Elektrycznego dopingu ciąg dalszy

Dziennikarz gazety, Claudio Ghisalberti, opisuje, jak działa „nowy doping”. Pamiętacie silniki ukryte z baterią w okolicy suportu i bezpośrednio na niego oddziałujące? To było wczoraj, jutro (a według autora i dzisiaj) należy do „elektromagnetycznych” kół, technologii o wiele bardziej zaawansowanej i dziesięciokrotnie droższej, niż „stary system”. Od razu zaznaczam, że będzie dużo cudzysłowów, bo nie wszystko można traktować w tym artykule serio. Brak naukowego wyjaśnienia, jak silnik „ukryty” w kole miałby funkcjonować. Uzwojenie zatopione w karbonie? Do wychwycenia prostym magnesem. To może rodzaj silnika krokowego? Podobnie. W każdym silniku elektrycznym musi na jakimś etapie jego pracy pojawić się indukcja magnetyczna. Zaznaczam od razu, że nie mam specjalistycznej wiedzy w tym zakresie i wszelkie poprawki i komentarze będą mile widziane – lepiej być wcześnie wyprowadzonym z błędu niż tkwić w nim na zawsze. W naszej redakcji zdania są podzielone. Z jednej strony rozwój technologii pokazał, że dzisiaj nie ma rzeczy niemożliwych, może poza podróżami w czasie i teleportacją. Z drugiej strony, artykuł redaktora Ghisalberti nie ma podstaw naukowych, to jedynie sensacyjne, niemal anonimowe doniesienie, które płynie wysoko na fali ostatnich doniesień UCI.

 

O systemie Vivax wiemy od początku jego istnienia. Czy jest zatem możliwe, aby system wspomagania, realnie czyniący ze zwykłego roweru e-bike’a, pozostawał pod kloszem tak długo i był dostępny tylko dla wybranych profesjonalistów? Mówi się, że za pro sportem stoją wielkie pieniądze, ale jeszcze większe są w samym rynku i marketingowym potencjale tak fenomenalnego wynalazku. Czy ktokolwiek świadomie naruszałby ideę zdrowej, sportowej rywalizacji i zdecydował się na uzbrojenie roweru w takie wspomaganie? Czas pokazał, że tak, a historia dopingu sportowego, niemechanicznego, sięga początków sportu w czasach starożytnych.

 

Autor, powołując się na swojego „eksperta”, twierdzi, że „elektromagnetyczne koło” jest w użyciu „znacznie dłużej niż sześć lat”. No to ile? Osiem? Dwanaście? Dwadzieścia? Dla dzisiejszych e-bike’ów cały czas aktualny pozostaje problem zasilania – jak stworzyć wystarczająco mocną baterię, zarazem absurdalnie lekką? Dziś proponuję włoską sensację potraktować z lekkim przymrużeniem oka i zapamiętać ją na przyszłość.


Badanie roweru… tabletem przemysłowym? Tak dzisiaj wygląda kontrola antydopingowa UCI. Źródło: https://www.instagram.com/wielerman/


Informacje o autorze

Autor tekstu: Łukasz Kopaczyński, l.kopaczynski@magazynbike.pl

Zdjęcia: La Gazzetta dello Sport, www.instagram.com/wielerman/

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »