Nie da się być fanem MTB i nie słyszeć o Rivie, Trentino i kultowym Festivalu Bike. Impreza ma już 25 lat (przy okazji, tu znajdziecie relację sprzętową) i to ona spopularyzowała miejscówkę. Na 200% widzieliście wielokrotnie zdjęcia z okolicy, widniały i w katalogach rowerowych rozlicznych producentów, jak i w znajomo wyglądających filmikach (Pilgrim i NS Bikes). Czego się za to nie mówi? Tego, że okoliczne ścieżki są zwyczajnie trudne. Nie dajcie się oszukać płaskim trasom rowerowym nad samym jeziorem Garda! Jeśli chcecie jeździć po okolicy, będziecie musieli najpierw się powspinać. Stromo i długo.
Widok z jednej z kamienistych plaż nad Gardą, gdzieś między Rivą a Torbole.
Takie, a nie inne ukształtowanie okolicznego terenu wyjaśnia, dlaczego tak wielką popularnością wśród fanów Gardy cieszą się rowery elektryczne. Jeśli ktoś ma do wyboru trenowanie całą zimę, by zdobyć konieczną kondycję do wielogodzinnego podjeżdżania, albo… zakup, a jeszcze lepiej wypożyczenie elektryka, gwałtownie rosnąca rzesza fanów „prądu” przestaje dziwić. Widać to na miejscu. Widać też było na festiwalu, gdzie elektryki, które można było zabrać na rundę, były oblegane. Inne rowery niekoniecznie.
Jedziecie więc sobie nad Gardę, bo słyszeliście, że warto. Gdzieś po drodze, albo już na miejscu, pytacie znajomych na FB, dokąd jechać. A nogi bolą od samego patrzenia na okoliczne góry. Dobrze, że kawa taka dobra, a jezioro uspokaja 😉
Dokąd więc?
Typowy widoczek z Ponale.
Droga Ponale i Lago di Ledro
Jeśli widzieliście na zdjęciach tunele wykute w skale i widok na Rivę zza kamiennych murków, na pewno była to droga Ponale. Trasa tak kultowa, że bardziej się nie da. I warto ją przejechać, bo widoki są nieziemskie, jest też łatwa technicznie. Idealnie nadaje się na pierwszy dzień po podróży. Wiedzie z Rivy, wspinając się wzdłuż prawego zbocza (patrząc z Rivy na Jezioro), w kierunku Jeziora Ledro. Sama droga Ponale kończy się wcześniej, ale warto mieć jakiś cel! Droga też nie jest ścieżką, co oczywiste, ale jej nawierzchnia doskonale pozwala na oswojenie się z jazdą w terenie. W dodatku, zanim dojedzie się do Ledro, trzeba pokonać ok. 600 metrów różnicy wysokości, a to potrafi zmęczyć.
Okolice serpentyn na La Zette.
I pionowe fragmenty betonu w okolicach Biacesa di Ledro.
Lago di Ledro tuż przed zachodem słońca.
Jedyna trudność na trasie to samo przewyższenie. Nawierzchnia jest łatwa – ziemia, beton albo asfalt. Są i opcje przystankowe w sezonie, np. kawiarnia obok serpentyn na Le Zette. Podjazd do Ledro może być też fragmentem wyprawy na Tremalzo, ale to zdecydowanie nie propozycja na pierwszy raz. Dlaczego? Bo przełęcz wznosi się na 1800 metrów nad poziom morza. I praktycznie tyle trzeba podjechać z Rivy. Wracamy tą samą drogą – atrakcja to zjazd! Uwaga na zakrętach na samej Ponale!
Zjazd drogą Ponale jest szybszy, ale nie mniej ciekawy. Warto jednak też patrzeć na drogę 😉
Zanim przejdziemy do kolejnych propozycji (tym razem dla bardziej zaawansowanych) garść informacji praktycznych!
INFORMACJE
Wszystkie informacje na temat jazdy na rowerze w Trydencie w jednym miejscu znajdziecie tutaj. W punktach informacji turystycznej i hotelach dostępne są bezpłatne broszury i mapy obejmujące wszystkie możliwe formy aktywności i wypoczynku, w tym jazdę na rowerze. Mapy są dobre, a oznaczenia na trasie wystarczające. Na miejscu też oczywiście można wypożyczyć rowery MTB (od 20 do 60 euro za dzień), jak i wynająć przewodnika.
Wiele przemawia za tym, by Trydent odwiedzić poza zwyczajowym okresem wakacyjnym, gdy w turystycznym miejscowościach panuje tłok, a ceny są wyższe. Większość szlaków nad Gardą dostępna jest przez okrągły rok, szczególnie polecane miesiące to kwiecień-maj i wrzesień-październik. W lipcu i sierpniu warto na rower wybrać się wcześnie rano lub po południu, gdy upały będą znośne. Środek dnia zarezerwować zaś na obiad, który u Włochów potrafi trwać i trzy godziny. Sjesta obowiązkowa!
Noclegi
Przyjazne dla rowerzystów, od kampingów, przez mieszkania wakacyjne, aż po pięciogwiazdkowe hotele, dostępne są na: visittrentino.info/pl
Ślady GPS
Oficjalna sieć MTB regionu jest wyczerpująco opisana w Internecie. Oczywiście ślady GPS można ściągnąć za darmo. Obecnie znajduje się tam 517 km tras. Liczba rośnie. visittrentino.info
Aplikacja
Aplikacja turystyczna z przewodnikiem – cały Trydent w kieszeni! Aplikacja na smartfony dostępna jest na iOS i Androida. Oferuje gościom informacje na temat urlopu, aktywności, rzeczy wartych zobaczenia, noclegów i miejsc, gdzie można zjeść. Aplikacja działa także offline i można ją znaleźć na: visittrentino.info
Trentino Guestcard
Karta gościa pozwala na uzyskanie wielu zniżek i wejść gratis, np. na busy Bicibus. Więcej informacji na: visittrentino.info/guest-card
Trentino e-bike
Idealne rozwiązanie dla rodzin. Rowerowe regiony Comano Terme na południu i Dolomity Brenty oferują gościom dobrze funkcjonujący program e-bike’ów. Informacje pod: evvai.bike i visitacomano.it.
Jak się dostać na górę?
Tradycyjny sposób eksplorowania okolicy zakładał, że na rowerze najpierw się podjeżdża, by następnie zjechać. W przypadku Rivy i chęci eksploracji wielu ścieżek ma to tę istotną wadę, że zajmuje bardzo wiele czasu. 1000 metrów przewyższenia na jednym podjeździe to standard, ale możliwe są i dwa tysiące, jeśli chce się wjechać na Tremalzo czy jeden z okolicznych szczytów, typu Monte Baldo (2216 m n.p.m.). Sytuacja robi się jeszcze mniej ciekawa, jeśli chcemy podjechać na rowerze enduro, żeby cieszyć się ze zjazdów. Te są mało podjazdowo kompatybilne. Wynalazki typu Bionicon, rowery ze zmienną geometrią, niespecjalnie się przyjęły, bo nadal ważą. Rower maratonowy jest lżejszy, ale po pierwsze wymaga odpowiednich nóg (patrz Maja Włoszczowska), a po drugie… zjeżdża słabiej niż enduro. Podstawowe dwie alternatywy to podwózka (shuttle), czyli busiki wszelkiej maści, oraz rowery elektryczne. Na niektóre szczyty wjeżdżają też wyciągi, typu wspomniane Monte Baldo. Z wielu względów jednak (może poza ekonomicznym) korzystanie z podwózki ma największy sens. Takie firmy jak Bike Shulttle Torbole, ze słynnym Luką na czele, pomogą wycisnąć maksimum ze ścieżek, a nie z samego siebie. Pojedynczy wjazd to 15 euro, ale warto poszukać, targować się, zorganizować grupę. Polecamy też wariant z własnym samochodem, w którym kierowcy się wymieniają. Elektryki także częściowo załatwiają sprawę, ale problemem może się okazać pojemność baterii. Ich możliwości rzadko przekraczają 1200 metrów w pionie. Zaś elektryk z rozładowana baterią to baaardzo ciężki rower… Aaa, jest też opcja podwózki helikopterem 😉 Koszt 160 euro (dla zainteresowanych).
Typowy widok z wozu! Choć akurat nie widać tych, którzy walczą na podjeździe.
Tuż przed startem Navene Trail.
Trzy propozycje prawdziwego enduro, tak na początek
Nie da się wyczerpać na raz wszystkich możliwości. Trzeba jednak pamiętać, że standardowe ścieżki Gardy to prawdziwe enduro. Nie Superflow i nie Twister. Podłoże wokół nie wybacza. Oznacza to tyle, że głupio byłoby jeździć bez solidnych ochraniaczy. Da się jechać na sztywniaku, np. typu Dartmoor Hornet, ale po co? Kamienie są duże albo bardzo duże, jest ślisko. Nie da się ustać, gdy jest sucho, a gdy jest mokro, trzeba zostać w domu. To prawdziwe góry, warto zachować rozsądek i pamiętać o swoich możliwościach. Nawet na popularnych trasach potrafi nie być nikogo, w dodatku telefonia komórkowa nie zawsze działa. Są fragmenty dużych ekspozycji, jest gdzie spaść (np. kilkanaście metrów w dół). Na każdej z wymienionych tras także, a te należą do łatwiejszych… Rower wiszący w siedzibie firmy Bike Shulttle Torbole parę dni temu (stan na 30 kwietnia 2018) został znaleziony na trasie The Skull, jego właściciel nadal jest poszukiwany…
W praktyce tras najłatwiej szuka się za pomocą aplikacji Trailforks. Jeśli jeździcie sami, shuttle wywożą do początków tras. Ścieżki zwykle są oznakowane, ale niekoniecznie dokładnie. Trailforks się przydaje, GPS także.
Punkt widokowy na starcie Navene Trail.
Navene Trail
Nazwa pochodzi od ostatniej miejscowości na trasie. Startujemy z wysokości 1300 m n.p.m., przebieg Navene Trail znajdziecie tutaj . Start z Torbole lub Nago. W przeciwieństwie do wielu tras enduro w okolicy, typu słynne 601, nie jest to stroma droga, za to długa, bo liczy niemal 10 km. W dodatku po drodze jest kilka miejsc z super widokami. Podstawowy problem? Kamienie. Dużo kamieni. Albo jeszcze więcej. Tak naprawdę jazda na sporych fragmentach przypomina serfowanie, tyle że po morzu kamieni. Trzeba się przyzwyczaić, nauczyć, można polubić.
Jeden z widoczków z Navene Trail.
I jeszcze jeden, po pierwszym odcinku specjalnym – w dole Riva i Torbole.
Po sekcji serpentyn po kamieniach nagroda…
Trasa wygląda zazwyczaj tak…
Na końcu nagroda – przystanek!
Oczywiście na brzegu jeziora 🙂
Co dalej? Kolejny dzień i… Naranch Trail!
Ścieżka rowerowa w stronę Arco – dojazdówka do Naranch Trail.
Wystarczy ścieżka dojazdowa, to już czysta przyjemność.
Naranch Trail
Trasa, która pozwala zapoznać się z innymi atrakcjami okolicy, czyli skałami. Nie jest przesadnie trudna, ale w dolnej części wymaga wysokich umiejętności technicznych. Nazwa pochodzi od gospodarstwa turystycznego Naranch w połowie trasy. Warto się tam zatrzymać na popas. Znów najłatwiej znaleźć początek za pomocą aplikacji Trailforks. Trasa ma kilka sekcji. Po początkowej, gdzie jest momentami stromo i wąsko, środkowa pozwala chwilami odpocząć (przy okazji też da się łatwo zabłądzić). Poniżej gospodarstwa najpierw jest łatwo, później… ekstremalnie. Wielkie kamienie, wąsko i ślisko, szczególnie rano. Trasa jest jednak lubiana przez wielu, właśnie ze względu na różnorodność. Żeby ją zjechać, trzeba dostać się do miejscowości Santa Barbara (czytaj: zdobyć Monte Velo). To… 10 km podjazdu i ponad 1000 metrów przewyższenia. Akurat na jedną baterię do elektryka 😉 Podjeżdżamy od strony Arco, zjeżdżamy w stronę Nago.
Tuż przed startem ścieżki Naranch Trail.
Jeśli macie tego dnia jeszcze dość sił, to… Czas na coś jeszcze trudniejszego – The Skull.
Do Navene i The Skull prowadzi ten sam podjazd.
Niestety tras nie da się połączyć, trzeba podjeżdżać dwa razy.
Val del Diaol (The Skull)
Val del Diaol to trasa, która wchodzi w skład czegoś, co nazwano Bike Park Garda Trentino, ale nazwa ta jest trochę na wyrost, bo w miejscówkę wchodzą dwie trasy: Val de Diaol i kultowa 601 (choć o lekko zmienionym przebiegu). Trasa też nie przypomina tej znanej z bike parków, bo ma naturalną nawierzchnię i dodanych kilka skoczni. Jest trudna, pełna skał i nieoczywistych linii. Bywa też stromo. Dziś to już klasyka i w gruncie rzeczy trasa bardziej zjazdowa niż ścieżka. Dopiero w pełnym uzbrojeniu można się poczuć na niej w miarę bezpiecznie. Jeśli lubicie jazdę po czystej skale, to jest to!
Jechać czy nie jechać, oto jest pytanie…
Plan sytuacyjny Val del Diaol, obok na niebiesko zaznaczona trasa 601. Jeśli The Skull jest tylko czerwona, to ciekawe jak wyglądają trasy czarne…
Ślady po tych, co byli przed nami…. 🙂
I oficjalne zdjęcie ze strony Bike Park Garda Trentino z trasy!
Ścieżki Riva del Garda i Trydentu opisywaliśmy już wcześniej. Możecie o nich poczytać tutaj.
Więcej informacji na temat pozostałych regionów Trydentu znajdziecie zaś tutaj.
Trudno, żeby takie widoki się kiedykolwiek znudziły 😀