Korba Hope od początku cieszy się kultowym statusem, ale dopiero o drugiej generacji, nazwanej Evo, można powiedzieć, że jest też łatwa w obsłudze. Ostatni sezon potwierdził, że również trwała. Jedyna wada? Jak na produkt aluminiowy sporo kosztuje. Z drugiej strony aluminium uchodzi za bardziej trwałe niż karbon. Przyznać też trzeba, że obróbka tego materiału na poziomie firmy z UK potrafi wprawić w zachwyt. A jeśli dodamy, że wybrać można jeden z kilku anodowanych kolorów (w sumie jest ich sześć), otrzymujemy produkt naprawdę wart pożądania. W nowej wersji zniknęły specjalne narzędzia konieczne do demontażu, zintegrowano nawet ściągacz. Konstrukcja z aluminiową osią jest lekka, sposób mocowania zębatki z wielowpustem i wielką nakrętką sprawia, że stosować można zarówno pająki, jak i zębatki montowane bezpośrednio. Także usuwanie luzu na łożysku jest elementarnie proste, odpowiednia podkładka jest gwintowana i go usuwa. Hope oferuje też wiele długości osi do wyboru, co czyni z niej wygodny komponent do tuningu – tak, da się Hope założyć nawet do fata, bo jest i taka wersja. Oś 30 mm może być zaś łączona z wieloma typami środków suportu, nie tylko Hope, choć i samo Hope ma pokaźną listę opcji środków.
Plusy i minusy
+prosty montaż i demontaż
+duża kompatybilność
+niska masa
-wysoka cena jak na korbę z aluminium
Masa: 563 g
Ceny: 1199/309 zł (korba/zębatka), 7anna.pl
Ocena: 9/10
To również może cię zainteresować