Home Miejscówki Kokostezky albo tańczący z zamkami

Kokostezky albo tańczący z zamkami

0
5268

Zamek, im bardziej się do niego zbliżaliśmy, tym bardziej go nie było. Być może dlatego, że zbudowano go, według legend, na wrotach piekieł. Kokořínsko najwyraźniej nie zamierzało tanio sprzedać skóry!

Zanim jednak przejdę do opisu naszej eskapady w lasy na północnym zachodzie od Pragi konieczna jest drobna dygresja. Wielokrotnie, gdy dojeżdżałem do stolicy Czech, intrygowały mnie spiczaste pagórki widoczne po prawej stronie, zdecydowanie wystające ponad linię horyzontu. Z budowlą majaczącą na szczycie jednej z nich. Plan, by sprawdzić co to, istniał już wcześniej, ale dopiero weekend z menu w postaci Pave Tour Milovice i Kokostezek miał sprawić, że przekonałem się, czym są. Oczywiście, jak to często bywa, zupełnie przez przypadek. Po prostu, gdy z Milovic wybraliśmy kolejny cel, z myślą o noclegu, okazało się, że jedziemy w stronę wybitnego, jasnego punktu, tak dobrze mi znanego – choć zawsze ze znacznej odległości. Zanim więc dojechaliśmy na nocleg w miejscowości Mseno, jasne było, że musimy go sprawdzić! I tak trafiliśmy na Zamek Houska.

Zamek Houska

W sezonie czeskie zamki można zwiedzać, w tym także ten, warto jednak pamiętać, że najczęściej dotyczy to sezonu, czyli okresu od kwietnia do października. My, zdobywając pobliski szczyt, byliśmy już obok późnym popołudniem, więc i renesansowe wnętrza, ze słynną kaplicą, z konieczności ominęliśmy. Jednocześnie przecież jednak przede wszystkim przyjechaliśmy tu na rowery, więc szosówkami (bo mieliśmy ze sobą 4 rowery) końcówkę szlaku od parkingu pokonaliśmy już na dwóch, a nie na czterech kółkach.

Zamek znany jest nie tylko ze względu na walory architektoniczne, podobno zbudowano go na szczelinie prowadzącej wprost do piekieł, być może dlatego też wiele osób twierdzi, że doświadcza tu zjawisk paranormalnych. Faktem jest, że chroniące bramy psy chętniej machały ogonami niż zionęły ogniem! Na punkt widokowy obok także można dostać się rowerem, czy pieszo i zdecydowanie warto! Ten pierwszy kontakt z parkim krajobrazowym Kokořínsko – skały, widoki i fakt, że za każdym zakrętem można spodziewać się przepaści pozwalają zrozumieć, dlaczego odległości tu mierzy się trochę inaczej. Mšeno, nasz cel tego dnia, od zamku dzieli w linii prostej może 7 kilometrów, pojazdem już 11!

Mšeno

Standardowo szukając miejsca na nocleg korzystamy obok booking.com z appki park4night, podobnie było tym razem. Co prawda centrum regionu jest dolina Kokořínský důl (to jednocześnie park narodowy) ale szybki check podpowiedział, że zdecydowanie korzystniejsze będzie Mšeno, położone kilka kilometrów obok. Generalnie większość atrakcji mieści się tu w zasięgu godziny rowerem, co ułatwia eksplorację.

Nawiasem mówiąc nazwa miasta nawiązuje do mchu, co przejechawszy kilka kilometrów tutejszych tras przestaje dziwić, bo jest on wszechobecny! I jednocześnie idealnie nadaje się ono jako punkt wypadowy na największe atrakcje okolicy, w tym szlak Cinibulkova Stezka.

Na szlaku znajduje się skalny labirynt Bludiste, skalne wąwozy porośnięte soczyście zielonym mchem, głębokie, pachnące lasy i ciekawe formacje skalne jak Głowa, Żaba i Faraon. Sama trasa nie jest specjalnie wymagająca, ale piesza, a nie rowerowa – to jeszcze jeden argument za tym, by wpaść tu na dłużej niż dobę, jak my. A tak wystarczyło nam na sprawdzenie dwóch najbardziej obiecujących pętli, połażenie po miasteczku i liźnięcie zamków. Co do spania – bezpłatny parking, polecany też przez innych, znajduje się na ulicy Jezerni, tuż koło początku Cinibulkovej Stezki. Dosłownie za zakrętem znajduje się miejskie kąpielisko – to kolejna podpowiedź dla zainteresowanych.

Kokořín

Z Mšena do centrum Pragi jest tylko 50 kilometrów, podobna odległość dzieli Kokořín, centrum doliny, z miejscowością o tej samej nazwie i zamkiem nazywającym się tak samo na pobliskim szczycie. Nic więc dziwnego, że jest to miejsce popularne turystycznie, także wśród rowerzystów.

Tych ostatnich spotykaliśmy jednak głównie na drogach, albo w gospodach czy restauracjach, ale już nie na samych ścieżkach. Większość wydawała się bardziej zainteresowana tego typu atrakcjami, albo samym Hradem Kokořín, który ze względu na swój kształt wygląda jak archetyp zamku, takiego, jak wyobrażają go sobie dzieci.

Gdy patrzy się z niego z góry ma kształt jajka, a wnętrze kryją wysokie mury, zaś żeby dostać się do środka trzeba pokonać drewniany most. Na szczęście mieliśmy ze sobą księżniczkę – choć tym razem bez warkocza – więc i rekonstrukcja bajki mogła być kompletna.

Kokostezky

Kokostezky to jedno ze starszych miejsc tego typu w Czechach, ale też nie do końca typowe. Różnią się przede wszystkim podejściem, bo ilość sztucznych udogodnień, typu budowane bandy, jest tu minimalna. Niesamowite jest to, że trafia się w krajobraz przypominający nasze Góry Stołowe, ale jeździ się po legalnych ścieżkach, które pociągnięto po starych drogach leśnych, czy szlakach myśliwych. Cały czas starano się, by zachować naturalny ich charakter, sztuczne elementy istnieją tylko tam, gdzie było to absolutnie konieczne – np. w przypadku przekroczenia bardzo głębokiej doliny, gdzie kładka była niezbędna, czy wzdłuż mokradeł. Poza tym połączono zgrabnie już wcześniej istniejące szlaki, by tworzyć przyjemne pętle. Co bynajmniej nie oznacza łatwe!

I tu przechodzimy do sedna – na prostej stronie kokostezky.cz znajdziecie propozycje tras, z podziałem na MTB i gravel/rowery elektryczne. Zdecydowanie warto zwrócić uwagę na ten podział, bo wersja MTB jest dość wymagająca technicznie. Nie chodzi nawet o to, że jest stromo – bo tak jest rzadko – ale ścieżki są bardzo często wąskie, potrafią przebiegać też po zaskakującej ekspozycji. Jak często zastanawialiście się, czy jadąc po poziomicy zaczepicie pedałem o stok? No właśnie! A tu ten temat powracał regularnie!

Sama strona kokostezky.cz jest prosta, tylko po czesku, ale zawiera najważniejsze informacje. Spośród czterech proponowanych tras MTB wybraliśmy – także po konsultacji z czeskimi znajomymi, którzy byli tu wcześniej – dwie, które były też najlepiej opisane. Wszystkie zdjęcia pochodzą z pętli Staraky i Dakota, które oryginalnie startują na kempingu ATC Kokořín (miejsce to figuruje jako centrum ścieżek, ale na miejscu – sprawdziliśmy to – trudno to zauważyć).

Czy te trasy dałoby się przejechać na gravelu? Tak, tylko po co? Gdy tylko zbliżycie się do parku narodowego, dojdziecie do tego samego wniosku. Jedzie się po równinie, nic nie zapowiada zmian, a potem pojawiają się fale. I nagle… pierwszy, głęboki wąwóz, a zaraz potem kolejny. I jasne się staje, że chcąc tu jeździć w terenie wybór MTB będzie lepszy!

My pokonaliśmy obydwie trasy – 60 kilometrów i 1200 metrów w pionie – na elektrykach z małymi akumulatorami. Prądu starczyło akurat. Trasy są też do zrobienia w ciągu całego dnia na analogach, ale mogło się wówczas okazać, że braknie czasu na niektóre atrakcje po drodze. To jeszcze jeden argument za tym, by wpaść tu na weekend, np. z dwoma noclegami.

Lobec

Weszło nam w krew sprawdzania, czy wizytując daną okolicę przypadkiem nie ma tam też gdzieś małego, lokalnego browaru. Tak się składa, że Czechy coraz częściej są nie tylko miejscem, gdzie można wypić tradycyjnego pilznera „jak za dawnych lat”, przygotowywanego od kilkuset lat w ten sam sposób, ale i różnych piw kraftowych.

Pivovar Lobec to takie właśnie miejsce, położone w budynkach, których historia – była to suszarnia chmielu – sięgają 1600 roku. Ten browar to jednocześnie zabytek techniki, który można zwiedzać, jednocześnie na miejscu funkcjonuje też restauracja, są i noclegi. Naszą trasę ułożyliśmy tak, że fantastyczną miejscówkę odwiedziliśmy na koniec dnia, z rezerwą zarówno w akumulatorach, jak i w żołądkach. Warto zostawić sobie miejsce na przysmaki!

Nie tylko Bludiste

Po kolejnym wypadzie do Czech mamy trochę wrażenie, że to kraj skalnych miast, Kokořínsko tylko to potwierdziło. Bludiste jest tak zresztą tak oficjalnie nazywane, ale w regionie jest cała masa innych niesamowitych formacji skalnych. Tu oddamy głos ekspertom od zwiedzania podobnych miejsc na nogach – Natalii i Łukaszowi ze bloga zlotaproporcja.pl: „Ponad 170 lat temu na tych terenach tworzył Vaclav Levy, natura była dla niego zarówno materiałem, jak i inspiracją. Vaclac Levy rzeźbił bezpośrednio w skałach znajdujących się w okolicach Zelizy. Jego najbardziej znane dzieło to Diabelskie Głowy o wysokości 9 metrów górujące nad Želízy. Kilkaset metrów obok znajduje się bardzo ciekawa rzeźbiona jaskinia Klacelka, a kawałek dalej rzeźby skalne Harfenice.”

Post scriptum

Chyba najciekawszy w tym całym krążeniu pomiędzy zamkami jest fakt, że już pisząc ten tekst i sprawdzając na mapie i w sieci różne informacje trafiłem na zamek, który położony jest blisko hradu Houska, a zdecydowanie bardziej pasuje mi do tego, co widziałem z większej odległości. Zamek Bezděz podobny jest do wspomnianego, ale wybija się ponad okoliczny las, tym samym, przynajmniej teoretycznie widoczny jest lepiej. Jego majestatyczne, niegdyś królewskie, gotyckie ruiny przemawiają do wyobraźni. Czy to TEN? Nie wiem, ale nie pozostało mi nic innego, jak wrócić do Kokořínsko ponownie i to sprawdzić!

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Translate »