Pracodomy. O dojeżdżaniu do pracy

Są tacy, którzy twierdzą, że „pracodomy” to nie jazda. I coś w tym jest. Poranne czy popołudniowe przedzieranie się przez miasto więcej ma wspólnego z interwałami niż swobodnym kręceniem. Pogoda, zwłaszcza gdy nonszalancko podchodzi się do prognoz, także potrafi zaskoczyć. Ale nie ma lepszego uczucia niż zacząć dzień pracy ze świadomością, że już zrobiło się coś dla siebie. I nie ma lepszego uczucia niż te kilka chwil, gdy podczas powrotu do domu można odreagować pracowy stres i choć odrobinę się wyciszyć. 

Poniedziałek, za pięć ósma, budzik dzwoni kolejny raz. Nie pomogło ustawienie najbardziej irytującego dźwięku pobudki ani rzucenie telefonu w przeciwległy kąt pokoju, bo choć co prawda wstałam, to tylko po to, żeby wrócić z telefonem do łóżka i włączyć drzemkę. A potem kolejną. W końcu, tuż przed dziewiątą, ku zdziwieniu kota, zwlekam się z łóżka. Włączam ekspres do kawy i piszę do szefa, że spóźnię się do pracy. Choć ta praca czeka na mnie w pokoju obok.
Gdy jeszcze w półśnie, ale na szczęście już z kubkiem kawy, wpatruję się bezmyślnie w okno, spostrzegam mojego sąsiada jadącego rowerem z sakwami i dociera do mnie, jak bardzo sama tęsknię za pracą w biurze. Nie tylko ze względu na kontakt ze współpracownikami, ale też ze względu na doskonały pretekst do tego, żeby wsiąść na rower i pokręcić tę godzinę.
Jeśli myślisz o tym, żeby dojeżdżać do pracy rowerem, ale nie wiesz, od czego zacząć, albo sądzisz, że takie dojazdy to skomplikowana logistycznie sprawa, spieszę z wyjaśnieniem, że najtrudniejsze są początki, a potem trudniej już tylko przestać.

1.Zaplanuj trasę.

Dojazdy do pracy to świetna okazja, żeby lepiej poznać miejscowość w której mieszkasz, nie tylko od strony infrastruktury. Zacznij od w miarę łatwej drogi. Pamiętaj, że jedziesz do pracy, więc niech będzie to możliwie znana i mało wymagająca trasa. Z czasem naturalnie zaczniesz eksperymentować, ale na początek nadmierna komplikacja drogi do pracy może cię tylko zniechęcić. 

2.Jeżeli zastanawiasz się, jaki rower będzie odpowiedni,

bez namysłu odpowiem, że każdy, którym lubisz jeździć. Jasne, idealnie byłoby mieć dojazdówkę na szerszych oponach, ponieważ jazda po ścieżkach rowerowych może być prawdziwą szkołą przetrwania, jeśli masz szosę na 23-milimetrowych slickach. Ale wtedy po prostu wróć do planowania trasy, bo może się okazać, że dołożysz 3 kilometry równego asfaltu, a faktycznie oszczędzisz dobry kwadrans, ponieważ pojedziesz znacznie szybciej i pewniej.  

3.Zwróć uwagę, czy miejsce, gdzie zostawiasz rower, jest w miarę bezpieczne.

Jeśli nie jesteś szczęściarzem pracującym w biurowcu ze specjalną śluzą rowerową i monitorowanym parkingiem tylko dla pracowników, sprawdź, czy stojaki przed miejscem pracy są stabilne i czy są w pobliżu kamery. A jeśli masz się cały dzień zastanawiać, czy twój rower jeszcze jest „twój”, może warto pogadać z ochroną? Brudny trekking albo mtb mogą wymagać trochę dyplomacji, ale już zabranie ślicznej szosy nie powinno nastręczać trudności. 

4.Odpowiednio się ubierz.

I najlepiej niech to nie będą te same ubrania, które nosisz w pracy.  Możesz mieć do pracy ledwie 3 kilometry, ale jeśli będzie upalnie, i tak się spocisz. A jeśli będzie zimno, albo zmarzniesz, albo, jeśli ubierzesz zbyt ciepło, też się spocisz. Nie musisz szanować współpracowników, pomyśl o własnym komforcie i tym, czy siedzenie w wilgotnych ciuchach jest naprawdę takie przyjemne. Generalnie szkoły wożenia ubrań na zmianę są dwie: albo wozisz ciuchy w cyklach tygodniowych (uporządkowana biurowa szafa pomieści nie tylko segregatory, ale też dodatkowe pudełko z ubraniami), albo codziennie w plecaku czy sakwach wozisz rzeczy, które potem założysz na czas pracy. 

5.Higiena.

Dość istotna sprawa, choć znacznie mniej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać. Nie musisz dbać o powonienie kolegów z pracy, wystarczy, że dbasz o własne samopoczucie. Bo w gruncie rzeczy to miłe uczucie, gdy po przyjechaniu do pracy rowerem możesz swoje dotlenione ciało odświeżyć i dopiero założyć świeże rzeczy. Zdaję sobie sprawę, że nie w każdym miejscu pracy jest ogólnodostępna kabina prysznicowa, ale chusteczki nawilżane też potrafią zdziałać cuda. 

Jeśli opanujesz już te wszystkie przyziemne sprawy, jak zaplanowanie trasy, miejsca przechowania roweru, całą tekstylną logistykę oraz to, jak przemykać w samym ręczniku spod prysznica do biurka, gdy zapomniałeś wziąć do łazienki ubrań na zmianę, możesz już skupić się na wszystkim tym, czego twoi zmotoryzowani koledzy i koleżanki wkrótce będą ci zazdrościć. 

***

Te kilka czy kilkadziesiąt minut, gdy jedziesz do pracy, to doskonały moment, by zrobić coś dla siebie, zanim inni zawładną twoim czasem. Uciesz się pierwszymi promieniami słońca, ciepłym powiewem wiatru, a jeśli akurat jest chłodno, to przecież tylko na chwilę, i zaraz będziesz w ciepłym biurze bez śladu senności na twarzy, za to z uroczym rumieńcem. Poranne kręcenie może także pomóc w redukcji napięcia, jeśli więc denerwujesz się przed spotkaniem z roszczeniowym klientem, rower może uczynić z ciebie, cytując klasyka, „oazę spokoju, wyciszony kwiat lotosu na spokojnej tafli jeziora”. Działa to też w drugą stronę. Jeśli cierpisz na brak atencji i czujesz się wyobcowany w miejscu, gdzie pracujesz, zacznij się przyzwyczajać do pytań, czy dojeżdżasz codziennie, czy nie jest ci za zimno albo za gorąco na rower. O niezobowiązujących rozmowach z innymi dojazdowiczami, które mogą się przerodzić w poważne znajomości, nie muszę chyba wspominać?  

Informacje o autorze

Autor tekstu:

Zdjęcia:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »