Marcin Motyka i jego żółty Tool

W poprzednim sezonie musiałeś zmagać się z kontuzjami…

Niestety, tamten sezon był nieco pechowy. Dwa złamania, na początku kolano, pod koniec ręka. Przez 17 lat nie miałem nic złamanego, więc kiedyś musiał być ten pierwszy raz. Pierwsza kontuzja przytrafiła się już na początku sezonu w maju, kiedy miałem wystartować w zawodach Downtown w Przemyślu. Niestety, na objeździe trasy za szybko najechałem na skocznię, przeleciałem lądowanie i uderzyłem mocno o beton. Diagnoza… złamanie rzepki w kolanie. Lekarze mówili, że dla mnie sezon już się skończył, ale jestem twardy, nie poddałem się tak szybko i już po pięciu tygodniach z powrotem wsiadłem na rower. W rehabilitację musiałem włożyć mnóstwo wysiłku, ale byłem bardzo zmotywowany, żeby jak najszybciej dojść do siebie. Z pewnością po czymś takim człowiek staje się mocniejszy. Najbardziej żałowałem, że dobrze przepracowałem całą zimę, a noga po kontuzji schudła o 8 cm, i żeby ją odbudować, znowu trzeba było mocno pracować. 

 

A druga kontuzja?

Druga kontuzja przydarzyła mi się w połowie września na eliminatorze w Lublinie. Tym razem ręka… Na objeździe trasy zaliczyłem wywrotkę, po czym lekarz obejrzał rękę i powiedział, że raczej nie jest to złamanie. Dostałem tylko zastrzyk przeciwbólowy i jeszcze udało mi się wygrać zawody! Niestety, po powrocie do domu środek przeciwbólowy przestał działać, a ręka spuchła. Po wizycie u lekarza okazało się, że to jednak złamanie. Rokowania nie były zbyt dobre, ale po czterech tygodniach wystartowałem ze stabilizatorem w Bielsku-Białej w Enduro Trials, gdzie zająłem 2. miejsce. 

 

Sezon 2014 nie należał do najszczęśliwszych, a mimo to udało Ci się nawiązać współpracę z jednym z lepszych teamów w Polsce. Nowy klub, nowe wyzwania?

Sezon nie był najgorszy. W dwóch cyklach enduro udało się zająć drugie miejsca w klasyfikacjach generalnych. Miałem też kilka udanych startów w eliminatorach. Myślę, że wyzwaniem będzie dla mnie start za granicą i pokazanie się tam z jak najlepszej strony. 

 

W nowych barwach mogliśmy Cię już oglądać w wyścigach przełajowych. Jak oceniasz swoje starty i obecną formę? Przełaje są dla Ciebie tylko i wyłącznie elementem treningowym?

Starty wypadły całkiem dobrze. Udało mi się wygrać dwa wyścigi i stanąć kilka razy na podium. Forma jak na ten okres jest bardzo dobra i zmierza w dobrym kierunku. Myślę, że starty w przełajach nie były dla mnie tylko elementem treningowym, jednak z pewnością forma startu jest zawsze czymś lepszym niż po prostu nawet mocny trening. Zawody były też dla mnie okazją do przetarcia przed poważniejszymi startami CX w przyszłym sezonie, w którym będę miał do dyspozycji nowy model przełajowego Rometa. 

 

Sezon startowy zbliża się wielkimi krokami… Jak wyglądają teraz Twoje treningi? Przygotowania do zawodów enduro mocno różnią się od tych pod kątem maratonów MTB czy wyścigów XC?

Treningi się różnią i to dosyć sporo. Przede wszystkim w enduro muszą być mocne ręce, które odpowiadają za prowadzenie roweru po trudnych szlakach. Co do przygotowań to przez ostatnie cztery lata startów w enduro eksperymentowałem z różnymi treningami. Teraz nadszedł czas wyselekcjonowania tego, co najlepsze dla mojego organizmu, i powinno być ok. 

 

W enduro startujesz już od kilku lat, a sama dyscyplina z roku na rok coraz bardziej się rozwija. Co myślisz o tej formie zawodów?

To najlepsza forma ścigania w terenie! Ścigamy się na odcinkach specjalnych, a reszta to dojazdówki, gdzie panuje luźna atmosfera.

 

Jak oceniasz trudność tras wytyczanych przez organizatorów? Bardziej pasują Ci odcinki z korzeniami, kamieniami i uskokami, czy takie, na których można poczuć większy flow?

Trasy są zróżnicowane i każdy organizator nas czymś zaskakuje. Ogólnie lubię się ścigać po wszystkim, byle nie po szutrówkach. Lubię też poczuć flow, bo to w enduro jest najważniejsze. 

 

Jaki sprzęt będziesz miał do dyspozycji w sezonie 2015?

W enduro będę startował na Romecie Tool, a w XCE będę miał do dyspozycji Rometa Monsuna. Na razie mam wersję seryjną Toola, z którego jestem bardzo zadowolony. Sprzęt spisuje się znakomicie. Ma bardzo czułe zawieszenie, które pozwala rozwijać bardzo duże prędkości w ciężkich warunkach. Seryjny model śmiało nadaje się do ścigania, ale i tak nie mogę się już doczekać wersji przygotowanej specjalnie dla mnie do startów. 

 

Uchyl nam jeszcze rąbka tajemnicy, jakie są Twoje główne cele w tym sezonie?

Starty w enduro i XCE. Pierwszy będzie start w Enduro Specialized – SRAM Series w Treuchtlingen w Niemczech (18-19 kwietnia). 

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia!

 

Zapraszamy na: www.marcinmotyka.pl, https://www.facebook.com/enduro.marcinmotyka

 

Informacje o autorze

Autor tekstu: Ewa Duszyńska

Zdjęcia:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »