Technologia „twin tube” lub bardziej po polsku – podwójnego cylindra – może być lepiej kojarzona z marką Cane Creek, chociaż idąc dalej tym tropem powinna kojarzyć się prędzej z marką Öhlins, a to nawet nie jest ich wynalazek. Układy tego typu powstawały na początku historii motoryzacji, zatem dziś możemy mówić co najwyżej o ich adaptacji do warunków rowerowych. Znajdziecie je zresztą nie tylko w tłumikach Cane Creek czy dzisiaj w Foxach, ale i w… Rock Shoxach, gdzie bodajże model Vivid był tym pierwszym, który Amerykanom przetarł szlaki. Technologia „twin tube” dość mocno komplikuje budowę samego tłumika, jednak otwiera nowe możliwości. Przepływ oleju może być kierowany do różnych kanałów, odpowiedzialnych indywidualnie za tłumienie lub kompresję. I tak wielka pucha Floata X2 kryłą w sobie właśnie dwa cylindry, zresztą sam tłumik od wewnątrz wygląda, jak dzieło inżynierów NASA.
Fox Float X2 pozbawiony swojej zewnętrznej „skóry” w rękach Chrisa Trojera z Foxa. Jego wnętrzności doskonale posłużyły do zaprezentowania, co kryje się w środku nowego DPX2.
W konstrukcji DPX2 znajdziemy parę znajomych rozwiązań, jak chociażby puszka EVOL z powiększoną komorą negatywną, odpowiadającą za poprawę czułości tłumika, jak i ułatwiającej przejście z fazy kompresji do rozprężenia, niezależnie od fazy ugięcia. W poprzednich tłumikach napór ciśnienia na uszczelki powodował zwiększanie tarcia i tłumik tracił na czułości im mocniej był „wbity”. EVOL poprawia zachowanie w pełnej fazie skoku, o czym zdążyliśmy się już dawno temu przekonać i obecność tej technologii w zawieszeniu roweru zawsze oceniamy in plus. Dodatkowo nowy DPX2 będzie dostępny zarówno w wymiarowaniu metrycznym, jak i tradycyjnym, calowym. Na zdjęciu widzicie wariant z mocowaniem typu trunnion.
Zupełnie nowy układ regulatorów tłumienia i wyraźny, stożkowy kształt podstawy zbiornika wyrównawczego, sugerujący rozdzielenie kanałów olejowych w zależności od fazy ugięcia. Czerwone pokrętło tradycyjnie odpowiada za odbicie i posiada czternaście indeksowanych pozycji. Niebieskie pokrętło, a właściwie dźwignia, to regulator tłumienia kompresji w położeniach Open, Medium i Firm, nazywający rzeczy po imieniu tak, jak to określono dwa lata temu przy okazji premiery nowego tłumika Float. W wersji Factory możemy dodatkowo regulować stopień czułości tłumika w trybie Open. Robi się to za pomocą śruby imbusowej wewnątrz samego pokrętła.
Zawór powietrzny umieszczono pod kątem 45 stopni względem osi tłumika. Ma to zapewnić łatwy dostęp pompką w zdecydowanej większości konstrukcji ram. Teoretycznie w obecnym układzie obwodów tłumienia można by było zrezygnować z odstającego zbiornika i umieścić go nad gniazdami śrub mocujących w ramie, to jednak wydłużyłoby konstrukcję i wprowadziło kilka innych komplikacji. Taki układ, znany z tłumików do DH jest bardziej praktyczny. Progresję ugięcia możemy zmieniać za pomocą łatwo wymienialnych podkładek o różnej wielkości, wpływających efektywnie na koniec skoku. Robi się to zasadniczo bez użycia narzędzi – w tym celu wystarczy spuścić powietrze z komory i odkręcić ją z podstawy. Robi się to dokładnie tak, jak w poprzednich modelach tłumika Float.
Na tegorocznej edycji Eurobike Media Days widzieliśmy już rowery wyposażone w nowy tłumik. Spodziewajcie się ich wysypu w modelach na sezon 2018, zwłaszcza w tych, w których do tej pory dominował zwykły Float X2. Oznacza to zwykle modele enduro, ale i ebiki, które tylnej amortyzacji stawiają szczególne wymagania.