Zielona wyspa i przypadek
Ale od początku, na zawody natknęłam się zupełnie przypadkowo. Bo to właśnie z tata znaleźliśmy bilbord w lesie, który zachęcał do udziału w okolicznych zawodach XC, to tam złapałam przysłowiowego bakcyla. Co prawda pierwszy start nie można wpisać do tych udanych, bo byłam jedyna kobieta na linii startu, ale przeżycia na wyścigu pomogły tacie namawiać mnie na kolejne starty a mi zaczęło się to podobać.
Na „zielonej wyspie” się wychowałam – to tu chodziłam do szkoły i stawiałam pierwsze kroki w okolicznych zawodach XC, należąc do miejscowego klubu. Sporą przewagą nad rywalkami wyrobiłam sobie umiejętnością jazdy technicznej – na którą razem z tatą stawialiśmy nacisk.
U23
Na głębsze wody wyruszyłam kilka sezonów później, w 2012 roku moja przynależność klubowa zmieniała się w Bioam u Mariusza Swedury. Wtedy rozpoczęłam poznawanie polskich wyścigów oraz blisko europejskich, z pierwszymi poważniejszymi sukcesami. W kategorii juniorskiej zdobyłam tytuł mistrzyni Polski oraz stawałam na podium w ważnych wyścigach.
Kolejnym kamieniem milowym w mojej dotychczasowej przygodzie z rowerem stała się kategoria U23 – w pierwszym jej roku weszłam z przebojem zdobywając brązowy medal w kategorii Elita, ulegając zaledwie dwóm bardziej doświadczonym zawodniczkom. Jak znamy życie, bywa ono przewrotne i poznałam to na własnej skórze bo już rok później wszystko szlo nie po mojej myśli – od treningów po kontuzje co skutkowało straconym rokiem startowym. W następnych sezonach kategorii u23 passa się odwróciła, zaczęłam sezon od pucharów świata, pierwszy na 10 miejscu w Novym Mescie, co napawało optymizmem na kolejny przystanek w Albstad. w którym to zajęłam rewelacyjne 4 miejsce.
Cały sezon mogłam zaliczyć do udanych, co zauważył holenderski klub zawodowy Habbitat. Od następnego sezonu to z ta drużyna planowałam rozpocząć swój kolejny sezon, tutaj niestety nie było tak jak sobie to wyobraziłam – klub skończył działalność przed zakończeniem sezonu! Zadziałało to na mnie bardzo demotywująco, z dnia na dzień kolarstwo górskie straciło dla mnie sens, a motywacji musiałam szukać w różnorakie sposoby. Pomógł mi mój niezastąpiony trener Jakub Czaja, to on znalazł dla mnie sponsora KM SPORT oraz zapewnił pełne wsparcie mentalne i merytoryczne pod względem treningu.
Nowy początek
Z nowymi silami, i wiatrem w skrzydłach podjęłam probe startów w maratonach, jest to dla mnie coś zupełnie nowego (formuła maratonów trwa od 3 do nawet 5 godzin, XC max 1.40h) zmienił się przez to nieco mój system treningowy, trenuje „mniej intensywnie” ale znacznie dłużej. W 2019 roku udało mi się wywalczyć pierwszy ważniejszy sukces – na mistrzostwach Polski w Gdyni uzyskałam srebrny medal!
W kolejnych sezonach zapewne również spotkacie mnie na trasach maratonów – w rożnych ligach dostępnych w Polsce oraz poza nią, ale nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa w formule XC. Planuje kilka startów włącznie z mistrzostwami kraju.
Nie tylko ściganie
Oprócz kolarstwa wyczynowego, w moim życiu prywatnym również roweru nie brakuje, jestem miłośniczka rowerowych wypraw (te poza sezonem smakują najlepiej)
ulubionym miejscem przeze mnie jest Gran Canaria, na którą staram się wylecieć przed „zimnymi dniami” panującymi w Polsce, przygotowując się do nadchodzącego sezonu oraz spędzając każdą chwilę na rowerze w towarzystwie słońca.
Na co dzień mieszkam w Polsce, od niedawna w malowniczych Karkonoszach (Jelenia Góra) jest to dla mnie wymarzone miejsce na spełnianie się w swojej największej miłości do roweru, tutaj kolarstwo górskie można uprawiać w pełnym jego wymiarze – całe pasma tras dla zaawansowanych oraz amatorów są dostępne na wyciągnięcie ręki, to tutaj planuje swoją przyszłość.
Tuż obok treningów rozwijam własny projekt „Warsztacik Kolarstwa Górskiego”. Docelowo w moim „warsztaciku” będę szkoliła dzieciaki – pomagając im oraz rodzicom wejść w świat miłości do dwóch kółek, poznając je od najlepszej strony!