Home Ludzie Greg Minnaar: „Mogę z nimi wygrywać w każdym wieku”

Greg Minnaar: „Mogę z nimi wygrywać w każdym wieku”

0
1157

Nazywają go GOAT – Greatest Mountainbiker of all Time. Na kilka tygodni przed tym, jak Minnaar w Val di Sole zdobył swój czwarty tytuł mistrza świata, wiedział już, że: „Jest forma, motywacja także. Mogę z nimi wygrywać w każdym wieku”.

Greg Minnaar przyszedł na świat 13 listopada 1981 w Pietermaritzburgu w RPA. Dziś latem mieszka w Andorze, poza sezonem w swoim kraju ojczystym. Obecnie jeździ w barwach teamu Santa Cruz Syndicate. Minnaar startuje w zawodach zjazdowych od 1995 roku. Do światowej czołówki dołączył w 2001. Od tego czasu mistrzostwo świata zdobył czterokrotnie (2003, 2012, 2013, 2021). W tegorocznych MŚ w Val di Sole zwyciężył mimo swoich niemal 40 lat, zostając najstarszym mistrzem w historii MTB! Dotąd nikt też nie pobił jego rekordu 22 zwycięstw w Pucharze Świata.

Przed Pucharem Świata w Les Gets oczywiście trudno było przewidzieć, że po raz kolejny sięgnie po tytuł mistrza świata. Co go napędza? Od 26 lat w biznesie, od 20 lat w światowej czołówce, trzykrotny mistrz świata. Z taką listą sukcesów na koncie (z miejscem w Hall of Fame włącznie) inni już dawno udaliby się na emeryturę…

Z głośnika w namiocie teamowym wydobywały się imprezowe bity. Mechanik Grega Lyle Hyslop poruszał głową w rytm muzyki, równocześnie napełniając opony zapasowych kół mlekiem. Menadżerka teamu Kathy Sessler wraz z fizjoterapeutką przygotowywały obiad dla Grega i jego teamowego kolegi Luki Shawa. Pachniało makaronem, gotowanymi warzywami i kurczakiem. Wszystko w teamowym namiocie wielkości klasy lekcyjnej kręciło się wokół dobrego samopoczucia sportowców. Po chwili wtoczył się Greg, przekazał rower mechanikowi i popędził do bufetu.

Greg Minnaar: Trasa robi dobre wrażenie. W dwóch kluczowych miejscach znalazłem już szybsze linie przejazdu. Kwalifikacje jutro powinny przebiec super. 

Bike: Nazywają cię GOAT, Greatest Mountainbiker of all Time. Jak się czujesz, gdy mimo tego tracisz podium o ułamek sekundy?

Przegranie wyścigu w podobny sposób całkowicie wyprowadza mnie z równowagi. Wolałbym przegrać o sekundę czy nawet dwie.

Dlaczego? Czy nie lepiej, że niemal osiągnęło się cel, niż gdyby pozostał poza zasięgiem?

To bardziej skomplikowane. Dwie sekundy straty w wyścigu Pucharu Świata to stosunkowo dużo. Jeśli mam taką stratę, gdzieś popełniłem błąd. Jeśli strata wynosi dziesiąte czy setne sekundy, muszę przemyśleć cały wyścig, by zrozumieć, gdzie straciłem. Od przygotowań przez sprzęt aż po psychikę. Najbardziej irytuję się wtedy, gdy tracę czas przez banalne przeoczenia. 

Jak wygląda banalne przeoczenie w Pucharze Świata DH?

Na przykład tak, jak podczas startu w Pucharze w Portugalii. Pudło startowe było ekstremalnie niskie. Wiedziałem o tym. Mimo tego na starcie założyłem kask tak, że wciskał mi okulary do oczu. W efekcie tego straciłem sześć dziesiątych sekundy. To było naprawdę przykre.

By zostać jednym z najszybszych zjazdowców na świecie, trzeba umieć pogodzić się z ryzykiem. Zastanawiasz się czasem nad tym podczas wyścigu?

Nie. Bez ryzyka nie da się wygrywać wyścigów. Jeśli nie jesteś w stanie dać z siebie 110%, nie włączysz się do walki o miejsce na pudle. To tak proste.

Czyli stajesz w blokach startowych, wyłączasz głowę i gaz do dechy? Tak to można sobie wyobrazić?

Nie, aż tak ekstremalnie to także nie wygląda. Zawsze trzeba jeździć z głową. Gdy przygotowuję się do wyścigu, traktuję trasę jako całość i uczę się poszczególnych odcinków. W trudnych miejscach daję z siebie np. 95%, bo kryją się tam źródła problemów, które mogą kosztować czas. Na innych odcinkach wyciskam za to 115%, by czas nadgonić. Zawsze zastanawiam się więc, gdzie warto podjąć ryzyko, a gdzie nie. 

Czy były jednak w twojej karierze sytuacje, gdy musiałeś stwierdzić, że nie warto było podejmować ryzyka?

Właściwie nie. Tytuły czy premie za zwycięstwo nie są powodem, dla którego zakochałem się w tym sporcie. Kocham go po prostu. Uwielbiam starty w wyścigach i przygotowywanie się do dnia X. Dlatego w wieku 39 lat nadal jestem w tym biznesie. Gdyby pieniądze były jedyną motywacją, prawdopodobnie dawno zawiesiłbym moją karierę. 

By osiągać sukcesy jako zjazdowiec, musisz łączyć parę elementów – sprzęt, kondycję i psychikę. Widzisz gdzieś potencjał do poprawy, czy wszędzie doszedłeś już do granic?

Myślę, że mój rower jest rewelacyjny, także w kwestii ustawień. W każdym wyścigu jako Team wyciskamy z niego maksimum. Jestem zadowolony także z mojej psychiki. Po 26 latach doświadczenia w Pucharze Świata można ją już jakoś trzymać w ryzach. Tylko ciało… Powiedzmy tak, tutaj dałoby się coś jeszcze poprawić. Pracujemy jednak nad tym… 

Czego ci więc brakuje?

Muszę przepracować skutki uszkodzenia barku. Jako zjazdowiec oczywiście mam ślady po upadkach, zawsze coś boli. Tych części ciała nie można obciążać na treningach tak, jak pozostałe, prowadzi to do zaburzenia równowagi.

Jaką rolę odgrywa dopracowywanie szczegółów w rowerze? Czy jesteś w stanie zauważyć trochę niższe ciśnienie w kołach lub kierownicę z odrobinę większym wzniosem? Przekłada się to na czasy?

Jeśli chodzi o ustawienie roweru, jestem bardzo dokładny. Na trasie natychmiast zauważam, jakie zmiany sprawiają, że jestem szybszy. Dopiero wtedy, gdy czuję się na rowerze w 100% dobrze, jestem w stanie dać z siebie wszystko.

Jak długo trwa ustawianie roweru do trasy, co można zmieniać?

Obecnie odbywa się to bardzo szybko. Dzięki doświadczeniu wie się na przykład, jakie opony z jakim ciśnieniem pasują do określonego podłoża. Na tym podstawowym ustawieniu dokonujemy tylko niewielkich zmian. To samo dotyczy zawieszenia. Gdy trasa jest szczególnie stroma, może być i tak, że używamy kierownicy z większym wzniosem albo podkładek.

Greg, naprawdę wierzysz, że świeżo nasmarowane łożysko sprawi, że będziesz szybszy?

Tak. Czuję się lepiej, kiedy wiem, że sprzęt działa tak dobrze, jak to tylko możliwe. Wzrasta wówczas także pewność siebie, co w wyścigu odgrywa dużą rolę. 

Z 22 zwycięstwami w PŚ jesteś najbardziej utytułowanym zjazdowcem wszech czasów. Czy w związku z tym czujesz presję?

Nie, właściwie nie. Startuję w wyścigach, bo chcę wygrywać. Sam narzucam sobie wyzwania. Jeśli moje otoczenie tego oczekuje, to tylko lepiej. 

Ale co cię napędza? Po tym, jak wygrałeś już wszystko?

Zacząłem karierę, ponieważ chciałem wygrywać i pod tym względem dotąd nic się nie zmieniło. Gdy nadejdzie moment, kiedy stwierdzę, że nie mogę wygrywać, skończę ze ściganiem. Ale dziś mam jeszcze potencjał.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Translate »