Sezon ścigania wbrew pozorom nie jest tak odległy, nic więc dziwnego, że zawodnicy się do niego przygotowują. Spotkałem się z z Łukaszem Warżałą ( Teamy Ski & Bike House Stronie Śląskie) oraz Anną Brodacką (Romet Factory Team), by wspólnie zrobić pętelkę między Stroniem Śląskim a Lądkiem. Sam pomysł, by odwiedzić Lądek i Trojaka był mój, ale za trasę odpowiadał Łukasz.
Możecie ją powtórzyć – tutaj znajdziecie ślad do pobrania. Liczyła 26 km, 420 metrów przewyższeń i ze wszystkimi atrakcjami zajęła nam ok 2:30 h.
Dlaczego Trojak? Bo to fantastyczny punkt widokowy, w dodatku niedaleko pod szczytem zaczyna się moja ulubiona ścieżka Singletrack Glacensis o nazwie Trojak. Generalnie zaliczająca się do TOP 3 SG! Zdecydowanie byłem więc za tym, by ją ponownie odwiedzić, a ostatnio byłem latem (zobacz Flow Trip 2!)
Łukasz wykombinował trasę od tyłu, zamiast bezpośrednio od Stronia w kierunku Trojaka pojechaliśmy od Gierałtowa (wiadomo – nazwa wywodzi się od get out of here, ale już się lekko zdezaktualizowała)
Także na samego Trojaka wjechaliśmy od tyłu, od drugiej strony, szlakiem turystycznym – to popularne podejście i łatwiejsze z dwóch
Nie zmienia to faktu, że ścieżki w wielu miejscach pokryte są lodem, co nie ułatwiało nam ataku szczytowego
Widzicie te błyski po lewej stronie Łukasza? Lód był dosłownie wszędzie
W tym na skałach pod samym szczytem. To genialne połączenie – karbonowe podeszwy, ochraniacze, skałą i lód!
Cel jednak jest tak kuszący, że choćby na czworaka to warto!
Z góry rozpościera się fantastyczny widok na…. smog. Można wybrać sobie jego kolor i gęstość
Ale widać też Czarną Górę i jej stoki – i trasy narciarskie. Normalnie, bez chmur, oczywiście byłoby też widać Śnieżnik
Sprzyjającą pogodę (powiedzmy) wykorzystaliśmy na chwilowe podziwianie widoków
A potem był zjazd z Trojaka kultowym już zjazdem, po korzeniach!
Jak się domyślacie, lód spowodował, że było jeszcze…. fajniej 😉
Finalnym przysmakiem był jednak sam Trojak, który jak zwykle nie rozczarował!
Nie byliście jeszcze? Odwiedziny konieczne! Obecnie na szlaku leżą może dwa drzewa, ale poza tym jest czysto!
Dla przypomnienia – dlaczego lubimy Glacensis w ogóle