Eurobike 2015 – Dzień 2

Już po pierwszym dniu widać, że znienawidzone masowo zjawisko „e-bike” przybiera na sile. To już nie jest niszowy temat, który pozostawiono do samodzielnego wzrostu, lecz cała filozofia, osobna gałąź w przemyśle rowerowym. Tak jak niegdyś zelektryfikowano kolej, tak teraz elektryfikuje się rowery, ku wygodzie i uciesze dużej części populacji.
Co ciekawe, to goście z Azji ze szczególną radością testują wszelkie rowery pod napięciem, ale nie powinno być w tym nic dziwnego. W Chinach rower stanowi bardzo popularny środek transportu, a w spowitych smogiem metropoliach może być wręcz wybawieniem od niechybnego końca tamtych cywilizacji, dławiących się toksycznymi gazami. Elektryczny rower ma jednak sens wtedy, gdy zasilany jest prądem czystego pochodzenia, a jak pewnie część z Was wie, to zagadnienie w Państwie Środka nie jest szczególnie popularne. 

Chcący wygodnie żyć Chińczycy nie są jedynymi zainteresowanymi e-bike’ami. W Niemczech to prężny sektor przemysłu rowerowego, który zaskarbia sympatię tych, którzy codziennie muszą stać w korkach na autostradach i trasach szybkiego ruchu. To zdrowa i bardzo wygodna alternatywa dla samochodów, a obecność e-bike’ów na ulicach niemieckich miast i przedmieść jest zauważalna. Tyczy się to również rowerów sportowych. Takie wynalazki, jak Vivax przybliżają ideę lekkiego roweru z elektrycznym wspomaganiem, bo tak szczerze, to dzisiaj masa, średnio 22 kg, jest tym, co trzyma elektryczne rowery jeszcze w powijakach. Silniki Boscha są najbardziej spopularyzowane, ale to nadal przerost formy nad treścią. Pewne jest, że czeka nas elektryczna rewolucja, ale równie pewne jest też to, że klasyczny rower, napędzany siłą mięśni, nigdy nie zginie i nie zostanie strącony z piedestału. Oto skrót z drugiego dnia Eurobike 2015.


Standard 27.5+ otrzymuje duże wsparcie przemysłu. Powstają widelce dedykowane grubym (półgrubym) oponom, Boost 110 ułatwia zbudowanie sztywnego koła, do tego spora część producentów rowerów już teraz proponuje gotowe pojazdy. I pomyśleć, że jeszcze niedawno normą było koło 26 cali i nikt nie myślał, żeby ten stan zmieniać… 



Z nienawiścią do oporów powietrza… Lakier na tym Corratecu robi niesamowite wrażenie, chociaż może zdjęcia tego nie oodają. Wygląda bojowo i aero, jak każda szosówka do jazdy na czas. 



Niemiecki patent na redukcję wibracji – 10 Hz oznacza częstotliwość drgań, z którą elastomerowy korek pełniący rolę zamocowania tłumika do ramy radzi sobie perfekcyjnie. System ma poprawiać komfort jazdy i reagować szybciej niż tłumik. 



Nowa zjazdówka od Cube, która wygląda, jak cała reszta ich fulli. Po etapie kombinowania z ciężkim siedmiozawiasem (?) uproszczono design ramy i postawiono na sprawdzony czterozawias. Na zdjęciu lepsza z dwóch wersji. Warto przy okazji wspomnieć, że rok temu w kolekcji Cube nie było rowerów zjazdowych, co oznacza, że nowy Two15 jest spóźnialski. 



Wiecie, jakiej firmy jest ten widelec? Podpowiemy, że plotki o jej śmierci są mocno przesadzone… Czas pokaże, co będzie dalej. 



Turystyczna Salsa do zdobywania obu biegunów naszego Globu, ewentualnie do pojeżdżenia po Mazurach lub Beskidach. 



Karbonowa Santa Cruz V10, której nazwa kiedyś symbolizowała 10 cali skoku tylnego koła. Tak, ćwierć metra ugięcia. Dzisiaj jest to ledwo ponad 20 cm, ale tak kultowej nazwy się nie rusza. Pod nią model Heckler, niegdyś trzon kolekcji kalifornijskiej firmy, dzisiaj propozycja dla ortodoksów i fanów jednozawiasów. 



Fatbike. Podaje się go nawet dzieciom! Szczerze, to ma sens. Zwiększona stabilność, wytrzymałość kół i bezpieczeństwo, jakie dają grube opony, to idealne wytyczne dla roweru dziecięcego. Kontrowersyjne, ale jesteśmy na tak. 



Author też kombinuje z „plusami” – na zdjęciu Versus 27.5+, jeszcze w fazie prototypu. Ciekawa górna rura ramy, trochę jakby zaadaptowana z fulla. 



Warcaby, mocno rozbudowane, w wersji Kool Stop. 



Nagrodzony przez jury targowe rowerek biegowy dla dzieci. Nie dość, że eko, to jeszcze ma zdolność zmiany rozmiaru. 



Rower górski z ramą wydrukowaną na drukarce 3D, z materiałów biodegradowalnych. Wystarczająco innowacyjne rozwiązanie, aby otrzymać nagrodę na Eurobike 2015. 



Nowa zjazdówka firmy Rocky Mountain. Też z wyróżnieniem. Taki prezencik na 35. rocznicę powstania marki. 



Steper pod postacią roweru górskiego. To dla tych, którym znudziła się nienawiść do elektryków i fatbike’ów – nowy wróg!



XIX wiek spotyka XXI wiek – bicykl, po angielsku „penny farthing”, z kompozytowymi kołami. Jeśli jesteś hipsterem i śmigasz na stalowym ostrym kole, to wiedz, że jesteś bardzo, baaardzo mainstreamowy. Ten rower to gwarancja, że nie trafisz na żadnego kseroboja!



Z kapciem z przodu, ale to nic, takie malowanie ramy, do tego Intensa, może należeć do jednego człowieka na planecie. M16 Shauna Palmera można było oglądać na stoisku Magury, razem z limitowaną, jaskrawożółtą wersją tarczówek MT7. 



Magura przedstawiła też pomysł na uproszczenie konstrukcji roweru – sztyca Vyron stanowi rozbudowę systemu eLect, czyli elektronicznego sterowania zawieszeniem. Jedna manetka obsługuje oba dampery, do tego centralny guzik uruchamia zawór w sztycy. Reszta działa jak w typowej sztycy „myk-myk”. 



German:A i ich widelec o wadze 988 gramów. To wersja dla koła 26 cali, dla 27,5 i 29 są niewiele cięższe, co przedstawia tabelka na drugim zdjęciu. 



Wilk w owczej skórze, ale macie go nienawidzić! To e-bike, sprytnie zamaskowany liniami ramy. Najdroższy wariant kosztuje niemal 10 tys. euro. 



Dwie poważne nowości od Rometa – hardtail Jig do all mountain oraz prototypowy fatbike! 



Boreas to też Romet – szosówka na tarczach, w efektownym, dwukolorowym malowaniu. 



W poprzednim numerze Bike’a przedstawiliśmy Dartmoora Wisha – oto jego nowe wcielenie, tym razem z amortyzatorami Rock Shox’a, w tym z widelcem Yari. 



NS Bikes w tym roku jest w nowym miejscu targów. Na swojej ekspozycji pokazali chociażby taką militarną odmianę Sody Slope. Czyżby etatowy rower sił specjalnych?



Składany (sic!) kask Carrera. Jego wygląd jest ekstrawagancki, ale wyobraźcie sobie, że nie ma opcji, żeby był dla was za szeroki! Między podłużnymi pasami ze styropianu mieszczą się poprzeczne elastyczne taśmy, dzięki którym kask zmniejsza swoje rozmiary. 



Danny Hart, team rider Mondrakera. Najbardziej znany z rozwalenia tablicy wyników na mistrzostwach w Champery w 2011 roku, kiedy to w niesamowitym stylu wygrał zawody. Jeśli jeszcze nie widzieliście tego przejazdu, koniecznie go zobaczcie, jest na YouTube. 



Mondraker Factor 24, czyli coś dla młodych adeptów all mountain. Bezkompromisowy!



Bardzo stylowa (i stalowa) szosówka z brytyjskiej manufaktury Pashley. 



Etatowy Canyon Strive CF Fabiena Barela. Na kierownicy wisi jeszcze numer startowy z Crested Butte, co oznacza, że Fabien aktualnie ujeżdża inny sprzęt. 



Futurystyczny rower miejski Canyona i jego efektowny detal – lampka przednia zintegrowana ze wspornikiem kierownicy i samą kierownicą. Stylistyczne arcydzieło!

Informacje o autorze

Autor tekstu: Łukasz Kopaczyński, l.kopaczynski@magazynbike.pl

Zdjęcia: Łukasz Kopaczyński

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »