Na zdjęciu otwierającym zobaczyć możecie Toola, na którym Marcin startuje w enduro, zjeździe i… dualu. I choć rama jest seryjna, pozostałe detale już niekoniecznie, włącznie z nietypowym kolorem. Wściekły żółty Tool + żółte ciuchy sprawiają, że Marcina widać z daleka. Rower ma specyfikację zawodniczą, nie da się kupić identycznego, całość została skrojona zgodnie z życzeniem Marcina. Oprócz napędu Sram XX1 i detali w stylu widelca Pike pozostałe komponenty nieustająco wędrują, bo Marcin co rusz coś wymienia. Widzicie tłumik Kirk Bosa z tyłu?
Wiele innych, ciekawych detali zobaczyć można dopiero po bliższym przyjrzeniu się. Choćby pedały Time z dużymi platformami czy fakt, że akurat w momencie robienia zdjęć z przodu i z tyłu były inne koła. Dlaczego? Bo Marcin miał startować w zjeździe, więc wymienił DT Swiss na trochę mocniejszego Eastona z tyłu. W zjeździe zaś ostatecznie nie wystartował, bo… na dole odbywała się dekoracja maratonu, gdzie wygrał dystans Mini.
Cecha charakterystyczna rowerów Motyki to… owijki w miejsce chwytów. Bo tak lubi. Zwróćcie uwagę, że napęd to XX1, ale już hamulce XTR Shimano, włącznie z klockami z radiatorami. Mostek zaś jest bardzo krótki – 30 mm, dzięki czemu Tool geometrycznie przypomina Mondrakera. Co akurat nie dziwi, obie ramy pochodzą z fabryki Astro.
Oś sztywna z przodu i z tyłu, do tego zjazdowe opony – „oczywista oczywistość”. Magic Mary należy do chętnie używanych gum
Drugi model to rower, na którym Marcin standardowo startował w tym sezonie w… eliminatorach oraz na maratonie w Kluszkowcach. Ubiegłoroczna rama Monsuna została mocno odchudzona poprzez dorzucenie m.in. karbonowych kół Tufo na szytkach (!), karbonowej korby Race Face czy sztycy Syntace. Zabiegi najwyraźniej mają sens, także w tej dyscyplinie Motyka należy do polskiej czołówki.
