Home Ludzie Maja Włoszczowska i Jolanda Neff w rozmowie z Bike!

Maja Włoszczowska i Jolanda Neff w rozmowie z Bike!

0
734

Maja Włoszczowska i Jolanda Neff były rozchwytywane na warszawskich targach, ale znalazły chwilę na rozmowę z nami nie tylko o cross country…

 

Gratulacje, wyścig w RPA był fantastyczny! I bardzo trudna technicznie trasa. Nie sądzicie, że trasy stały się zbyt trudne?

 

Maja Włoszczowska: Tak długo, jak istnieje linia B, zawsze masz wybór. Myślę, że w tej chwili osiągnęliśmy właściwy poziom i trasy aż tak trudne nie są.

 

 

Wielkie przeszkody i dropy?

 

Maja Włoszczowska: Trasy potrafią być naprawdę szalone, ale w ciągu ostatnich kilku lat zdążyłyśmy się już przyzwyczaić do podobnych przeszkód. I odpowiednio trenujemy. A jeśli trenujesz, możesz się przekonać, że wcale nie są aż takie trudne, na jakie wyglądają.

 

Jolanda Neff: Myślę, że wyścig w RPA był na właściwym poziomie. Wszystko dało się przejechać. Nie było takiego miejsca, że każdy mógłby leżeć.

 

Maja Włoszczowska: Fakt, tak naprawdę nie było zbyt wielu upadków. Nie było też defektów. Sądzę, że udało im się znaleźć złoty środek. Całość była też ekscytująca dla kibiców. Skoki, zakręty, rock gardeny, bandy. Ale do przejechania. Jeśli spojrzymy choćby na wyścig tydzień wcześniej w Hiszpanii, tam trasa była o wiele bardziej wymagająca. Zjeżdżało się po prawdziwych, bardzo śliskich skałach. A w RPA wszystko zostało specjalnie zbudowane.

Pamiętam wyścig w Pietermaritzburgu, chyba w 2014. Był tam wielki skok, trzeba go było pokonać (nie było innej opcji – przyp red.), a lądowanie było w zakręcie pełnym piachu, potem od razu wjazd na skały. Pamiętam, że gdy to zobaczyłam, pomyślałam: „Ok, to możliwe do zrobienia…”. Teraz nie było podobnego miejsca. Jeśli zatrzymywałeś się, to po to, by się zastanowić, jak przejechać sekcję szybko. A nie nad tym, czy to w ogóle możliwe. Więc trasy są teraz wymagające, ale bardziej chodzi o szybkość niż trudności.

 

 

Czyli chodzi o jakość tras?

 

Jolanda Neff: Myślę, że i sprzęt jest zdecydowanie lepszy. Używamy 29-calowych kół. To już powoduje, że przeszkody są o wiele łatwiejsze do pokonania. Bardzo wielu zawodników używa też rowerów z pełną amortyzacją, podobnie jak sztyc regulowanych. Jeśli porównasz to do tego, co było 10 lat temu, to zupełnie inny świat. Jesteśmy też przygotowane na przeszkody i trenujemy je.

 

Maja Włoszczowska: Dokładnie, w przeszłości nie było kogoś takiego jak trener techniki. Obecnie każdy trenuje z podobnym opiekunem albo z zawodnikami DH czy na torach BMX-owych. To naprawdę pomaga.

 

 

 

Maja Włoszczowska i Jolanda Neff

 

 

 

 

 

Oczywiście, wiem, że macie już rowery z pełną amortyzacją. Jaki jest plan? Czy to ich będziecie głównie używać? Czy będzie to zależało od trasy?

 

Jolanda Neff: Mamy? Będę miał swój dziś wieczorem…

Maja Włoszczowska: Dla zawodników zależy to od trasy. Na przykład Nove Mesto będzie idealne na fulla, a Albstadt raczej na sztywniaka. Jeśli jednak spojrzymy na tych wszystkich, którzy mają wybór, to większość już wybiera fulle. Łatwiej nam będzie odpowiedzieć na to pytanie, gdy będziemy miały doświadczenia z wyścigów. W przeszłości myślałyśmy przede wszystkim o tym, by rower był jak najlżejszy i nikt nie chciał mieć sztycy teleskopowej, bo to 300 gramów więcej. Teraz jednak wolę mieć wyższy poziom komfortu, co sprawia, że jestem szybsza na zjazdach, zregenerowana. Poza tym jazda jest po prostu przyjemniejsza. A jeśli jest przyjemniejsza, to jesteś szybszy, wydzielają się endorfiny i generalnie jesteś szczęśliwszy. Być może tak samo będzie z fullami. Tyle teorii. Oczywiście to ważne, by rower był też lekki i sztywny.

 

 

 

 

Maja Włoszczowska i Jolanda Neff

 

 

 

 

 

Jak wygląda plan na ten sezon? Główny cel?

 

Jolanda Neff: To oczywiste. Mistrzostwa świata są w Szwajcarii, a ja będę tam jako obrończyni tytułu. Mój cel to zwycięstwo. To będzie jednak duże wyzwanie, bo nigdy dotąd nie wygrałam tego wyścigu.

 

Maja Włoszczowska: Poza tym jest pewna szalona Polka, która też chce tam wygrać… [śmiech]

 

Jolanda Neff: Rozmawiałyśmy już na ten temat przed sezonem, na temat celów. Ok, czyli wygrywamy Cape Epic i mistrzostwa świata. Powiedziałam: „Ok, ty wygrywasz Cape Ecpic, a ja mistrzostwa”.

 

Start w Cape Epic jednak nie wyszedł, i co teraz?

 

Maja Włoszczowska: Tak, wielka szkoda!

 

Jolanda Neff: Jasne, każdy chce wygrać mistrzostwa świata. To wyzwanie i cel. Poza tym jest i Puchar Świata, a mamy też w tym roku i krótsze wyścigi (eliminacyjne – przyp red.). To zupełna nowość, musimy zobaczyć, jak to wpłynie na całość. Być może startujący będą bardziej zmęczeni.

 

Maja Włoszczowska: Na pewno. Na pewno te wyścigi wpłyną na ustawienie na starcie. Może tak być, że dobra zawodniczka znajdzie się w trzecim rzędzie. I to później może być wielkie wyzwanie w wyścigach takich jak w Albstadt.

 

Jolanda Neff: A może ktoś z numerem 41 (eliminacje wyłaniają 40 pierwszych miejsc – przyp red.), kto nie startował w eliminacjach, będzie najświeższy? To możliwe. W przyszłości widzieliśmy już startujących z naprawdę wysokimi numerami i wygrywających wyścigi. Wszystko jest możliwe.

 

 

Chciałem jeszcze dopytać o Lenzerheide. Znacie trasę?

 

Maja Włoszczowska: To naprawdę trudna trasa, także z powodu wysokości. Tylko 1500 m n.p.m., niby nie bardzo wysoko, ale to już się czuje. Każdego roku naprawdę tam cierpimy. To nie Livigno czy Sierra Nevada, ściganie jest naprawdę ciężkie.

 

Jolanda Neff: Trasa bardzo techniczna. Tylko jeden podjazd po asfalcie, a podczas rundy naprawdę ciężko jest znaleźć rytm. Bez przerwy wyboje i trudności techniczne. Jeśli popełnisz błąd, tylko raz, to już koniec. Zniszczy cię. Jest tak wysoko, że regeneracja także trwa dłużej. Myślę, że kluczem do tej trasy jest znalezienie prędkości, jechać płynnie, nie za szybko, ale w dobrym rytmie.

 

Maja Włoszczowska: Full powinien być dobrym wyborem na tę trasę.

 

 

Czy pogoda może mieć wpływ na wyścig?

 

Maja Włoszczowska: Jasne, gdy pada to jest zupełnie inny wyścig.

 

Jolanda Neff: Tam równie dobrze może też być śnieg! Miewali już w przeszłości śnieg we wrześniu w tym miejscu! To możliwe! Nie spodziewam się, ale trzy lata temu we wrześniu był śnieg.

 

 

Rozmawiamy o tym, jak trudne jest obecnie cross country. A jak sądzicie, w którym kierunku będzie się rozwijać?

 

Maja Włoszczowska: Mieliśmy ostatnio panel dyskusyjny przed Pucharem Świata (Maja Włoszczowska należy do komisji sportowców przy UCI – przyp. red.) i usłyszeliśmy od Simona Burneya, że UCI ma wrażenie, że osiągnęli właściwy, zrównoważony poziom między wielkim show, poziomem trudności, a bezpieczeństwem tych fragmentów. UCI próbuje ten stan równowagi utrzymać. Nic bardzo niebezpiecznego, bo od tego mamy zjazd. XC zawsze było dyscypliną wytrzymałościową, siłową, łączącą te cechy z umiejętnościami technicznymi. Myślę, że „filozofia” XC ma bardziej przemawiać do normalnych ludzi. Oczywiście, poziom jest trudny do osiągnięcia dla turystów, ale są trasy, na których mogą spróbować swoich sił. Istnieje jednak różnica między sztucznymi, budowanymi trasami a naturalnymi.

 

Jolanda Neff: To zależy od miejsca, gdzie jesteś. Oczywiście, że we francuskich Alpach będziesz miał lepsze możliwości, by używać naturalnych ścieżek, np. W La Bresse, w innych, jak Rio czy RPA, takich opcji nie ma, więc i trasy są sztuczne.

 

Maja Włoszczowska: Myślę, że obecnie jest zauważalny trend powrotu do naturalności. Simon powiedział, że trasa w Tokio będzie właśnie taka, w lesie, między drzewami, czyli w stylu właśnie Lenzerheide, a nie mieszanka sekcji flow i rock gardenów.

 

Jolanda Neff: Dyscyplina dobrze się rozwija. Trzeba się wyspecjalizować, by należeć do czołówki. To ten kierunek, w którym powinniśmy zmierzać. Poziom rośnie i naprawdę trzeba celowo trenować.

 

 

Jolanda, co więc zmieniło się w twoim stylu trenowania w ciągu ostatnich trzech lat?

 

Jolanda Neff: 20 lat temu, gdy dyscyplina była nowa, niektórzy zawodnicy po prostu zaczynali startować i od razu byli dobrzy. Dziś to niemożliwe. Ale mam nadzieję, że poziom rośnie tak, że naprawdę należy nieustająco inwestować w siebie, by pozostać na szczycie.

 

Maja Włoszczowska: Co do umiejętności technicznych, pamiętam, jak zaczynałam swoją karierę. Były Szwajcarka i Hiszpanka, które zbiegały sekcje techniczne i nadal walczyły o pierwszą piątkę! Dziś byłoby to absolutnie niemożliwe, bo trudne sekcje zjazdowe trzeba zjeżdżać szybko! Poziom jest o wiele wyższy. Zmieniły się też wyścigi. Kiedyś mieliśmy jedną dużą rundę i długi podjazd. Start był ważny, ale nie tak jak teraz. Dziś po złym starcie już na przestrzeni jednej rundy jesteś minutę z tyłu i niby masz 90 minut na pogoń, ale to okazuje się bardzo trudne. Bo w jednej minucie na mecie masz 6 zawodników… Musisz być skupiony w każdej sekundzie. Trzeba cisnąć gaz do dechy przez całe 90 minut. Poza tym wyścigi są bardziej interwałowe. Powiedziałabym więc, że XC to nadal sport wytrzymałościowy, ale siła stała się bardziej istotna, podobnie jak szybkość. Odpowiednio się też trenuje.

 

 

 

 

 

Maja Włoszczowska i Jolanda Neff

 

 

 

 

 

Czy w związku z tym wasz trening zmienił się w ostatnich latach?

 

Jolanda Neff: Myślę, że podstawy zachowuję te same, np. nadal trenuję ze swoim tatą. Mamy dobre wspólne doświadczenia. Ale jednocześnie oczy mam szeroko otwarte i próbuję różnych rzeczy. Jeśli nie działają, nie włączam ich do treningu. Czasami jednak coś znajduję.

 

Maja Włoszczowska: Pamiętasz ostatnie zaskoczenie, kiedy stwierdziłaś, że odkryłaś coś nowego?

 

Jolanda Neff: Tak, takie rzeczy zdarzają się regularnie. Teraz np. chcę dodać trening sprinterski (śmiech), bo jak do tej pory nigdy tego nie trenowałam. To plan na następny miesiąc!

 

 

Pamiętam, jak cztery lata temu mogłem obserwować trening Mai z trenerem techniki Oscarem Saizem i Maja powiedziała mi wtedy, że niektórych rzeczy uczy się po raz pierwszy.

 

Maja Włoszczowska: Dla mnie najbardziej zaskakujące w tym treningu było to, że nie poszliśmy na bardzo trudne zjazdy, ale na drogę i ćwiczyliśmy po prostu zakręty. I tak naprawdę zakręty to ten element, gdzie możesz zyskać najwięcej. Na trasie wyścigu masz 50 albo więcej zakrętów i jeśli na każdym stracisz pół sekundy, a po każdym zakręcie musisz wykonać sprint, by dogonić innych, to wydatek energetyczny dla twojego ciała jest gigantyczny. Co mnie jeszcze zaskoczyło? Start i ćwiczenie wpięcia w pedały, tak szybko, jak to tylko możliwe. Jeśli nie trafisz właściwie, już tracisz 10 metrów na starcie! To takie proste! Rozmawiamy także w teamie, co możemy poprawić, dzieląc się doświadczeniami.

Rozmawiałam z Fabianem Gigerem, który zawsze ma świetny start i pytałam, na czym polega jego sztuczka? Powiedział, że zawsze obserwuje człowieka, który trzyma pistolet i widzi na podstawie języka ciała, mimiki, kiedy naciśnie spust! Nigdy nie zdarzył mu się falstart! Muszę spróbować!

 

 

 

 

Maja Włoszczowska i Jolanda Neff

 

 

 

 

 

Wydaje mi się, że kolejne pytanie może być trudne, bo chcę przywołać Jenny Risveeds (zawiesiła karierę, jako powód podano stres i wyczerpanie – przyp. red.). Jak ważna jest waszym zdaniem odporność psychiczna?

 

Maja Włoszczowska: Szalenie ważna. Podobne były też przypadki Julie Bresset i Anniki Langvad. Niektórzy ludzie mają problem z koncentracją albo zachowaniem dystansu do sportu. Sport to nasze całe życie, ale naprawdę musisz zachować do niego dystans i pamiętać, że jeśli wyścig ci nie poszedł albo nie pojechałeś na igrzyska, bo masz kontuzję, to życie się nie kończy. To nie jest koniec świata. Czasami bywa trudno, bo sami wywieramy na siebie największy nacisk.

 

Jolanda Neff: Myślę, że bardzo ważne jest tutaj otoczenie, najbliżsi ludzie. Jeśli masz przyjaciół spoza kolarstwa, rodzinę, z którą możesz rozmawiać. Moment i możesz upaść, a kiedy nikogo nie ma obok… Musimy mieć oczy szeroko otwarte i pamiętać, że ta nasza kolarska ścieżka jest bardzo wąska. I że jak tylko wyjdziemy z tego budynku, nikt nic nie będzie wiedział o kolarstwie.

 

Maja Włoszczowska: Dobrze jest mieć coś poza kolarstwem, odskocznię. Jasne, nie jest łatwo studiować, ale dobrze mieć przynajmniej jakiś projekt.

 

Jolanda Neff: Ważne też, żeby robić coś samemu, a nie czekać na inicjatywę z zewnątrz. To także w jakiś sposób część pracy. Oczywiście, nie zawsze zadziała od razu, ale trzeba budować inny świat wokół siebie. Nikt nie powiedział Mai, żeby napisała książkę, musiała sama wykazać się inicjatywą. To naprawdę wiele pracy, którą sam musisz włożyć.

 

 

Co jest dla ciebie takim motywatorem poza kolarstwem?

 

 

Jolanda Neff: W ciągu ostatniego 1,5 roku zdecydowanie były to studia. Byłam super zajęta. Miałam problem, by znaleźć czas nawet na treningi! Teraz mam przerwę w studiach, ale wiem, że potrzebuję czymś zająć umysł.

 

Maja Włoszczowska: Więc uczy się polskiego!

 

Jolanda Neff: Tak! (śmiech) To czysta przyjemność, praca nad czymś, nawet jeśli nie jest to praca fizyczna. Jest super cool! Jestem po raz pierwszy w Warszawie i to fantastyczne, że coś rozumiem!

 

Maja Włoszczowska: U mnie wygląda to podobnie. Z jednej strony będzie to książka, którą właśnie skończyliśmy („Rowerem na szczyt”, czyli poradnik Mai Włoszczowskiej, który ukaże się 7 kwietnia br.), a z drugiej wzięłam poza sezonem udział w programie Agent TVN. To była wspaniała okazja, by spotkać ludzi z różnych światów! Sama gra była również ekscytująca.

Dziękuję za rozmowę.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Translate »