Geometria i specyfikacja
Gdy w ubiegłym roku jeździliśmy na poprzedniej generacji (Kirchberg i Media Days), rower, choć generalnie udany, był dość ociężały i ożywał dopiero przy większych prędkościach. I choć wydaje się to nieprawdopodobne, nowy model, mimo że ma większe koła, teoretycznie bardziej bezwładne, ociężały nie jest. Wszystko za sprawą bardzo krótkiego tyłu, który ma zaledwie 431 mm. Jeśli dodamy do tego fakt, że rower oferuje aż 162 mm skoku z tyłu oraz 170 mm z przodu, jasne się staje, z czym mamy do czynienia – to rower do ścigania w enduro.
Duży tłumik ze zbiornikiem wyrównawczym (metryczny Float X2) zniesie wiele, ale… cienka czerwona linia to praktyczne ułatwienie – pomaga ustawić SAG.
Podobnie jak Trail 429 ma te same cechy i rozwiązania techniczne, włącznie z opcją montażu dwóch różnych rozmiarów kół 27,5+ albo 29 cali. Także rama ma miejsce na opony do 2,8 (mniej niż w Trailu 429) albo 2,6 cala. Nic więc dziwnego, że z tyłu użyto szerokiej piasty Super Boost, wszystko po to, by na szerokie koła i opony zrobić odpowiednio dużo miejsca. Także system zawieszenia pozostał bez zmian – to DW-Link, z którego Pivot jest znany. Najciekawsze jest jednak, że firma mówi wprost, iż w przypadku geometrii wzorowała się na swoim modelu zjazdowym, Phoenix DH. Rama, z bardzo dużą wartością Reach (455 mm w testowanym rozmiarze M), wykonana jest w całości z karbonu i ma ważyć 3200 gramów. W sumie geometrię dobrano pod motto ,,niski i długi”, stosując kąt główki wynoszący 65 stopni. Zadbano też, podobnie jak w innych Pivotach, o duży przekrok ramy, by ułatwić manewrowanie. Firma zresztą mówi wprost, że to rower nie tylko do ścigania, ale i do bike parku. Do wyboru są cztery rozmiary, od S do XL, i dwa kolory (oprócz prezentowanego niebieskiego, dostępny jest jeszcze kolor piaskowy). Cena kompletnego modelu u polskiego dystrybutora – Horizonbikes, wynosi 26 230,00 zł.
Firebird ma m.in. możliwość zmiany geometrii za pomocą asymetrycznych wstawek w wahaczu
Fala twentyninerów przybiera na sile, a nowy Firebird 29 jest tego wymownym dowodem. Jednocześnie dopracowywanie geometrii powoduje, ze w niepamięć odchodzi opinia o ociężałości sprzętu tego typu. Mimo dużych kół ten rower zdecydowanie pozwala się dobrze bawić.
PIERWSZE WRAŻENIA Z JAZDY
Rower przetestowaliśmy zgodnie z przeznaczeniem, zabierając go do bike parku w Les Gets, gdzie sprawdziliśmy go zarówno na typowych trasach sztucznych, z dużą ilością skoków i band, jak i na naturalnej sekcji Le Canyona, czyli krainie korzeni i stromych ścianek. Rower, mimo dużej, ale niegigantycznej wartości Reach, prowadzi się stabilnie, centralnie ustawiając użytkownika, obdarzając go dużą dozą pewności. Sekcje korzeni pokonuje imponująco, prasując je efektywnie działającym tyłem, podczas gdy przodem wystarczy wybierać kierunek. Efekt uboczny dużych kół dla mniejszych użytkowników to fakt, że łatwo zaczepić o tylne koło. Równie pewnie Firebird zachowuje się na bardzo stromych zjazdach, gdzie pozwala na dalekie wyjście do tyłu. Co jednak chyba zaskakuje najbardziej, to nie ogranicza możliwości nagłych manewrów, pozostając zwrotny w sposób typowy raczej dla rowerów o mniejszym skoku. Jest też stosunkowo lekki, nasz egzemplarz testowy nie przekraczał 14 kg. I to się czuło.
Dowiedz się więcej na www.pivotcycles.com
Przeczytaj również: