Open mould i wszystko co chcecie o nim wiedzieć

“Open mould”, czyli otwarta forma, to sformułowanie, które często pojawia się w kontekście karbonowych ram prosto z Chin. Co to jednak właściwie jest i czy rama tego będzie lepsza czy gorsza? Najprostsza odpowiedź brzmi… to zależy, a dlaczego, możecie przeczytać w tekście.

Dwie drogi

Wyobraźcie sobie, że chcecie stworzyć nową markę rowerową i macie ambicje, by wasz sprzęt był wyjątkowy i zaawansowany technologicznie. Drogi są dwie. Jedna zakłada stworzenie wszystkiego od początku, od etapu projektu, włącznie np. z opracowaniem geometrii, zawieszenia lub testami w tunelu aerodynamicznym, a następnie wyprodukowanie całości. Najlepiej we własnym zakładzie, gdzie będziecie mieli pod kontrolą wszystkie etapy procesu. Zupełnie przy okazji do tego wszystkiego trzeba zatrudnić ludzi, co też oznacza koszty. Druga zaś to wybranie gotowej ramy z katalogu, standardowo z Dalekiego Wschodu, gdzie te wszystkie etapy ktoś już wziął na siebie. Tu także może powstać bardzo dobry rower, ale konieczne są pewne zastrzeżenia.

Gotowiec

Open mould odnosi się do dwóch negatywnych połówek wykonanych z metalu, w których “wypieka” się w towarzystwie ciśnienia i temperatury z kompozytu ramę. Otwarta forma jest dostępna dla wszystkich, którzy zapłacą, choć chodzi tu o produkt gotowy, czyli samą ramę. Producenta, który sięga po taką ramę, jedna sztuka kosztuje wówczas ok. 200 USD, pod warunkiem, że zamówi minimum 100 egzemplarzy. Kuszące, jeśli weźmie się pod uwagę koszty do ogarnięcia, ale w zakupie kryje się kilka pułapek.

Niekoniecznie wyjątkowy

Skoro możecie takiego zakupu dokonać wy, oczywiście może także dokonać każdy inny, co oznacza, że trudno będzie wyróżnić się na tle konkurencji. W skrajnych przypadkach może okazać się, że w określonym sezonie jest na rynku kilka rowerów na identycznej ramie, co po prostu widać. Firmy wybierające open mould starają się przed tym zabezpieczyć, np. wykupując dostęp do formy na pierwszy rok, dopiero potem ma być dostępna dla innych, jednocześnie płacą zdecydowanie mniej niż za własną, wyjątkową formę. Jakiego rzędu to oszczędności? Powiedzmy, że kilkudziesięciu tysięcy dolarów. Od formy, czyli rozmiaru ramy. A rozmiarów jest kilka. 

Jakość głupcze

Sam fakt, że rama nie będzie wyjątkowa, to jednak tylko drobny fragment obrazu. Dochodzi do tego zagadnienie jakości. Skoro rama produkowana jest wiele tysięcy kilometrów stąd, nie da się kontrolować jej jakości. Dotyczy to także właściciela marki, nie tylko klienta końcowego. Dlatego też zresztą standardowe, chińskie ramy, są w ten czy inny sposób malowane, bo lakier pozwala ukryć wszelkiego typu niedoskonałości, jak szlifowanie czy szpachla. Spróbujcie zamówić wymarzony egzemplarz bez lakieru. Z czego rama została wykonana? Tu znów nie będąc producentem trudno tu sprawdzić. Firmy, które odpowiadają za swoje ramy, podają gatunek materiału i jego producenta – zwykle jest to Torayca i oznaczenie typu T1000 (im wyższa liczba tym wyższy gatunek materiału). Producentów włókien na świecie jest zaledwie kilku, wspomniana Torayca od firmy Toray jest w rowerówce najpopularniejsza. Rama z karbonu to także umiejętność ułożenia w formie kilkuset fragmentów, “przepis” na gotową, działającą ramę. Tego także nie da się nauczyć w kursie online w 2 tygodnie.

Czy producent jest producentem?

Jeśli zaczniecie głębiej drążyć temat, okaże się, że dostępne w sieci identyczne ramy mają na sobie różne logo. Powód może być prosty – producent jest zapewne jeden, ale chętnych do zarabiania więcej. Dlatego też tak ważna jest weryfikacja źródła, a raczej sprawdzenie referencji. W przypadku producenta, który od lat produkuje ramy z karbonu, także dla renomowanych marek, ryzyko zakupu będzie oczywiście mniejsze. Inna możliwość to sprawdzenie opinii innych użytkowników na temat określonych modeli. I to raczej nie na samym aliexpressie, gdzie zadziwiająco dużo recenzji brzmi “sprzęt dotarł, wygląda super, ale jeszcze nie miałem okazji jeździć”. To daje do myślenia. Hongfu, Workswell and Carbonda wymieniane są wśród tych najbardziej godnych zaufania.

Gwarancja

Zakładając, że nowa marka sięgnęła po ramę open mould nadal warto rozważyć zakup od niej, a nie bezpośrednio producenta – o ile uda nam się go zidentyfikować – z prostego powodu gwarancji. Nawet jeśli producent jej udziela, to ze względu na odległość wszelkie reklamacje będą trwać. Zawsze zakładamy przy tym optymistyczny rozwój sytuacji, ale w razie problemów może się okazać, że z drugiej strony nikt nie odpowiada na maile.   

Wartość wtórna

Obecnie jest naprawdę coraz więcej producentów np. z Chin czy Tajwanu, z których produktów klienci są zadowoleni. Nadal jednak nie mają renomy tradycyjnych marek rowerowych, co oznacza tyle, że wartość ramy po kilku latach będzie zdecydowanie niższa niż wtedy, gdy widniałby na nich napis Trek czy Specialized. To identyczne zjawisko jak w przypadku innych produktów markowych.

Open mould a podróbka

To dwa różne pojęcia. Otwarta forma nie jest kopią istniejącego produktu, kopia to kopia, zwykle stworzona po to, by coś udawać. Żadna szanująca się firma nie pozwoli na to, by ktoś ją podrabiał, dlatego opowieści o dodatkowych sztukach produkowanych po godzinach w fabryce można włożyć między bajki. Zwykle wystarczy zestawić ze sobą oryginał i kopię by zauważyć różnice. To samo dotyczy komponentów. A nawet jeśli wygląda bardzo podobnie, to w przypadku podróbki nie wiemy nic na temat jakości materiału ani procesu.

Kupować?

To, czy rama pochodzi w otwartej formy, czy nie, nie świadczy o jej jakości. Istotniejsza jest kontrola procesu od początku do końca. Jeśli wybierzecie produkt open mould sprawdzonego producenta, to może być sprzęt, który doskonale jeździ. Z punktu widzenia gwarancji i serwisu dla większości osób nadal bardziej komfortowy będzie zakup roweru po prostu u nas w kraju, open mould czy nie. Dochodzi do tego bowiem najistotniejszy element, czyli bezpieczeństwo. W przypadku ramy kupionej bezpośrednio wiemy niewiele więcej poza ceną i kolorem, wszystkie pozostałe informacje są zapośredniczone. Kto odpowie w razie wypadku? Z firmą „tu i teraz” historia wygląda zdecydowanie lepiej. Dokonując zatem zakupu warto mieć na uwadze wszystkie wspomniane czynniki.

Ciekawostka na koniec – zdjęcia z artykułu pochodzą z fabryki Krossa w Przasnyszu, gdzie karbonowe ramy powstają naprawdę. Te akurat zrobiłem obserwując powstawanie sztywnych Leveli w 2019 roku. Forma zaś została stworzona przy udziale warszawskiego Instytutu Lotnictwa. Moim przewodnikiem był Piotr Falczyński, który obecnie czaruje z karbonu we własnej firmie Strato.

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »