Nowy Specialized Enduro – prezentacja

Czy to źle? Bynajmniej. Specialized Enduro, jakie znaliśmy do tej pory, nie było ani trochę złym rowerem. Sprawdzone zawieszenie, dopracowana geometria, świetne komponenty, wysoka jakość wykonania – to wszystko sprawiło, że Enduro „Speca”, mimo braku egzotyki, ma rzeszę zwolenników. Amerykański producent postawił na ewolucję: wysłuchał krytyki i dopracował Enduro tak, aby w 2017 roku nie było już powodów do narzekań.

 

Pozostawiono podział na Enduro 29 i 650b. Każda z wersji pojawi się w czterech wariantach: S-Works, Pro, Elite i Comp. Dwie pierwsze to pełny karbon, Elite już nie jest w pełni aluminiową ramą – przedni trójkąt jest karbonowy, wahacz – aluminiowy, Comp to już tylko alu. Ów podział oznacza również różnice w osprzęcie i tradycyjnie S-Works będzie najmocniej doładowanym wariantem, i chociaż nie znamy żadnych szczegółów, to można spodziewać się karbonowych kół Roval i grupy 1×12 Sram Eagle w roli perełek w koronie.

 

Rama wygląda „po staremu”. Wyraźny design przedniego trójkąta, z mocno opadającą górną rurą i dodatkową rurą biegnącą od sztycy do połowy głównej rury, tworzących razem charakterystycznego „iksa”, przetrwał niemal bez zmian. Ustandaryzowano rozmiary łożysk i teraz w każdej z osi obrotu znajdziecie identyczne łożyska, które zakupicie w każdym sklepie z łożyskami tocznymi. Jasne, można kasować klientów na tzw. zestawach regeneracyjnych, licząc za zestaw typowych łożysk, jak za zboże, ale lepiej ułatwić wszystkim życie – klientom, dystrybutorom i samym sobie – i wybrać powszechnie dostępny rozmiar z całej palety dostępnych prefabrykatów. Prostsza logistyka, mniejsze stany magazynowe, grubszy portfel klienta – same plusy.

 

Enduro 29 będzie kompatybilne z kołami 27+, czyli standardem, który Specialized nazywa 6Fattie. Wymusza to skorzystanie z Boosta – szerszych haków przedniego i tylnego koła. Robimy zakłady, ile jeszcze sezonów Boost pozostanie alternatywą, a jak szybko stanie się normą, jaką dzisiaj są osie 15×100 mm w widelcach. W ubiegłym roku, na prezentacji Specialized dla mediów w czeskim Broumov, mieliśmy okazję objechać Enduro 29 wyposażonego w koła plus z oponami 27,5 x 3.00. Nasze pierwsze wrażenia były bardzo pozytywne, zwłaszcza, że dostalismy chyba najlżejszy zestaw plusów pod Słońcem – specjalne, karbonowe obręcze Roval, lekkie opony Speca i oczywiście tubeless. Możliwość zmiany pomiędzy kołami 29 a 27+ to oczywiście wartość dodana do samego roweru, ale i utrudnienie dla konstruktorów, którzy w jednym produkcie muszą upchnąć dwa charaktery.

 

Ostatnie Enduro nie miało problemów z geometrią i o ile dobraliśmy właściwy dla siebie rozmiar, to rower od razu wydawał się jak skrojony na miarę. W wersji 650b kąt główki wynosi 65,5 stopnia – bez zmian, jednak to w połączeniu ze zwiększonym skokiem zawieszenia obu kół do 170 mm, to coś w punkt dla amatorów stromych zjazdów, a w Enduro 29 kąt jest niewiele większy i wynosi 66 stopni, za to skok zwiększył się do 165 mm dla tylnego koła i 160 dla przedniego.

 

Miłą zmiana jest rezygnacja z suportu w standardzie BB30 na rzecz sprawdzonego i bezproblemowego BSA – wielki powrót gwintowanych muf suportu, prosto z Zaświatów.

 

Szczegółów wyposażenia nowych Enduro, jak i ich cen jeszcze nie znamy.  

 

Specialized Enduro 29.


 

 

Karbonowe Enduro posiadają Swat Doors, czyli schowek w środku przedniego trójkąta. Upraszcza on codzienną logistykę – dętkę, pompkę i inne detale wozimy cały czas w rowerze, w dodatku nisko w ramie, co nie zakłóca w negatywny sposób środka ciężkości.


 

 

W topowych modelach możemy spodziewać się komponentów Ohlins. 

Informacje o autorze

Autor tekstu: Łukasz Kopaczyński

Zdjęcia: Łukasz Kopaczyński

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »