Home Nowości Marzocchi RAC, czyli odwrócona zasada

Marzocchi RAC, czyli odwrócona zasada

0
1446

Marzocchi RAC był absolutnie nie do pomylenia z jakimkolwiek innymi widelcem. Głównie dlatego, że miał charakterystyczne, wielkie naklejki z napisem „Bomber” i z daleka było widać, że Włosi znowu coś wymyślili, a Bomber wtedy był na ustach wszystkich i w rowerach nielicznych. Już widelce z rodziny Z1/Z2 nie należały do tanich, ale RAC podwajał ich cenę, którą ustalono na około 1200 dolarów z USA. To był typowy „short run”, który w katalogach istniał sezon albo dwa, wyprodukowano go w niewielkiej ilości.

 

Jego charakterystyka ugięcia była typowa dla widelców Marzocchi, z niespotykaną wówczas czułością na małe nierówności, dodatkowo potęgowaną odwróconą konstrukcją widelca. W środku szalał olej w otwartej kąpieli, a zależnie od wariantu, za ugięcie odpowiadała sprężyna stalowa lub powietrzna. Waga: mniej niż dwa kilogramy z rurą sterową. RAC mógł powstać tylko przy udziale speców od karbonu, a te czternaście lat temu jednymi z najlepszych byli panowie z Eastona. To oni opracowali konstrukcję górnych goleni aluminiowo – karbonowych, których poziom skomplikowania i nieopłacalności produkcji był głównym powodem wysokiej ceny. Wyprodukowano jedną partię tych widelców, po czym design przetransportowano do amortyzatora Shiver SC, który również okazał się produktem bez swojego miejsca na rynku i ostatecznie udowodnił, że jednopółkowy widelec upside down, aby zachować odpowiednią sztywność skrętną goleni, nie może być wykonany tylko z aluminium. Potem był jeszcze Manitou Dorado SC (od Single Crown, jedna półka), ale jego sukces był podobny do tego, który osiągnął RAC, czyli minimalny.

Foto: Infinity Blog

Dzisiaj jednak amortyzatory upside down przeżywają swój mały come back. Wspomniany wcześniej widelec DVO Emerald to pierwsza od wielu lat propozycja w tym temacie, ale skierowana wyłącznie do zjazdowców, i to takich, których by było stać na dwa Foxy 40. Mając jednak na uwadze trudną historię RAC i Shiver SC, ciekawi mnie, jak RS-1 poradzi sobie na bardzo konserwatywnym rynku widelców amortyzowanych. Fakt, że jest to produkt największego gracza daje pewną gwarancję, że nie będzie kolejnym absurdalnym eksperymentem z dziedziny materiałoznawstwa połączonego z prawem odszkodowawczym, a całe to nakręcanie spirali zainteresowania nie jest jednym, wielkim samobójczym strzałem z armaty prosto w serce. Już wkrótce napiszemy o szczegółach RS-1!

Zdjęcia: Infinity Blog, canootervalve.com, retrobike.co.uk

 


Tekst: Łukasz Kopaczyński, l.kopaczynski@magazynbike.pl

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Translate »