Ścieżkowy WHYTE T-130 RS w teście

Whyte to firma, która konsekwentnie podąża własnymi drogami, nie bojąc się łamać standardów. Jednocześnie jest jednym z pionierów tzw. geometrii progresywnej (więcej na ten temat mogliście przeczytać w poprzednim numerze). Oznacza to wydłużenie roweru, może nie do granic możliwości, ale tak zdecydowane, że prowadzi do… pomieszania rozmiarów. Nasze S miało długość typowej M‑ki, jednak przy zachowaniu krótkiego tyłu, co oznacza wydłużenie przedniego trójkąta i skrócenie mostka (w rozmiarze S jest to tylko 40 mm). Kąt widelca jest płaski (ale nie ekstremalnie) i wynosi 67 stopni. Druga cecha charakterystyczna roweru, a raczej wszystkich modeli firmy, to konsekwentne stawianie na prostotę konstrukcji, w tym jej obsługi. Mamy napęd 1×11 (rama nie przewiduje innego), uszczelniane firmowe łożyska, a nawet ładnie schowaną śrubę do blokowania sztycy podsiodłowej. Dzielność bojową modelu w sezonie 2017 dodatkowo podniesiono przez dodanie szerokich obręczy, które powiększają i tak dużą objętość opon WTB (z tyłu i z przodu mają nie tylko różny bieżnik, ale i mieszankę dostosowaną do przypisanej roli) oraz zastosowanie amortyzacji Foxa. Nie zabrakło i pozostałych cech roweru do ostrzejszej jazdy, czyli sztycy regulowanej (RS Reverb, z obowiązkowym wewnętrznym prowadzeniem, w S‑ce ma 125 mm skoku), jak i szerokiej kierownicy.

 

Po doborze komponentów widać, że odchudzanie sprzętu nie było priorytetem, co znajduje zresztą odbicie i w wadze całkowitej (bez pedałów 14 kg). Byłby to poważny problem, gdyby nie fakt, jak rower jeździ. Rzeczywiście, na podjazdach czuje się wspomnianą masę, ale efekt występuje głównie na początku, zanim człowiek się przyzwyczai, a potem myśli się już głównie o tym, co ten rower potrafi. Rama jest wystarczająco sztywna, by znieść ostre traktowanie, krótkie elementy zawieszenia z tyłu nie wykazują śladów elastyczności, odwdzięczając się czułością pracy zawieszenia. Rower jest zgrabnie wyważony. Wspinając się, nie trzeba dziwnie balansować ciałem, a zjeżdżając, łatwo jest wyczuć granice bezpieczeństwa. Momentami może się wydawać, że lata lepiej niż większy G‑160, bo łatwiej go poderwać, nie nurkuje też przodem, jak wspomniany model. W trakcie jazdy udało nam się właściwie zauważyć jedną negatywną cechę geometrii Whyte’a – nisko umieszczony środek ciężkości. Do tego trzeba się przyzwyczaić przy podjeżdżaniu, w zakrętach czy bandach to dla odmiany zaleta, rower wkleja się w nie aż miło.

 

27,5 cala / 130/130 mm / 13,7 kg (bez pedałów)

 

 

 

1 W rozmiarze S tak bardzo tego nie widać, ale Whyte jest naprawdę długi, ma długość większości M‑ek!

 


2 W mocowaniu hamulca po raz kolejny widać dbałość o szczegóły, tu są to wymienne inserty, przydatne w razie uszkodzenia gwintu.

 


3 Serce roweru to tłumik, ale nie mniej istotne są typowe dla marki detale – wszystkie łożyska uszczelniono.

 


4 W widelcu Foxa z serii Performance zastosowano prostszy tłumik GRIP niż w topowej wersji, ale w praktyce różnice trudno zauważyć.

 

 

 

PODSUMOWANIE
Whyte nie jest ani specjalnie lekki, ani też fenomenalnie wyposażony, ma jednak w sobie to coś, co powoduje, że łatwo się w nim zakochać. Od strony osprzętowej słabych punktów brak, a potencjał ma większy niż większość ścieżkowców. Wersja na ramie z aluminium jeździ przy tym praktycznie tak samo, jak ta na karbonowej, a jest zdecydowanie tańsza. Jak dla nas idealny rower w polskie góry.

 

 

Artykuł ukazał się w numerze 7/2017 Magazynu BIKE, wydanie elektroniczne dostępne jest TU

Tutaj znajdziecie pełną specyfikację roweru, o tym, jak się prezentuje, przeczytacie Tutaj

Tu znajdziecie naszą prezentację wersji karbonowej modelu, czyli roweru T-130 C RS.

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Anna Tkocz

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »