do modelu Bontragera i dźwigni obsługi zawieszenia. Dieta odchudzająca opłaciła się, rower bez pedałów w rozmiarze M (17,5 cala) waży 16,16 kg (!), bardzo mało jak na elektryka, tym bardziej w pełni amortyzowanego. Jednocześnie trzeba jednak pamiętać o ograniczeniach, takich jak wspomniany brak sztycy, delikatne opony czy ograniczony skok. Pozostaje pytanie, czy grupa docelowa w ogóle potrzebuje takiego sprzętu?

Jazda

Na początku naszej trasy ścieżki przebiegały głównie po płaskim, choć nieustannie w górę i w dół. Lekkie, wąskie opony toczą się lekko, co bywa przydatne, bo łatwo przekroczyć prędkość, przy której odłącza się wspomaganie, czyli 25 km/h. Na klasycznym rowerze bez wspomagania podobne prędkości to nic dziwnego. Nie da się jednak ukryć, że dzięki dodatkowemu napędowi z minimalnymi oporami toczenia i generalnie niskiej masie można na Treku jechać w większej, mieszanej, cyfrowo-analogowej grupie rowerowej. Pod warunkiem jednak, że po drodze zdarzają się podjazdy, bez nich rasowi zawodnicy po prostu odjadą. Gdy tylko podjazdy rosną, pomaga pchnięcie ze strony silnika Fazuy. Wystarczy wybrać środkowy stopień wspomagania, by oszczędzać baterię. Nawiasem mówiąc, charakterystykę można zmieniać, by dopasować ją do własnych upodobań. Mały akumulator o pojemności 252 Wh waży niewiele, co oczywiście ma wpływ na możliwości wzniosu, celowo zresztą obniżono moment obrotowy, by ta ograniczona pojemność starczała na dłużej. Nie zmienia to faktu, że podjazdy są popisową dyscypliną E-Calibra. Jeśli mocno nadepnąć na pedały, dzięki wyścigowej geometrii poczujecie się niczym uskrzydleni. Bez problemu można dotrzymać wówczas kroku, a raczej koła, nawet wytrenowanym maratończykom. Także trudniejsze podjazdy nie są problemem, przynajmniej dopóki skromnie profilowane opony mają przyczepność. Tu też pojawia się pokusa, by wrzucić tryb maksymalnego wspomagania i rozstrzygnąć „wyścig” na swoją korzyść. Tylko skąd wziąć taką trasę składającą się z samego podjazdu? Rower, co oczywiste, nie jest ścieżkowcem, nasze trasy uświadomiły to dobitnie. Jednocześnie na trudniejszych sekcjach w dół zachowuje się zdecydowanie lepiej niż jego niezmotoryzowany bliźniak Supercaliber, na tyle, że aż budzi się myśl, iż „analog” mógłby mieć więcej skoku z przodu. 120 mm ugięcia widelca plus bardziej płaski kąt główki zdecydowanie robią różnicę. Nie zmienia to faktu, że ponownie brak sztycy teleskopowej plus bieżnik opon stawiają ograniczenia. Klasyczny, „duży” e-MTB ma tu zdecydowanie łatwiej.

Jeśli ktoś lubi jazdę w terenie i szuka elektryka o neutralnym wspomaganiu, będzie z nowego E-Calibra zadowolony. Sportowa geometria i fakt, że można na nim jeździć także bez akumulatora, sprawi, że dostajemy dwa rowery w jednym. To również interesująca alternatywa dla tych, którzy chcieliby bawić się w grupie o zróżnicowanym poziomie kondycyjnym, oraz tych, którzy myślą dopiero o przesiadce na elektryka.

Konkurencja

Pomysł na stworzenie lekkiego roweru e-MTB nie jest nowy. Z kim musi mierzyć się nowy E-Caliber? Najczęściej ze sprzętem z tego samego gatunku XC/maraton, Kenevo SL to enduro.

Focus i BH także należą do tej samej ligi rowerów typu XC, i to Focusowi należy przypisać miano prekursora. Już w 2017 przedstawił pierwszy model z serii Raven z minimalistycznym wspomaganiem. Zastosowano w nim również jednostkę Fazua mającą identyczne ograniczenia w postaci ograniczonego wzniosu. W razie potrzeby można zastosować drugą baterię (1,4 kg, 1705 zł). Ceny modelu zaczynają się od ok. 18 000 złotych. iLynx BH będzie miał zdecydowanie większy wznios dzięki zintegrowanemu w ramie akumulatorowi. Model dostępny jest jako full do ścigania, jak i wersja bardziej ścieżkowa ze skokiem 120 mm, obie napędza firmowy silnik BH o momencie wynoszącym 60 Nm. Kenevo SL to enduro pełną gębą o skoku 170 mm, choć silnik ma ograniczoną moc. Wbudowany akumulator można rozszerzyć o zewnętrzny o pojemności 160 Wh.

Akumulator / skoki / waga / cena

Trek E-Caliber – 252 W – 120/60 mm – 16,16 kg – 55 999 zł

BH iLynx – 540 Wh – 100/100 mm – 16,8 kg – 40 495 zł

Focus Raven – 252 Wh – 110/100 mm – 16,3 kg – 22 495 zł

S-Works Turbo Kenevo SL – 320 Wh – 170/170 mm – 18,7 kg – 65 499 zł

Gdyby nie odrobinę większa rura dolna, trudno byłoby zauważyć, że mamy do czynienia z elektrykiem.
Jedna z metod obniżenia wagi to m.in. zastosowanie karbonowej korby E13
Bardzo dobre hamulce XTR-a pewnie zatrzymują sprzęt
Do obsługi wspomagania służy manetka pod kciuk, dodatkowe funkcje sygnalizuje kolor i liczba diod LED
Niewielki silnik ukryty jest w środku suportu i płynnie łączy się z akumulatorem w rurze dolnej ramy
Rzeczywista waga roweru bez pedałów z akumulatorem wynosi 16,18 i odpowiednio bez 13,36 kg.

Cena: 55 999 zł

Skok: 120/60 mm (przód/tył)

Silnik i akumulator: Fazua Evation 1.0, 625 Wh

Rozmiar kół: 29”

Info: trekbikes.com

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Translate »