Prime Bicycles nowa marka z Polski i enduro Thunderflash

23 kwietnia 2021

Kiedy w ubiegłym roku robiliśmy wywiad z Piotrem Siulczyńskim i rozmawialiśmy o jego marce, którą zamierzał powołać do życia, wiadomo było, że kiedyś ten moment nastąpi. I oto jest! Prime Bicycles pokazuje oficjalnie światu swoje rowery – zjazdówkę Rocket i enduro Thunderflash.

Dla przypomnienia – tutaj pisaliśmy o samym projekcie nowego roweru, czy raczej nowych rowerów, zdecydowanie warto, żebyście wrócili do tego tekstu – Piotr Siulczyński – Balans w rowerze jest najważniejszy. Dowiecie się, jak powstała marka, historii rozwoju itd.

Piotr Siulczyński czyli Założyciel

A oto fragment materiałów prasowych, jakie dostaliśmy na temat nowej marki Prime Bicycles:

„Był sobie młody człowiek, który uwielbiał jeździć na swoim rowerze i uwielbiał się na nim ścigać. Nie był najlepszym zawodnikiem na świecie, ale starał się jak mógł, aby dobrze wypaść. Jego pasja była dla niego tak ważna, że aby móc każdego dnia i doskonalić swoje umiejętności, opuścił dom i przeniósł się do Innsbrucka w sercu austriackich Alp w sercu austriackich Alp. Tam studiował, ale przede wszystkim robił to, co kochał najbardziej – jeździł na rowerze.
Kilka lat później, jeszcze jako student, przekierował swoje sportowe ambicje na poziom profesjonalny i założył Gravity Group – UCI World Cup Team. Cup Team. Zebrał kilku niesamowitych kolarzy: Sama Blenkinsopa, Filipa Polca, Lorenzo Sudinga i Leiva Ove Nordmarka.
Z czasem Gravity Group zyskała uznanie na arenie międzynarodowej, a pasja i wiedza jej właściciela była przydatnym wkładem
dla wielu marek, pomagając im w rozwoju produktów i budowaniu wizerunku.
Rok 2008 przyniósł ciężkie czasy ze względu na globalny kryzys finansowy, zmuszając projekt zespołu do zawieszenia działalności…
W 2014 roku, po opadnięciu kryzysowego kurzu poczuł, że stracił coś, co kochał. Będąc znacznie bardziej doświadczonym, postanowił powrócić do wyścigów Pucharu Świata z programem, który wyznaczyłby nowy standard w podejściu do wyścigów zjazdowych – podejściu, które w tamtym czasie można było spotkać tylko w ówczesnych sportach motorowych.
Podpisano wstępny kontrakt z zawodnikiem z pierwszej piątki i potwierdzono wszystkich partnerów technicznych. Brakowało jednak jednej rzeczy – dostawcy ramy. Niektóre z marek nie były gotowe, inne nie widziały takiej potrzeby, a jeszcze inne nie miały roweru zdolnego do wygrania Pucharu Świata.
To było frustrujące – „Oferuję rewolucyjny program wyścigowy z jednym z najlepszych kolarzy na świecie, świetnych partnerów technicznych, a nie ma żadnej marki, która chciałaby udowodnić jakość swojego produktu w Pucharze Świata?
Chrzanić to, stworzę własny rower, zbuduję wokół niego markę, a potem wrócę z fabrycznym zespołem i wejdę na szczyt.”

A oto już sam sprzęt w całej okazałości – oto Prime Thunderflash