Ten rower robi wrażenie. Podwójne. Pierwsze – szokuje wyglądem. Drugie – szokuje masą. Jest lżejszy, niż większość fatbików, choć jeszcze nie są to wyniki rekordowe w tej kategorii. Zastosowanie karbonu i kół DT Swiss skutecznie zatrzymało otyłość roweru na poziomie wizualnym, a sam Dude CF 9.0 SL, pomimo opasnych kół, sprawia wrażenie zgrabnego. Czekamy na pierwszy śnieg, tymczasem przyjrzyjcie się mu z bliska.
Trochę kabla na zewnątrz, trochę w środku. Do tego przewód sztycy regulowanej (Rock Shox Reverb Stealth) w ostatnim momencie chowa się w ramie. Canyon zabezpiecza ramę przed niepożądanym nadmiernym skręceniem widelca za pomocą ogranicznika skrętu.
Rok temu, albo i więcej, szokował. Dzisiaj – dalej szokuje. Szerokośc widelca Bluto wynika z konieczności zmieszczenia nie tylko poszerzonej piasty, ale i szerokiej opony. Nawet w standardach fat bików koła Dude CF są szerokie, co dotyczy równiez obręczy.
Skoro o kołach mowa – zestaw DT Swiss BR 2250 waży prawie tyle, ile ma w nazwie – 2230 gramów. Wewnętrzna szerokośc obręczy to monstrualne 76 mm!
Napęd Deore XT 2×10 to dobrze nam znany temat. Nie spodziewamy się niczego innego, jak bezproblemowego działania i wystarczających zakresów na podjazdach. Dude CF, dzięki swoim regulowanym hakom, umożliwia zwiększenie rozstawu osi. To fajnie z jego strony, ale tak, jak jest, jest dobrze.
Na kierownicy równiez komponenty Deore XT, a w suporcie korba e13 TRS+.
Kokpit w całości Canyona – aluminiowy wspornik i karbonowa kierownica H23 o szerokości 760 mm. Przydaje się do sprawnego manewrowania rozpędzonymi, grubymi oponami.
„Koleś CF” (pozdrowienia od Lebowskiego) waży 13,1 kg. Tak, to jest waga fat bika. Cena: 13.399 zł. W jego pełnej nazwie kryje się skrót SL – czyżby Super Light?