Kawał historii
Byliśmy w poprzedniej Fabryce wielokrotnie, powstał nawet z tego reportaż, który możecie zobaczyć tutaj. Zmieniło się wszystko i nic. To po prostu trzeba zobaczyć. W naszym fotoreportażu liźniecie przez szybkę tego specyficznego, niesamowitego klimatu miejscówki.
W poprzedniej Fabryce byliśmy wielokrotnie. Logo było wtedy czarne. Poza tym bez zmian!
Salon dysponuje własną FLOTĄ testowych rowerów. Wypożyczalnia znajduje się tuż obok wejścia.
Budynek przypomina słynny „garaż” z Wisconsin…
Do marki Trek nawiązuje zresztą więcej detali, to przecież salon firmowy Treka.
A Wisconsin znane jest m.in. z hodowli krów (i wyśmienitych wyrobów mlecznych)!
Wojtek Kluk, szef, panuje nad całym zamieszaniem. Głowa i serce tego biznesu.
Był oczywiście i TORT okolicznościowy. Potwierdzamy, smaczny!
Była i owca, którą podobno można spotkać w siedzibie Treka, jak żywa!
Sklep cały czas funkcjonował. Klienci testowali rowery (niektórzy rowerki).
Mogli też przebierać wśród akcesoriów Bontragera.
Albo wybrać coś z rowerów miejskich!
A także zobaczyć i wybrać akcesoria turystyczne do tak modnego dziś bikepackingu!
Jedną z gwiazd był zdecydowanie nowy Supercaliber.
Ale nie zabrakło też elektryków, w tym Raila.
Oczywiście można było dostać starsze i najnowsze wydania BIKE i TOUR!
Oblegany był również serwis.
Na szczęście chętnych na wymianę dętek było niewielu, za to chętnych na przekąski nie brakowało 😉
Co nie zmienia faktu, że kasa cały czas działała 🙂
Drobnych porad i konsultacji można było zasięgnąć nie tylko w temacie bike fittingu.
I podziwiać gabinet tortur fizjoterapeutycznych!
Na ścianie wisiał i czekał gotowy do jazdy rower Wojtka Kluka. Na pewno wybierze się na nim wkrótce, ale chyba nie jutro 😉
Więcej informacji szukajcie na stronie fabrykarowerów.com, a my już planujemy kolejną wizytę i odświeżenie reportażu!