Home Ludzie ROWEROWY ŻUCHLIŃSKI

ROWEROWY ŻUCHLIŃSKI

0
1296
Żuchliński

Wszyscy cieszymy się, że jest już po sezonie, bo możemy spokojnie porozmawiać. Nawet trudno sobie wyobrazić, co dzieje się w środku sklepu w zwykły dzień, wystarczy 600 rowerów zgromadzonych w jednym miejscu, samo to robi wrażenie. Salon sprzedaje przede wszystkim rowery Scotta oraz polskiego Unibike’a, uzupełnione o modele Gianta, Specializeda i Bergamonta. Uważne oko dostrzeże na ścianach numery startowe i plakaty z wyścigów, w których startował Adam, albo którym jego firma patronowała lub patronuje jako Cyklo Żuchliński MTB (również imprezy szosowe). Właśnie pozahandlowa aktywność spowodowała zresztą, że się spotkaliśmy. Tak się jakoś składa, że sklepy prowadzone przez ludzi z pasją przestają być klasyczną „placówką handlową”, a stają się centrami rowerowymi, przyciągającymi ludzi jak magnes. Recepta na sukces? „Wywodzimy się z korzenia leśno‑krzaczasto‑komarowego, bardziej MTB” – podsumowuje Adam.

 

Żuchliński

 

NIE TYLKO TRENINGI

Adam Żuchliński: „Chcemy pokazać ludziom, że nie jesteśmy tylko po to, żeby zarabiać, ale i dajemy”. Ze sklepem związany jest Daniel Majkowski, który prowadzi „Trening MTB speriodyzowany z grupowym planem przygotowania treningowego kolarzy projektu FTI Karnet Sport 2019” (wydarzenie na FB). W sezonie letnim, kiedy są wyścigi, ta część firmy przestaje działać, ale od jesieni do lata trwa klasyczna „praca u podstaw”. Są to nie tylko zorganizowane treningi (wspomniane wyżej), ale i coffee ride’y dostępne dla wszystkich, które odbywają się przede wszystkim jesienią, w ramach roztrenowania.

 

Adam Żuchliński: „Ludzie wsiadali do pociągu, jechali do Gdańska i wracali czarną trasą do Lęborka, 150 km po lasach”.

 

Daniel Majkowski: „Staramy się integrować środowisko. Od kwietnia do końca października wyścigi są praktycznie w każdy weekend. Trudno to ogarnąć, ale w okresie zimowym w sobotę mamy MTB, a w niedzielę szosę”. Od listopada działalność ta przybrała już postać bardziej zorganizowaną, czyli pięciu treningów w tygodniu, całość pod kierownictwem Daniela. Sobota i niedziela to treningi rowerowe, w tygodniu na hali, fitnessowe i spinningi. Przyjemność kosztuje, ale funkcjonuje raczej w formie samofinansowania i motywacji niż zysku.

 

 

Żuchliński

 

Adam: „Chodzi o to, by rozruszać społeczeństwo. Klasycznie, sport to zdrowie”.

 

Daniel: „Październikowe coffee ride’y były traktowane jako promocja. Jeśli komuś się spodobało, ma możliwość przejścia na wyższy poziom i regularny trening w formie projektu, który prowadzę z Adamem. Projekt trwa przez pięć miesięcy, od listopada do końca marca”.

 

Adam: „Każdy ma rozpisane treningi, wie co robi, ale sam wybiera, na co przychodzi”. Potem można wybrać dalszą opiekę trenera i indywidualne prowadzenie przez Daniela. Daniel Majkowski jest instruktorem kolarstwa PZKolu, współpracuje też z trenerską firmą FTISport, gdzie jest couchem oraz instruktorem fitnessu. Na miejscu, w sklepie, przeprowadza też fitting, więc wszystkie działania się uzupełniają. Efekty? W zeszłym roku przygotowania zaczynało 15 osób, w tym roku już 27. Tak naprawdę podstawowym ograniczeniem jest tylko… wielkość sali do spinningu. W lutym 2018 grupę tworzyły aż 33 osoby. Standardowo, im bliżej sezonu, tym więcej osób przypomina sobie, że dobrze byłoby potrenować…

 

Daniel: „Całość jest tak zorganizowana, by każdy trenował na swoich strefach tętna lub mocy, ale spotykamy się i kończymy razem!” Koszty? 349 zł miesięcznie, włącznie z opieką trenera i karnetem do klubu. W weekendy do treningu dołączyć może każdy chętny, pojedyncze wejście kosztuje 20 zł. W chwili obecnej, po trzech latach działania, nie istnieje jeszcze oficjalny team w oparciu o projekt, kto jednak wie, co będzie na wiosnę? Czas pokaże.

 

 

Żuchliński

 

SPECYFIKA BIZNESU

 

Jesteśmy ciekawi, czy trudne jest godzenie przygotowania do etapówek z prowadzeniem firmy? Adam Żuchliński: „To firma rodzinna, nasz sklep, mojej rodziny. Udziałowcami są również mój ojciec i córka. Pracuje z nami też moja żona. Umawiamy się i dzielimy, jakoś to układamy. A ze względu na prowadzenie biznesu mogę sobie pozwolić na etapówki, które są w styczniu, lutym czy marcu. Wystartowałem w Sudety MTB Challenge, ale miałem praktycznie telefon na plecach i co chwilę ktoś dzwonił. Po 3 czy 4 dniach go wyłączyłem. Cóż, specyfika biznesu”. Pytamy Adama, czy trenuje latem, w środku sezonu, czyli dla niego w najgorętszym okresie. „Staram się – odpowiada – pobudka o 5.00 rano!”.

 

Daniel Majkowski: „W samym regionie wokół Trójmiasta jest trzech prężnie działających organizatorów imprez: Cyklo, Pomerania i Garmin. Jest się do czego szykować. Imprez jest na tyle dużo, że aż się zazębiają”.

 

Naszym zdaniem wpisują się w renesans ścigania nad morzem na góralach. Popularne są tu nie tylko maratony, ale i cross country. Dochodzą również imprezy na szosie. Żuchliński, jako sponsor, angażuje się w wiele z nich. Tu nie ma rozróżnienia ze względu na grubość opon. Oglądamy zdjęcia w klasycznym albumie pamiątkowym i zadajemy pytanie, skąd w rodzinie zamiłowanie do MTB i ścigania?

 

Adam Żuchliński: „Firma istnieje od 1991 roku. Pierwszy nasz sklep miał 26 metrów kwadratowych. Był to pawilon po maglu! Kolejny punkt w życiorysie lata 1995–98. Od 1999 działamy w obecnym miejscu. Dwa lata temu przebudowa”.

 

Daniel Majkowski: „Obecnie nasz salon to najprawdopodobniej największy tego typu sklep w całym regionie!”

 

Adam Żuchliński: „Wracając do pytania… Dlaczego rowery? To był przypadek. Jestem mechanikiem okrętowym z wykształcenia. Na ulicy Witomińskiej istniał sklep Dual, mój ojciec zobaczył któregoś razu w październiku, że wychodzi stamtąd jeden rower, drugi… Przyjechał do domu i mówi: Młody, ucz się o rowerach, otwieramy sklep rowerowy! No i 20 kwietnia 1991 roku otworzyliśmy sklep. Ojciec zajmował się logistyką, Mercedesem z przyczepą robił 160 000 km rocznie! Ja zająłem się sprzedażą. Takie były czasy. A potem zrobiliśmy sobie z ojcem wycieczkę po Europie Zachodniej. Zaryzykowaliśmy. Dziś, choć jeszcze chwilę temu byliśmy przekonani, że powierzchnia jest wystarczająca, okazuje się, że ściany mogłyby być z gumy. Teraz przydałoby się je rozepchnąć”.

 

Żuchliński

 

SKLEP

 

Rozmowę przeprowadzamy, spacerując po salonie sprzedaży. Na dole królują rowery i części, góra to strefa dzieci, ubrań, ale i przestrzeń dla kobiet, zajmuje aż 500 metrów kwadratowych. Tuż obok znajduje się odseparowana strefa bike fittingu. Firma Żuchliński jest też polskim dystrybutorem ubrań Gore, to tu można je kupić, zobaczyć i przymierzyć. Asortyment jest jednak o wiele bogatszy i nie ogranicza się tylko do kilku marek. Ludzie potrafią przejechać pół Polski, by zrobić zakupy. „Problem ze sprzedażą odzieży? Coś takiego nie istnieje. Problem jest wtedy, gdy jej nie wyeksponujesz”. To specyficzne podejście do bogactwa asortymentu, możliwości wyboru, nie tylko zresztą rowerów, ale też ubrań i akcesoriów, paradoksalnie jest nadal wyjątkowe na polskim rynku, na tle innych sklepów ograniczanych choćby powierzchnią sprzedażową. Dotychczasowa historia pokazuje jednak, że opłacalne. Adam Żuchliński inwestuje w jakość i w przyszłość.

 

Adam Żuchliński: „Kiedyś powiedziałem sobie, że nie możemy zejść poniżej pewnego poziomu jakościowego. Jeśli klient kupi u mnie produkt, który będzie mu się psuł, to będzie miał pretensje do mnie, że mu go zaproponowałem. Do Żuchlińskiego, a nie produktu!”.

 

 

Żuchliński

 

Rozmowę kończymy, wracając do ścigania i opowieści o powrocie, po latach, do regularnej jazdy na rowerze i sportu w ogóle. Zaczęło się od wyścigu mastersów. Potem były m.in. wspomniane Sudety MTB Challenge i kolejne starty, z Nową Zelandią włącznie. Adam dodaje: „Czy mógłbym być wiarygodnym sprzedawcą rowerów wyglądając jak Barbapapa?”.

Adam pakuje do samochodu wielką torbę ze sprzętem i opowiada nam o logistyce wyprawy. Rano startuje w daleką podróż. Powodzenia!

 

Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat etapówki i startu w niej polskiej ekipy, zapraszamy do odwiedzenia strony na FB: facebook.com/zuchliskimisiaszek

 

Przeczytaj również:

 

Sudety MTB Challenge

Jak powstaje rower

Maja Włoszczowska – Absa Cape Epic to największe wyzwanie w mojej karierze

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Translate »