Jest coś wyżej? Jest, rowerowa bizuteria. Niewątpliwie zestaw kół na karbonowych obręczach, zaplecionych wokół piast z absolutnej czołówki wszechświata – DT Swiss 240, ważących 1465 gramów, to coś, za co wielu zjadłoby swoje własne flaki i jeszcze poprosiło o dokładkę. Oultaw XC w rozmiarze 29 cali nie są tanim produktem, bo kosztują tyle, co wysokiej klasy MTB na karbonowej ramie. Testować będzie Grzesiek, a nam pozostaje sobie na nie… popatrzeć… i pomarzyć…
Kiedy koła przychodzą w pudle z takim napisem, to wiedz, że coś się dzieje. W środku. Dobrego. Niejeden redaktor się nimi interesuje.
Kiedy koła dodatkowo siedzą w specjalnej torbie… No dobra, wszyscy na to czekamy:
Czarno – białe, niepozorne, z pozoru zwyczajne. W tym przypadku minimalizm może okazać się kluczem do sukcesu.
W centrum obydwu naszprychowanych galaktyk znajdują się piasty DT Swiss 240s. Każde z kół posiada po 28 szprych. Jak widać na załączonym obrazku, piasty akceptują tarcze Centerlock – łatwiejsze w montażu, niz tradycyjne na 6 śrub. Lubimy to!
W komplecie znajdują się dwa adaptery do tarcz na 6 śrub (dla upartych), podkładka dystansowa oraz wentyle do tubeless.
Jasny i czytelny przekaz, prostymi literami – Outlaw XC Fast Forward. Drobnym drukiem dowiemy się, że zostały ręcznie zaplecione w Holandii, o maksymalnym napięciu szprych, maksymalnym cisnieniu w oponie i żeby nie mieć głupiego pomysłu stosowania ich z hamulcami szczękowymi. Nic o ograniczeniach wagowych?
Przy tej cenie, dodatkowe wsparcie posprzedażne jest bardzo miłym i docenianym dodatkiem. I jeszcze raz podkreślono, że koła ręcznie zapleciono w Holandii. Wszystko powyżej w pełni usprawiedliwia ich cenę – ten zestw, jak i inne koła z serii Outlaw, kosztuje 8.860,13 zł.