Rzeszów. Warsztat pełen narzędzi, rurek i zapachu metalu. To tu powstają unikalne, ręcznie spawane ramy rowerowe Karamba Frameworks. Za projektem stoi Bartek – człowiek, który postawił wszystko na jedną kartę, by budować własne ramy. Choć naszą rozmowę zaczął od stwierdzenia: – Nie wiedziałem, że takie rzeczy można robić rękami, to w ogóle była czarna magia!
Początek Karamby
– Karamba powstała oficjalnie w 2015 roku – opowiada Bartek. – Wcześniej były jakieś działania w tym kierunku, ale dopiero wtedy wszystko nabrało kształtu. Założyliśmy firmę w trójkę: ja, Tomek i Sebastian. Początkowo działaliśmy razem, ale nasze drogi się rozeszły. Każdy poszedł w swoją stronę, a ja postanowiłem kontynuować temat.


Skąd pomysł na własne ramy? – Od zawsze miałem chęć robienia czegoś samemu. Pracowałem w serwisie rowerowym, później było technikum obróbki CNC i studia na Politechnice. To wszystko otworzyło mi oczy na to, że mogę sam budować rowery.
Pierwsze rowery i pierwsze błędy
Zaczęło się niewinnie – od chęci zbudowania własnego roweru. – Na początku chciałem po prostu mieć coś swojego – wspomina Bartek. – Później Tomek powiedział: „Zróbmy z tego coś więcej”. Widział, że ludzie mają na to zajawkę. Zainwestował trochę pieniędzy i zaczęliśmy działać.


Pierwszy rower, który zrobił dla siebie… przejechała do śmieciarka. – To był przełajowy singiel – śmieje się Bartek. – Ale potem przyszły kolejne projekty.
Dzisiaj jeździ na BMX-ie i gravelu, ale testował różne style. – Zaczynałem od MTB dirt, potem BMX, ostre koło, szosa. Jak przyszła moda na gravele, odkryłem, że to jest coś dla mnie. Szosa była dla mnie zbyt monotonna, a gravel daje więcej możliwości.


Jak powstaje rama?
Warsztat Bartka to zbiór narzędzi, bez których trudno sobie wyobrazić ręczną produkcję ram. – Da się zrobić ramę bez maszyn, ale to znacznie wydłuża proces – mówi. – Kluczowy jest stół montażowy, tzw. jig. Dzięki niemu wszystko jest równe i precyzyjne. Poza tym tokarka, prasa i spawarka – bez tego ani rusz.


Proces zaczyna się od kartki papieru, a potem projektu na komputerze. – Mam wytyczne: wysokość główki, długość tylnego trójkąta, kąty. Potem docinam rury, składam całość w jig i sprawdzam, czy wszystko się zgadza – tłumaczy.
Potem przychodzi czas na spawanie lub lutowanie. – Klient wybiera – mówi Bartek. – Spawanie jest tańsze i lżejsze, ale lutowanie daje piękniejszy efekt, choć jest droższe, bo wymaga więcej pracy. Do wyboru mam rurki Columbusa, Reynoldsa i Dedaccai, ale używam też elementów ParagonMachineWorks.


Ile kosztuje customowa rama?
Cena? – Za stalową ramę gravela ze stali Columbus Zone trzeba liczyć około 6000 zł – wyjaśnia. – To cena za ramę spawaną, pomalowaną w dwa kolory. Rama z karbonowym masztem i rurami premium to już około 9000 zł.
Eksperymenty z karbonem
Karamba słynie z hybrydowych ram – łączenia stali i karbonu. – Chciałem zrobić coś nowego – mówi Bartek. – Połączyłem stal z karbonem i okazało się, że to działa świetnie. Waga spadła o jakieś 150 gram, ale chodziło też o odczucia z jazdy.


Czas oczekiwania i przyszłość Karamby
Jak długo trzeba czekać na ramę? – Sama produkcja to 5-6 dni roboczych – mówi Bartek. – Ale kolejka jest długa, więc realnie trzeba liczyć około 3 miesięcy.
Karamba działa pełną parą, a ręcznie robione ramy Bartka jeżdżą po całym świecie. Bo prawdziwa pasja nigdy nie stoi w miejscu.
Plany na przyszłość? – Nie lubię stać w miejscu – śmieje się. – Ciągle kombinuję coś nowego. Na pewno będą kolejne eksperymenty! Gdy byliśmy na miejscu, Bartek już czekał na pierwszy egzemplarz ramy z tytanu, która miała wrócić po testach wytrzymałościowych. Więc jeśli wpiszecie do ulubionych konto Karamby na insta – instagram.com/karamba_frameworks – nie zdziwcie sie, jeśli zobaczycie i ten materiał.

Bardzo fajny materiał. Fajne ramy, Dobra waga. Czego chcieć więcej?
🙂