Jak naprawdę wystartować w wirtualnym Garmin MTB Series Connect

O samej imprezie pod dachem pisaliśmy już wcześniej, podobnie jak o samym cyklu Garmin MTB Series, w ubiegły weekend odbyła się już też pierwsza edycja z trzech wirtualnych, czyli gdańska. Ale nic straconego, bo czekają jeszcze dwie kolejne – Kolbudy (20-22 kwietnia) i Sopot (23-25 kwietnia). Dlaczego warto spróbować? Oto lista argumentów.

 

Prawdziwe zapisy

 

Jak przystało na prawdziwy wyścig najpierw trzeba się zapisać – startlist.pl/zapisy

Znacie te emocje przedstartowe??? W jakimś stopniu zaczynają się udzielać już w tym momencie, bo robi się poważniej, z wyimaginowanej imprezy gdzieś materializuje się konkret, z dystansami i przewyższeniami. Można zobaczyć mapę, pomyśleć o taktyce i wyposażeniu. I przygotować się na ból. Tu jest dokładnie tak samo, bo może i trasa wirtualna – o tym więcej za chwilę – ale wysiłek jak najbardziej rzeczywisty.

 

Garmin Connect jako brama startowa

 

W dobie Zwifta i rzeczywistości wirtualnej trochę się rozleniwiliśmy, a nadal opcje przejechania prawdziwych tras w pod własnych dachem są skromne. To prawda, oferuje tę opcję RGT Cycling i inni, ale zwykle są problematyczne, np. wymuszają zebranie o określonej godzinie minimum pięciu osób. Wiedzieliście w ogóle, że mając Garmina (podobne opcje oferują też inni producenci podobnych urządzeń) i trenażer typu Smart (tu nasz test najciekawszych urządzeń tego sezonu), możecie powtórzyć albo przejechać wstępnie praktycznie dowolną trasę? Wystarczy jej ślad! 

 

Dla użytkowników Garminów to sprawa oczywista, bo strony i appki używają regularnie, ale najpierw trzeba zalogować się na Garmin Connect i dołączyć do klubu Garmin MTB Series Connect.

 

 

W środku już czekają trasy do wyboru! Oczywiście tylko te, które są możliwe do przejechania. Nie wiecie co was czeka i jak to wygląda? Można jest przejechać trasę próbną, choćby po to, by przetestować sprzęt. W naszym przypadku było to GMSC – Trasa Próbna 9 KM.

 

 

Sprzęt gotowy?

 

Tu oczywiście, zanim jeszcze wystartujecie, drobiazg – przygotowanie sprzętu. Trzeba wybraną trasę, próbną lub właściwą, przerzucić na urządzenie, a następnie połączyć je z trenażerem smart w ten sposób, by nim sterowało. To proste – służy do tego odpowiednie menu. Potem można już tylko wsiąść, wybrać trasę spośród dostępnych z odpowiedniego menu i można jechać!

 

 

Jazda prawie jak żywa

 

Co jest w tym najfajniejsze? Że jedzie się prawdziwą trasę, a na ekranie Garmina wygląda ona dokładnie tak, jakbyśmy jechali na zewnątrz. Jeśli kiedykolwiek jeździliście po śledzie, to poczujecie się jak w domu. Mapa i narysowany szlak – byłem w Elblągu! –  w momencie dojechania do podjazdu wykres wysokości i odpowiednie wskazówki, w stylu nachylenie 12%! Nawet ból podobny, a nawet większy, bo te kilkanaście procent na trenażerze to już konkretna ściana, a wiaterek nie wieje. Dlatego też warto mieć pod ręką i ręcznik i coś do picia. I… wiatrak.

 

 

Podsumowanie i czekanie na nagrody!

 

Nawet jeśli w tym przypadku była to jazda próbna, to nudy zdecydowanie nie było – co widać po wykresach podsumowujących całość. Pagórkowaty Elbląg sprawił, że niespełna 9,5 kilometra zajęło 25 minut! To też cenna wskazówka – trasy właściwe, które czekają na was, zajmą odpowiednio dłużej, trzeba zaplanować ok. 1,5 h. Pamiętajcie, poza satysfakcją przejechania prawdziwego dystansu, są i nagrody od Garmina.

 

Ból przemija, nagrody zostają 😉

 

Dodatkowe informacje na temat rywalizacji – mtbseries.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »